Neymar POV's
Przygotowałem dla mojej piłeczki najlepszą randkę w jej pierdolonym życiu. Romantyczny kiebsik przy świecach i inne bzdety. Wynająłem dla niej pierdoloną Wieżę Eiffla, żeby w końcu w spektakularny sposób nastąpił nasz pierwszy raz. W sensie pierwszy pocałunek. Tak... pocałunek.
No i oczywiście chuj bombki strzelił, bo jakiś kutafon, zajebany, obszczany postanowił wyjebać mój samochód w powietrze.
Hejterzy, podłe hieny, wredne małpy.Powiedzieć, że jestem wkurwiony to jak w ogóle nie otworzyć gęby.
Ktoś czychał na moje życie.
Moje, ale też Julki...
Nie mogłem pozwolić na to, żeby coś jej się stało. Rodzina jest najważniejsza.Jak najszybciej tylko się dało zeszliśmy na dół wieży.
Natychmiast otoczyła nas zgraja moich ochroniarzy, bo w końcu za coś im płacę.
-Nikomu nic się nie stało? - spytałem z udawaną troską moje psy, żeby przed Julką grać troskliwego pracodawcę. Tak naprawdę w dupie miałem stan ich życia. Płacę, więc wymagam. Pisząc się na pracę u mnie wiedzieli z jakim niebezpieczeństwem wiąże się to wszystko.
-Tak, nikt nie ucierpiał - odpowiedział jakiś noname.-Smerfastycznie, a więc plan jest taki: Wojtek i Kamil
bierzecie Julkę, pakujecie do pancernej furgonetki i bezpiecznie odstawiacie do domu. Ani jeden włos ma jej nie spaść z głowy, rozumiemy się? - warknąłem i pogroziłem im palcem. Kiedy przytaknęli mówiłem dalej - Ty Michał idziesz ze mną.
-Tak jest szefie.Za nim rozeszliśmy się w swoje strony, zwróciłem się jeszcze do dziewczyny:
-Trzymaj się cały czas blisko ochrony i nie próbuj żadnych sztuczek piłeczko.
Ta jedynie pokiwała głową twierdząco i odeszła z eskortą, wcześniej jeszcze warcząc na Kamila, kiedy złapał ją za ramię.
Moja krew.No to zaczynamy zabawę.
Gdy przybyliśmy już do celu, na miejscu sprawę badali już moi agenci ze "Szwadronu dzikich świń".
Może i okłamałem Clark, mówiąc, że nie byłem żadnym gangusem, chociaż powiązania z Polską mafią jeszcze o niczym nie świadczą. Oficjalnie byłem po prostu znanym na całym świecie piłkarzem, który nie ma co robić z kasą.-Ktoś powie mi w końcu co tu się do kurwy nędzy stało? - powiedziałem przez zaciśnietą szczękę - Tak w ogóle, to gdzie jest ten zasrany szofer, który miał pilnować wozu? - powiedziałem jeszcze groźniej, gdy przypomniałem sobie o tym.
-Tutaj szefie - powiedział Michał i wskazał na skulonego w kącie gościa.
Natychmiast podszedłem do niego krokiem pantery i podniosłem za szmaty do pionu.
Robert był jednym z moich najbardziej zaufanych ludzi, ale respekt musi być.-Nie bądź pizda, tylko gadaj co tu się stało.
-Siedziałem w aucie i go pilnowałem, tak jak zwykle. Dosłownie tylko na chwilę opuściłem teren, kiedy poszedłem na kibel. To były sekundy, kiedy srałem i nagle usłyszałem ten huk. Jak już wyszedłem to nikogo tam nie było - powiedział Robert.Co za posrana akcja. Nie komentując ani słowem zeznań szofera udałem się w kierunku tego co zostało z auta, a został z niego tylko popiół i smród spalenizny na całe miasto, ale chuj w to.
Nagle zza zasłony dymu wyłonił jakiś typo w stroju Batmana, podszedł do mnie i rzekł:
-Zebraliśmy już zapisany nagrań z monitoringu.
