Po Arturze nie było ani śladu.
Po kilkudziesięciu minutach bezowocnej jazdy po okolicznych dróżkach, Simon zatrzymał samochód na drodze dojazdowej w stronę Miasta i spojrzał na zasępionego Ethana w lusterku.
- Paniczu? Dokąd teraz jechać? - spytał i zastygł w oczekiwaniu
Ethan przeniósł na niego wzrok. Zamrugał.
- Co? - zapytał, wyrwany z zamyślenia
- Myśli Panicz, że poszedł do Miasta czy może wręcz przeciwnie...? - powiedział Simon nerwowo - Nie wiem gdzie skręcić. Do Miasta czy...?
- Zawróć do Domu - rzekł Ethan ponuro - Myślę, że go nie znajdziemy.
Simon westchnął.
- Tak po prawdzie to myślę tak samo - rzekł po chwili, wykręcając samochodem - Może być wszędzie. Nasze auto łatwo rozpoznać. Nikt w okolicy nie ma takiej limuzyny.
- BMW E26? - spytał kpiąco Ethan - Doprawdy...? Myślałem, że wszyscy jeżdżą samochodami z przed czterdziestu lat.
- Nadal jest dobry - rzekł Simon niepewnie - Pan go lubił. Ale oczywiście może Panicz zmienić samochód, jeśli ma Panicz ochotę - dodał szybko
- Wiem, że jest dobry - wymruczał Ethan - I tak na prawdę nie chodzi mi o samochód tylko tego... - zacisnął usta, jakby powstrzymywał przekleństwo - Arthura! - wycedził - Jak on śmiał...?! - wybuchnął.
Jego słowa zawisły w powietrzu. Simon powoli ruszył, skręcając w prawo, w stronę Rezydencji.
- Naprawdę ośmielił się uderzyć Emila? - wycedził młody Master
- Cóż... już dłuższy czas nie zrobił tego przy mnie - rzekł Simon nerwowo - Ale wiem, że w przeszłości tak się zdarzało. Jak Pan jeszcze żył.
Ethan westchnął. Zacisnął usta w jedną linię.
- Ojciec wiedział? - zapytał sucho
Simon chwilę milczał.
- Czemu nie odpowiadasz? - zapytał Ethan nieco gniewnie
- Nie chcę powiedzieć czegoś, co może zostać źle odebrane - rzekł Servant niepewnie
- Po prostu powiedz. Wiedział czy nie? - spytał Ethan
- Myślę że nie wiedział - rzekł Simon - Ale Pan... za bardzo ufał Arthurowi i zbijał wszelkie nasze uwagi - wyjaśnił - Kiedyś po kłótni ze Starym poszedłem do Pana i on rzekł, że "musiałem coś źle zrozumieć" w wypowiedzi Arthura... Zawsze go wybielał.
Ethan ściągnął brwi.
- Ze "Starym"? Tak go nazywaliście?
- Arthura? Tak, Paniczu. Nie Pana, skądże znowu! - zaniepokoił się - Nie ośmieliłbym się o Panu powiedzieć w taki sposób - zapewnił
- A jak nazywaliście Ojca? - zapytał Ethan, spoglądając za okno
- Normalnie, "Pan" - wyjaśnił Kierowca - Nikt z nas nie pozwalał sobie na.. - urwał i zmarszczył brwi - ...inne określenia - dokończył mechanicznie
Ethan zauważył jego reakcję.
- O czym pomyślałeś? - zapytał
- Przypomniało mi się, jak mówił Arthur - rzekł powoli - Czasem nazywał Pana "Bertim". "Pójdę do Bertiego", tak mówił.
- Wuj go tak nazywał - rzekł Ethan cicho - Chociaż nie mam pojęcia dlaczego. To raczej nie zdrobnienie od "Herodiona". Ciotka zwykła mówić "Rodion" albo "Rody" - wymruczał - Gdy jeszcze cokolwiek kontaktowała.
CZYTASZ
Wadliwy towar
General FictionKrótka opowieść osadzona w uniwersum Drugiej Drogi. Rozdziały będą publikowane codziennie ub prawie codziennie przez kolejne dni. +18.