Ethan siedział w swoim fotelu i ze wszystkich sił starał się powstrzymać od zbiegnięcia do kuchni i wytargania nowego Majordomusa za ucho. Nic dziwnego, że kiedy ten w końcu stanął w drzwiach Saloniku, Młody Master natychmiast wybuchnął.
- Simonie, do licha! Czemu umieściłeś go w lazurowym apartamencie?!
- Tak Pan nakazał, sir - rzekł nieco zaskoczony Servant - Powiedział Pan: "Umieść go w lazurowym apartamencie"
- TURKUSOWYM!!! - wysyczał sir Ethan - TURKUSOWYM!!!
Simon zmarszczył brwi.
- Cóż... wydawało mi się, że powiedział Pan "lazurowym" - rzekł i zawahał się - Lazurowy jest daleko, niemal z drugiej strony Domu... To byłoby mocno niewygodne,sir.
- O TO CHODZIŁO!!!- wypalił Ethan, zrywając się gniewnie i prychnął niechętnie.
Simon stał niepewnie pośrodku pokoju.
- Co zatem teraz...? Czy mam przemieścić naszego Gościa, Panie? - zapytał z napięciem - Tak mu się Apartament spodobał.... Już zaczął wypakowywać swoje rzeczy i...
Ethan opadł na swój fotel i ukrył twarz w dłoni.
- Teraz już jest za późno...! - wycedził ponuro - DO JASNEJ CHOLERY..!!! - warknął i walnął zwiniętą pięścią w stół
- ...Czyżby jeszcze cholery nam tu brakowało? - zapytał nieco rozbawionym głosem doktor Scott, który właśnie energicznie wkroczył do Saloniku. Ethan gwałtownie uniósł głowę - Pukałem, ale nie usłyszałeś... - rzekł znacząco i uśmiechnął się pod nosem - Oklepałem porządnie naszego pacjenta i podałem mu leki. Chciałem zapytać czy napijemy się herbaty przed snem...?
Ethan ściągnął usta. Rzucił długie, ponure spojrzenie Simonowi.
- Czy materac jest dostatecznie wygodny? - zapytał ten nieco histerycznie, kłaniając się nisko
- Bardzo wygodny. Twardawy, takie lubię. Poza tym podoba mi się widok na przedni ogród i jeszcze ten balkonik...! Dzieło sztuki! Doskonały do poobiedniego wypoczynku.
- Prawda...? - ucieszył się Simon po czym zerknął na sir Ethana i szybko się zreflektował - Tam jest... doskonałe światło wieczorami - dodał słabo, nieco skrępowany.
- I w dodatku Apartament znajduje się tak blisko sir Ethana... - doktor zawiesił wymownie głos - Szczerze mówiąc spodziewałem się, że umieścisz mnie w drugim skrzydle budynku - rzekł z rozbawieniem
- ALEŻ CZEMU MIAŁBYM TAK ROBIĆ?! - wycedził sir Ethan i posłał zimne spojrzenie w stronę swego Majordomusa.
Ten ściągnął usta i zaczął nerwowo unosić się na palcach.
- Krokietowi też się podoba - ciągnął niewzruszenie doktor Scott, jakby nie dostrzegał panującej w Saloniku atmosfery - Cudowny dywan. Zapewne perski, ręcznie tkany. Krokiet docenia miejsce przy kominku - rzekł wymownie - Nawet nie miał ochoty wyjść z pokoju. Będę musiał w nocy go wyprowadzić, a chciałem się już zakopać w tym cudownym łóżku z baldachimem - westchnął
- Ależ, sir! Chętnie zrobię to za Pana, jeśli potrzeba! - pośpieszył z zapewnieniem Simon - Ja i Emil z miłą chęcią będziemy Panu pomagać z Krokietem! - obiecał
Ethan zgrzytnął zębami.
- Ależ nie chcę wam robić kłopotu! - rzekł sir Scott - Przywykłem sam zajmować się sobą i Krokietem - rzekł i chrząknął
- Ależ to nie będzie żaden problem! - zapewnił go Servant - Z przyjemnością wyprowadzimy Pana drogiego towarzysza! Powinien Pan wypocząć, a dla nas nie będzie to żaden problem!
CZYTASZ
Wadliwy towar
General FictionKrótka opowieść osadzona w uniwersum Drugiej Drogi. Rozdziały będą publikowane codziennie ub prawie codziennie przez kolejne dni. +18.