3. Księżniczka zamknięta w wieży ✅️

689 18 17
                                    

Uważałam, że nasze ciało jest odzwierciedleniem duszy. W dniu naszych narodzin jest nietkniętym płótnem, które z czasem nabiera kolorów. Nie zawsze tych najbardziej żywych. Często dominują odcienie szarości, czerni i bieli. Bo nie jesteśmy tylko kawałkiem skóry i kości. Składamy się z doświadczeń, nadziei i marzeń. Czujemy i myślimy. Nie tylko wyglądamy. Zdrowy duch – zdrowe ciało. Po prostu czasami trudno zrozumieć, że nie jesteśmy tylko odbiciem w lustrze.

Odziana w obcisłą czarną sukienkę sięgającą połowy uda i z równie czarną kokardą na włosach, przyglądałam się swojemu odbiciu. Zastanawiałam się kim jestem i kim chcę być. Oliwkowa cera, lśniące włosy, delikatny uśmiech i starannie zrobiony makijaż przyozdabiał dziewczynę, która z zewnątrz wyglądała na szczęśliwą. Niedoświadczona głupia gęś. Nie zna życia. A mimo to czułam, że w środku zaczyna gnić i to tylko kwestia czasu aż jej płótno pokryje się bledszymi kolorami.

- Gotowa? – Olivia stanęła obok mnie. Niebieska zwiewna sukienka leżała na niej idealnie.

- Tak. – Kiwnęłam.

Ułożyła prawą dłoń na moim barku, a drugą uniosła mój podbródek. – Pamiętasz? Głowa do góry i nigdy nie mów, że jesteś słaba..

- Bo nie jesteś. – Dokończyłam za nią.

- Wyglądamy ślicznie. Zróbmy sobie zdjęcie. – Zaproponowała, a ja przystałam na jej propozycję.

Wystylizowane i uśmiechnięte pozowałyśmy przed polaroidem. Po chwili trzymałyśmy w dłoniach gotową fotografie, której skan wrzuciłyśmy na instagrama, a oryginał zawisł na ścianie mojego pokoju.

Mama na przyjście gości wystawiła najlepszą porcelanę, przybrała na twarz najpiękniejszy firmowy uśmiech, jaki posiadała w gamie uśmiechów i założyła najdroższe ubrania ze swojej kolekcji, przyprawiając mnie o ból głowy. Pokusiła się nawet na oddanie mi telefonu na ten jeden wieczór, żeby nie uchodzić za wyrodną matkę.

- Liam. – Mama zwróciła się do chłopka. – A Ty gdzie teraz pracujesz, Kochanie?

- W firmie rodziców, Pani Moss. – Scoot skinął uprzejmie głową.

To dziwne. Odkąd pamiętam powtarzał, że nie będzie pracować z rodzicami. To była jedna z niewielu kwestii, która nas łączyła.

- To bardzo miło z Twojej strony, że pomagasz mamie w tak niefortunnych okolicznościach. – Uniosła kącik ust, a potem wzięła kęs kurczaka przygotowanego przez naszą gosposię.
Niefortunnych okolicznościach?

- Słucham? – Liam uniósł brwi. Wziął łyka wody z cytryną i zniesmaczony przyglądał się mojej mamie. Siedząc na przeciwko, doskonale widziałam jego reakcję.

Miałam ochotę zapaść się pod ziemię.

- Słyszałam co przytrafiło się Twojemu ojcu. Przykro mi. Jak się czuje, już lepiej? – Jak zwykle udawała, że martwi się o wszystkich wokół.

- Rodzice otwierają nowy oddział w Nowym Jorku. Ojciec nie ćpa, jeżeli o to Pani chodzi.  – Widziałam, że sili się na uprzejmość, ale chłód, który od niego bił sprawił, że nawet ja potarłam przedramiona, żeby się ogrzać.

- Liam teraz zarządza firmą. – Wtrącił Nicolas przechylając głowę na bok w zamyśleniu. Chyba starał się uratować napięta atmosferę. Dość nieudolnie.

- Oh. – Rodzicielka przyłożyła chusteczkę do ust. – Gratuluję. W takim razie mam nadzieję, że nakreśli nam się jakaś okazja do współpracy. – Jej ton wydawał się serdeczny, ale ja widziałam, że zazdrość zżera ją od środka.

Look In My EyesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz