Master Fidelius przybył wczesnym wieczorem gdy Ethan był już nieco zniecierpliwiony. Był to starszy, wysoki mężczyzna o wydatnych kościach policzkowych, przygarbionych plecach i długich kończynach. Jego głowa była niemal całkiem łysa, otoczona wianuszkiem siwych włosów. Przybył na spotkanie krokiem człowieka pewnego siebie, wraz ze swoją nieodłączną walizką, laską o rzeźbionej gałce i czarnym cylindrem. Simon wprowadził go do saloniku i pomógł mu zdjąć ciężki, czarny płaszcz. Mężczyzna zasiadł w fotelu i spojrzał życzliwie na Ethana.
- Witaj, mój drogi - rzekł z lekkim uśmiechem - Cóż takiego się stało, że zależało ci na moim tak śpiesznym przybyciu? Musiałem zmienić plany na wieczór - dodał z wyraźnie wyczuwalnym wyrzutem
- Dużo się ostatnio działo, Wuju - rzekł młody Master rzeczowo - Opowiem za chwilę, ale najpierw chciałem cię prosić abyś podpisał transakcję, z uwagi na zakupy, które zamierzam przeprowadzić - oznajmił - Zaraz przyjdzie doktor Scott i...
Przez twarz starszego Mastera przemknął dziwny cień. Lekko zmarszczył brwi.
- Jakie zakupy? - zapytał dziwnie ostro - I któż to ten Scott?
- Muszę kupić pewne sprzęty, które Doktor wskaże - rzekł Ethan lekceważąco - Ale transakcje będą wielomilionowe i dlatego...
Sir Fidelius zbladł. Pochylił się do przodu.
- Wielomilionowe?! - przerwał mu. Jego głos był zduszony - Cóż takiego chcesz kupić bez porozumienia ze mną...?! Cóż to za szarlatan???
Sir Ethan zmarszczył brwi. Przekrzywił głowę.
- A po co mi twoja zgoda? - zapytał oschle
- Ależ ja zarządzam twoim majątkiem! - oburzył się starszy mężczyzna - Muszę przecież zaaprobować zakupy..! Czyżbyś spotkał jakiegoś naciągacza, Ethanie?!
Ten zastygł.
- Z jakiej niby racji miałbyś aprobować moje zakupy? - zapytał zimno
Sir Fidelius dumnie wyprostował się na krześle.
- Żeby nikt nie wykorzystał twojej naiwności! - rzekł - Odkąd zmarł twój Ojciec, ja stałem się strażnikiem twojego majątku. Nie mogę pozwolić abyś przetracił pieniądze na coś nierozważnego, pozostając pod wpływem oszustów! - wyjaśnił
- Nie kupuję nic nierozważnego, a sir Scott do niczego mnie nie namawia. - rzekł powoli sir Ethan - Sam postanowiłem zdobyć kilka sprzętów medycznych aby urządzić salę szpitalną w Domu.
Sir Fidelius zamrugał.
- Czemu byś miał robić coś takiego? - zapytał zaskoczony
- Muszę urządzić salę medyczną aby jak najlepiej zaopiekować się Marthą - rzekł Ethan, marszcząc brwi - Jest po ataku serca i...
- Czekaj, czekaj! - przerwał mu starszy Master - Masz na myśli tę starą Servantkę, waszą kucharkę?
Ethan zamrugał.
- Tak - rzekł spokojnie
Usta starego mężczyzny wykrzywił pełny lekceważenia uśmiech. Machnął dłonią płynnie i z gracją, jakby odganiał natrętną muchę.
- Już dawno powinieneś ją wymienić - rzekł - Odeślij Starą skoro nadarzyła się okazja, albo sprzedaj ją za grosze - uśmiechnął się z pozorną życzliwością i zaśmiał się - Pewnie ten naciągacz przekonuje cię, że warto ją leczyć...? Jakie sobie liczy honorarium? - spytał kwaśno - Nie słuchaj go i powiedz, że zmieniłeś zdanie. Niech naciąga kogo innego. No! - zatarł ręce - Skoro ten problem mamy rozwiązany, napiłbym się szkockiej - oznajmił i rozejrzał się wymownie
CZYTASZ
Wadliwy towar
General FictionKrótka opowieść osadzona w uniwersum Drugiej Drogi. Rozdziały będą publikowane codziennie ub prawie codziennie przez kolejne dni. +18.