Rozdział 4.

2.9K 115 242
                                    

Myślałam, że zaraz zemdleję, ale nie zemdlałam.
Weszliśmy do jakiegoś pomieszczenia. Była to jadalnia połączona z kuchnią.
Neymar posadził mnie na krześle i usiadł obok mnie.
- Na pewno jesteś głodna. Co byś zjadła księżniczko? Mój kucharz Grzegorz przygotuje ci co tylko chcesz.
- Bigos- tylko to byłam w stanie z siebie wydusić, byłam w zbyt dużym szoku.
Dziwne, że Ney nie zdenerwował się na mnie po tym jak go zwyzywałam. Miałam jednak w dupie co sobie myśli.
- Krycha chodź no tu!
Do pomieszczenia wszedł niejaki kucharz Grzegorz, prezentował się tak:

 - Krycha chodź no tu!Do pomieszczenia wszedł niejaki kucharz Grzegorz, prezentował się tak:

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

- Przyrządź dla mojej żony najlepszy bigos jaki tylko potrafisz. Natychmiast!

Co? Jakiej żony? Z nim jest coś nie tak.
-Jak sobie panicz życzy - i odszedł do garów.

3 godziny później

Przez ten cały czas siedzieliśmy przy stole. Neymar patrzył się na mnie tylko nic nie mówiąc. Dziwny typ. Najpierw mnie porywa, a potem zero komunikacji.
Zjadłam bigos.
- Musimy porozmawiać - odezwał się do mnie w końcu porywacz.
Nic nie odpowiedziałam.
- Więc? Zamierzasz przyjąć moją ofertę, która tak naprawdę jest nie do odrzucenia?

Przez ten czas cały czas myślałam o tym co mi zaproponował. Nie był to taki głupi pomysł. Żyłabym jak w jakimś fanfiction.
- Tak, zgadzam się. - powiedziałam udając szarą myszkę.
- Super, powinniśmy podpisać teraz jakieś papiery czy coś, ale i tak dobrze wiemy, że zakochasz się we mnie po tygodniu - powiedział z wymalowanym na twarzy cwaniackim uśmiechem.
- Mam nadzieję, że nie pożałuję swojej decyzji...
- Piłeczko o to się nie martw. Jedyną złą decyzją w twoim życiu było zaczęcie kibicowania LegiI Warszawa.

Nie skomentowałam tego, choć łzy cisnęły mi się do oczu. Była to największa obelga skierowana do mnie kiedykolwiek.
Nie patrząc się za siebie wybiegłam z jadalni i pobiegłam do swojego pokoju.
Usłyszałam jeszcze jego krzyk i śmiech kojota:
- Przygotuj się na jutrzejszy dzień bo będzie pełen wrażeń!!!!!

Nim zdołałam wejść do pokoju, wpadłam na czyjąś klatkę piersiową i wywaliłam się prawie spadając ze schodów.
Przed śmiertelnym upadkiem uchroniła mnie jednak ręka sprawcy wypadku.
Złapał mnie mocno i pociągnął ku sobie.
Kiedy podniosłam wzrok do góry zobaczyłam JEGO.





Jak myślicie kogo zobaczyła?

Porwana przez piłkarzyka ~Neymar Jr~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz