Sam nie mógł zrozumieć co się stało. Obudził się w łóżku. Spojrzał w prawo. Dostrzegł ślady krwi na białej pościeli i przypomniało mu się, że nocą uderzył Mastera.Poczuł przerażenie i w kolejnej chwili stał już na oknie, wykonał skok z parapetu prosto na ziemię.
Teraz leżał plecami w zaspie, patrząc z przestrachem w niebo. Wciąż był nieco oszołomiony po upadku, który sprawił, że stracił całe powietrze z płuc. Martha wychyliła się przez okno. Zacisnął oczy aby nie widzieć jej przerażonej twarzy.
Matko...! Co ja właśnie zrobiłem?!
Martha zaczęła krzyczeć, a następnie zniknęła z okna. Ruben wyobraził sobie jak krzycząc zbiega po schodach, krzycząc przemierza korytarze, krzycząc wybiega przez frontowe drzwi i krzycząc obiega cały budynek aby znaleźć się tuż przy nim, wrzeszcząc wniebogłosy.
Ta wizja była tak przerażająca, że aż usiadł. Wyglądało na to, że nic mu nie jest.
Poza tym, że siedział po pas w zaspie. Próbował się nieudolnie wygramolić ze śniegu.- Cholera! - wymamrotał pod nosem, czują jak cały drży z nieokreślonego napięcia.
Przerwał na chwilę Czuł się jak żółw leżący na skorupie. Głośno westchnął. Zimne powietrze pobudziło do kaszlu jego płuca.
Skakanie w bieliźnie przez okno z pierwszego piętra jest głupie - ocenił- Zwłaszcza kiedy trzeba by komuś wytłumaczyć DLACZEGO właściwie to zrobiłem.
Zacisnął oczy, czując jak zbierają się w nich łzy.
- Co tu robisz? - spytał zaskoczony głos nad nim
Ruben uniósł spojrzenie. Dostrzegł Simona. Rozejrzał się.
- Siedzę... w zaspie - rzekł niepewnie
Istotnie siedział, choć nogi miał wyżej niż linię bioder, co sprawiało, że wciąż przechylał się do tyłu.
- A jak się tu znalazłeś? - spytał kierowca
Ruben bez słowa wskazał palcem okno nad sobą
- Wychyliłeś się? - spytał zaskoczony mężczyzna
- Chyba... skoczyłem - rzekł Ruben z zakłopotaniem i znów zaczął kaszleć.
- Co?! - rzekł Simon z zaskoczeniem
Wyciągnął rękę i wyciągnął go ze śniegu. Zauważył jego bose stopy.
- Normalnie wariat - rzekł ostro - Po co skoczyłeś?!
-A żebym to ja wiedział - wymamrotał Ruben - Leżałem w łóżku a potem już... nagle stałem na parapecie i robiłem krok.
Jego wzrok popędził w górę.
Mogłem zginąć. Złamać nogę. Skręcić kark. - uświadomił sobie
- A czemu tak? - spytał mężczyzna
Oczy Rubena napełniły się łzami.
- Zobaczyłem krew na łóżku - rzekł cicho - Chyba dlatego.
- Krew? Twoją? - spytał Simon zaskoczony
Ruben pokręcił głową. Starał się uspokoić. Oblizał wargi.
- Pana... Panicza - wyjaśnił
- PANICZA...? - powtórzył SImon, stoją nieruchomo i przyglądając mu się z napięciem
- Panicza - rzekł Ruben
Simon w jednej chwili ściągnął kurtkę i założył ją na ramiona młodszego Servanta.
CZYTASZ
Wadliwy towar
General FictionKrótka opowieść osadzona w uniwersum Drugiej Drogi. Rozdziały będą publikowane codziennie ub prawie codziennie przez kolejne dni. +18.