-Ale jesteście szybcy - sarknąłem z wyczuwalnym jak stąd do Bydgoszczy sarkazmem - dawaj mi tu to natychmiast.Poszliśmy do wana operacyjnego, gdzie ci pseudo agenci mieli rozstawiony sprzęt.
Nagranie z monitoringu rozpoczęło się. Rzeczywiście Robert wyszedł i polazł do budynku, z którego chwilę później wypełzł jakiś fagas.
Początkowo nie mogłem skojarzyć tego ryja, ale po chwili przypomniałem go sobie. To ten żałosny kelnerzyna, który (bezskutecznie oczywiście) próbował poderwać Julkę. Idiota, myślał, że nie widzę jak gały mu wychodzą na widok jej boskiego ciała.
Początkowo stał tylko i gapił się na samochód, jakby nad czymś się zastanawiał. Dopiero po jakiś 5 minutach wyjął coś z kiszeni spodni i położył pod autem i uciekł w pizdu.
O ty chuju.
Chwilę później nastąpił wybuch.-Gdzie on teraz jest? - zapytałem z ogniem w oczach.
-Właśnie dostałem cynk, że nasi już go złapali i idą z nim do nas - odpowiedział mój informatyk Arek.
Zajebiście, już ją się z nim rozprawię.Minęło jakieś 10 minut. Moi ludzie przyprowadzili właśnie tego cwela. Posadzili go na jakimś krześle i przykuli kajdankami.
-Pobicia, kradzieże, rozboje z użyciem maczet, nielegalny skup złomu i handel rowerami - zaczął wyliczać ten Batman.
-Ale co ty mi tu pieprzysz koleś. Nie mam czasu na takie rzeczy - powiedziałem już porządnie wkurwiony. Za 2 dni mam mecz z potężnym Lechem Poznań, a ten mi tu pierdoli jakieś farmazony.
-To i wiele innych to zarzuty postawione temu tutaj - odparł i wskazał na kelnera.
A to ciekawe.
-Dobra, gadaj co wiesz kelnerzyno.
-Ale ja nic nie wiem. To nie ja podłożyłem bombę.
-Skończyło się babci sranie. Kulka w jaja, może zmusi cie do wyszczekania prawdy.
-Ale ja mówię prawdę - krzyknął ze łzami w oczach. Mięczak. - Dostałem tylko zlecenie, żeby przekazać ci Neymar wiadomość i podłożyć coś pod ten samochód, ale nie bombę!! - dodał.
-Dla ciebie Pan Neymar. Jaka niby wiadomość?
- W prawej kieszeni mojej marynarki - szepnął i zemdlał. Japierdole.Kiwnąłem Michałowi głową, żeby go przeszukał. Wtedy podszedł do nas jakiś kolejny koleś trzymając coś w łapach. Dał mi to i powiedział, że znaleźli to w zgliszczach.
Ujrzałem maskę.
Maskę żółwia ninja.Co do chuja pana?
Michał wyjął z wspomnianej przez podejrzanego kieszeni kopertę i mi ją podał.
Albo mi się wydawało, albo miała jakiś znajomy zapach? Jakby perfum od Armaniego?
Rozdarłem ją jednym sprawnym ruchem i wyjąłem z niej różową kartkę. Widniał na niej napis:
To jeszcze nie koniec niespodzianek.
Twój na zawsze
7#porwanaprzezpilkarzyka na twitterze
gwiazdkujcie, komentujcie 💞
Kiedy chcecie kolejny maraton?
CZYTASZ
Porwana przez piłkarzyka ~Neymar Jr~
FanfictionJeden z pozoru zwykły wieczór, jeden moment, jedno spojrzenie i jeden ruch wystarczył żeby całe moje zwykle, nudne życie szarej myszki zmieniło się o 180°. Nazywam się Julka Clark, a o to moja historia jak zostałam porwana przez jednego z najlepszyc...