Rozdział 8.

2.3K 112 233
                                    

Trening trwał już dobre 2 godziny, kiedy stwierdziłam, że jednak chcę uciec.
Muszę wykorzystać taką okazję.
Wstałam z miejsca i jakby nigdy nic udałam się do toalety. Bodyguard cały czas podążał za mną i uważnie mnie obserwował.
Co do kibla też za mną wejdziesz i będziesz patrzeć jak sikam?-pomyślałam.
Weszłam do WC.
Musiałam działać szybko. Zobaczyłam okno, które było dość wysoko. Jednak nie stanowiło to dla mnie problemu, bo moim talentem jest umiejętność skakania na wysokość 2,137 metra. Jestem zwinna jak jaszczurka i ostra jak przecinak.

To była szybka akcja. Wyskoczyłam przez okno i przeturlałam po ziemi jak Ninja.
Wszystko poszłoby by idealnie, gdyby nie samochód, który z zawrotną prędkością pędził w prost na mnie.
Myślałam już, że mój sen się spełni, że to Michał wszystkiego się domyślił i kieruje on  tym autem. Jednak zatrzymało się z piskiem opon 1 cm ode mnie.

Nagle z pojazdu wyszedł kierowca:

Spojrzał się na mnie wystraszony i powiedział: -Czieść, wszistkio dobrzie? Byłam w takim szoku, że nic nie odpowiedziałam i tylko patrzałam się na niego nadal leżąc na ziemi

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Spojrzał się na mnie wystraszony i powiedział:
-Czieść, wszistkio dobrzie?
Byłam w takim szoku, że nic nie odpowiedziałam i tylko patrzałam się na niego nadal leżąc na ziemi.
Kiedy już się schylał, żeby pomóc mi wstać zauważyłam, że ma na sobie strój piłkarski.
O nie, muszę uciekać. Jest na 100% jednym z nich. To zasadzka...

Szybko strzepnęłam z siebie jego gangsterskie łapy i pobiegłam przed siebie.
Biegłam tak szybko niczym Usain Bolt. Nie wiedziałam w którą stronę się kieruję, dokąd zmierzam. Nie miałam żadnego planu. Liczyło się tylko przetrwanie.

Biegłam aż do utraty tchu, kiedy dotarłam do Wieży Eiffla.
Przez głowę przeszedł mi pomysł, żeby wejść na jej samą górę i skoczyć w dół z krzykiem: Kocham Neymara.
Ale przypomniałam sobie, że jednak go nie kocham.
Chciałam poprosić kogoś o pomoc, ale nie znałam przecież francuskiego...
Zdecydowałam się jednak podejść do jakiejś starszej pani. Kiedy próbowałam nawiązać z nią jakiś kontakt, ona tylko popukała się palcem w czoło i powiedziała:
-Żelipapą spierduolą
Czy jakoś tak.
A mogłam zostać kibicem Pogonii Szczecin... Wtedy całe życie byłoby prostsze, a teraz... nikt nie chce mi pomóc przez to, że wybrałam Legię.

Bez kasy, dokumentów, bez niczego.
Sama pośrodku wielkiego miasta.
Żeby przetrwać i nie umrzeć z głodu postanowiłam, że sprzedam koszulkę, którą dał mi Neymar.
Na szczęście udało mi się ją opchnąć w pierwszym lepszym warzywniaku za dwie bagietki.

Przez długi czas błąkałam się po paryskich uliczkach starając się być niezauważoną
Dziwiłam się, ale wiadomo też, że cieszyłam, że jeszcze mnie nie znaleźli. Idioci.
Najpierw mnie porywają, a potem nawet nie szukają. Smutne. Tak jak całe moje życie.

Nastała noc kiedy szłam jedną z mroczniejezych uliczek (Do you have déjà vu?) Zauważyłam, że przez cały czas podążał za mną jakiś gołąb.

Dziwne, ale gdy spojrzałam w jego czerwone ślepia wydawał mi się skądś znajomy

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Dziwne, ale gdy spojrzałam w jego czerwone ślepia wydawał mi się skądś znajomy...


Byłam załamana swoją sytuacją, nie wiedziałam co dalej robić.
Z rozpaczy stwierdziłam, że jednak mogłam nie uciekać, ale teraz już jest za późno.
Pogrążona w swoich myślach, nagle poczułam uścisk na nodze i szarpnięcie w dół.

Wpadłam do studzienki kanalizacyjnej...

To był mój koniec.

Porwana przez piłkarzyka ~Neymar Jr~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz