Położył się i odprężył na tyle, na ile pozwalała mu bliska obecność Mastera. Leżenie w jednym łóżku z innym mężczyzną napawało go bardzo konkretnym strachem.
A co jeżeli... będzie chciał CZEGOŚ? - zadrżał na samą myśl
Zerknął w prawo. Master leżał pod kołdrą, zwrócony plecami w jego stronę, ale przecież to się mogło zaraz zmienić. Mógł się odwrócić, wyciągnąć ręce w jego stronę i domagać się prawa do swojej własności.
Nie... przecież należę do sir Havrick'a - powiedział sobie - A on ostrzegł go żeby mnie nie tknął w taki sposób.
Minuty mijały. Ruben wpatrywał się tępo przed siebie. Jego nerwy były napięte jak postronki. Niemal podskoczył gdy Master chrząknął i poprawił się pod kołdrą.
- Śpisz? - zapytał po chwili
- Nie, Panie - rzekł, czując jak momentalnie na jego plecach pojawia się zimny pot.
- Zgaszę światło, jeśli nie masz nic przeciwko - rzekł Master i wychylił się spod kołdry, sięgając do lampki.
W Sypialni zrobiło się ciemno. Jedyne światło padało od kominka. Ogień w sposób nieskończony wyciągał i wykrzywiał cienie. Słonie wyrzeźbione w filarach podpierających baldachim,wydawały się przerażające, jak węże, które tylko czyhały by zacisnąć się na jego gardle.
Nie mogę zasnąć - pomyślał - Nie dam rady zasnąć.
Noc była groźna. Nocą zło wkradało się na jego posłanie, zaciskało rękę na jego twarzy, uniemożliwiając mu krzyk i kąsało go bezlitośnie, aż nie miał siły dłużej walczyć o oddech.
Zło zawsze wygrywało, szybko się tego nauczył.Naciągnął kołdrę pod brodę i wpatrzył się w ogień.
Nie patrz na cienie. Nie patrz jak się do ciebie skradają. Patrz na ogień. On jest dobry, w nim nie ma zła.
Nie zasypiaj.
Nie zasypiaj!
Nie zasypiaj...***
Ethana wybudziło dziwne falowanie łóżka. Przebudził się i usiadł. Zauważył, że Ruben miota się na swoim miejscu.
Nie! Znowu! - pomyślał i zapalił lampkę.
Ruben leżał dziwnie wyprężony, wciśnięty w poduszki. Jego ręce były rozrzucone na boki, a twarz nabrzmiała. Złapał go za ramię i potrząsnął.
- Rubenie! RUBENIE!
Wsunął dłoń pod poduszkę, szukając inhalatora. Z ust chłopaka wydobył się pojedynczy szloch.
- Nie! Nie...! NIEEEEE! - zawył
Master zawahał się. A więc się nie dusił?
- Boli cię coś? - przybliżył twarz na tyle by dostrzec, że chłopak ma zamknięte oczy.
Znów szarpnął ciałem, unosząc obie ręce nad głowę. Zaczął szarpać nią na boki.
- Nieee! NIeeeee! NIEEEEEE!!! - wyszlochał
- RUBENIE! - mocniej szarpnął go za ramię.
Wówczas Servant drgnął i nagle zaczął okładać go pięściami. Ethan był tak zaskoczony, że nie zareagował dostatecznie szybko. Jedno z uderzeń walnęło go w prawe oko, przesuwając jego głowę na bok i powodując nagłe oszołomienie i dzwonienie w uchu.
CZYTASZ
Wadliwy towar
General FictionKrótka opowieść osadzona w uniwersum Drugiej Drogi. Rozdziały będą publikowane codziennie ub prawie codziennie przez kolejne dni. +18.