25. Stiles, błagam powiedz coś

148 11 1
                                    

Zeszliśmy na dół i czułam, że Scott był zestresowany i zdenerwowany.

- Mamo, idziemy do Lydii na maraton filmowy - powiedział Scott do Melisy nawet nie patrząc na swojego ojca.

- O nie, nigdzie z nią nie pójdziesz - powiedział Raphael wskazując na mnie, założyłam ręce na piersi patrząc na niego z uniesioną brwią.

- A ty nie masz nic do gadania - powiedział Scott, uśmiechnęłam się.

- Przestań Rapheal, Scott może przyjaźnić się z kim chce, a ty nie będziesz o tym decydował - powiedziała stanowczo Melisa.

- Widzisz jak ona się odzywa?, ma na niego zły wpływ - oznajmił Raphael.

- A pan chyba chce mieć kolejny raz złamany nos - odezwałam się, ojciec Scotta spojrzał na mnie zdziwiony, a Melisa nawet nie próbowała ukrywać uśmiechu.

- Co powiedziałaś? - zapytał, przewróciłam oczami.

- Jest pan stary, ale nie myślałam, że aż tak głuchy, pa Melisa - powiedziałam, pociągnęłam Scotta i wyszliśmy z jego domu, spojrzałam na niego i oboje wybuchliśmy śmiechem idąc do samochodu.

- Co was tak śmieszy? - zapytał Stiles, kiedy weszliśmy do samochodu, ja siedziałam z Voidem z tyłu, a Scott usiadł z przodu.

- Znowu Li dała popalić mojemu ojcu - oznajmił Scott.

- Co tym razem? - zapytał Stiles.

- Powiedziałam mu, czy chyba chce mieć kolejny raz złamany nos, był zaskoczony i zapytał się co powiedziałam, a ja odpowiedziałam, że jest stary, ale nie myślałam że, aż tak głuchy - wyjaśniałam i oparłam głowę o ramię Voida.

- Co raz bardziej masz mocniejsze argumenty - powiedział Void.

- To tylko moja część - powiedziałam.

- O boże - mruknął Stiles, kopnęłam jego fotel, przeklnął pod nosem, ale nic się nie odezwał skupiając się na drodze. 

***

- Czekaliśmy tyko na was - powiedziała Lydia, mamy przejebane.

- Tylko nie krzycz, nasze uszy, a szczególnie ich by pękły - odezwał się Stiles, idiota.

- Sugerujesz coś Stiles? - zapytała zakładając ręce na piersi.

- Wiecie co, może już wejdźmy i nie przedłużajmy - powiedziałam ratując Stilesa od kłótni, Lydia wpuściła nas i razem weszliśmy do salonu gdzie byli wszyscy.

- Sami się spóźniliście - powiedział Theo.

- Zamknij się, sam sobie zbieraj tą dwójkę, a później jeszcze Scotta - powiedziałam i westchnęłam teatralnie siadając na kanapie, cała wspomniana trójka popatrzyła na mnie urażona.

- Teraz to przegięłaś - oznajmił Stiles, uśmiechnęłam się chytrze i wystawiłam w ich stronę dwa środkowe palce. Alison złapała moje dłonie i je złapała opuszczając je, popatrzyłam na nią smutno.

- Czemu to zrobiłaś? - zapytałam z wyrzutem, pokręciła rozbawiona głową.

- Wybraliśmy wszyscy i wścieli, skupcie się już i bądźcie cicho - powiedziała Lydia, włączyła film i zajęliśmy się oglądaniem.

***

Od drugiej części filmu nie mogłam się skupić, myślałam nad tym, że muszę powiedzieć im o tym, że zabiłam Rose, boję się tego jak zareagują. Scott przyjął to dobrze, ale nie wiem jak z innymi jak im powiem. Wzięłam głęboki wdech,, wstałam i zastopowałam film przerywając im oglądanie. 

- Czemu zastopowałaś? - jęknął Liam, a wszyscy na mnie spojrzeli, spojrzałam ukradkiem na Scotta, po chwili zorientował się co chce zrobić i uśmiechnął się do mnie pocieszająco.

- Muszę wam coś powiedzieć i proszę byście dali mi się wytłumaczyć - powiedziałam.

- Co? - zapytał Isaac.

- Dwa dni temu zabiłam Rose - oznajmiłam, ich wyraz twarzy wyrażał szok zaskoczenie, postanowiłam kontynuować.

- Wracałam wtedy z klubu, pojawiła się Rose, powiedziałam, żeby zostawiła nas w spokoju i wyjechała z Beacon Hills, chciała zabawy i zaczęły mnie bić. Czułam, że moja moc jest na skraju wybuchu, chciałam od niej odejść więc odwróciłam się, ale usłyszałam dźwięk miecza, kiedy się odwróciłam wbiłaby mi miecz w brzuch, ale moja moc odepchnęła ją na budynek, złamała kark i kręgosłup, nie oddychała i no nie żyła - wyjaśniałam i na nich spojrzałam, Stiles wstał i wyszedł z domu Lydii.

- Pójdę po niego - oznajmił Void i wyszedł.

- To nie wina Lilith, broniła się - powiedział Scott broniąc mnie.

- Wiemy po prostu jesteśmy trochę w szoku - oznajmiła Lydia, a inni pokiwali twierdząco głowami zgadzając się z nią przez co mi trochę ulżyło.

- Przynajmniej mamy ją z głowy - powiedziała Malia.

- Rozumiemy to, że zrobiłaś to w obronie - oznajmił Theo, uśmiechnęłam się.

- Dziękuje, pójdę zobaczyć co ze Stilesem - powiedziałam, wstałam i wyszłam z domu Lydii, Void i Stiles opierali się o Jeepa, podeszłam do nich powoli.

- Możemy porozmawiać? - zapytałam, oboje na mnie spojrzeli, Void wystawił w moją stronę dłoń, złapałam ją, a on przyciągnął mnie do siebie łapiąc od tyłu moją talię całując w skroń.

- Stiles, błagam powiedz coś - powiedziałam błagalnie.

- Po prostu jestem w szoku - oznajmił.

- To mi nie pomaga - rzekłam i zaśmiałam się bez krzty radości.

- Przepraszam, po prostu musiałem to przemyśleć, ale zabicie Rose nie jest twoją winą Li broniłaś się - powiedział i pocałował mnie krótko w usta, pokiwałam głową.

- Możemy już wrócić do loftu?, mam trochę już dość dzisiejszego dnia - oznajmiłam.

- Pewnie, jeśli tylko chcesz tylko pójdę powiedzieć reszcie, że wracamy - powiedział Stiles i odszedł od nas.

- Jak się czujesz? - zapytał Void odwracając mnie do siebie łapiąc za biodra, położyłam swoje dłonie na jego karku.

- W porządku - skłamałam, czułam się fatalnie, pieprzone wyrzuty sumienia.

- Nie musisz udawać przy nas silnej kochanie, wiem, że nie jest w porządku - powiedział to mnie złamało, wybuchłam płaczem.

- Ciii, jestem tutaj - powiedział bardziej mnie do siebie przyciągając.

- Li - powiedział Stiles  podszedł do mnie, założył mój kosmyk włosów za ucho, spojrzałam na niego, Void mnie puścił, a ja wtuliłam się w Stilesa.

- Hej, nic się nie stało - powiedział uspokajając mnie Stiles.

- Możemy już jechać? - zapytałam drżącym głosem.

-Tak - oznajmił Void, Stiles mnie puścił całując w czoło i wytarł moje mokre policzki od łez, kiedy  wsiedliśmy do samochodu, Void posadził mnie na swoich kolanach, wtuliłam się w niego i zamknęłam oczy zasypiając.

***

Kiedy się obudziłam, czułam się lepiej, potrzebowałam takiego wyrzucenia z siebie tych emocji.

- Jak się czujesz? - zapytał Stiles, spojrzałam na niego zaspana.

- Za chwilę pogadamy, jeszcze nie jestem przytomna - oznajmiłam, usiadłam i rozciągnęłam się.

- Czyli humor dopisuje - skomentował Void.

- Naprawdę czuje się lepiej, dziękuje - powiedziałam.

- Nic przecież nie zrobiliśmy - rzekł Stile zdziwiony, pocałowałam ich oboje krótko w usta.

- Wystarczy, że przy mnie jesteście, kocham was - powiedziałam.

- My ciebie też - powiedzieli.

What are we playing?Stiles Stilinski / Void StilesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz