26. Liam Scoot

470 16 2
                                    


- Możesz przestać mi jęczeć nad uchem? - Powiedziałem zrezygnowany, przewracając oczami po raz kolejny.

Nie byłem w nastroju na rozmowy. Odkąd Christan wyznał nam całą prawdę, byłem wkurwiony. Irytowali mnie ludzie, dźwięki, a nawet pierdolony śnieg, który padał za oknem i okalał całe miasto. Chociaż uwielbiałem patrzeć na przyozdobione świątecznymi dekoracjami budynki, przez oszkloną ścianę, to dzisiaj nie mogłem znieść tego widoku. Byłem zły na siebie, że nie ochroniłem Vanessy wystarczająco, na Christiana, bo nie powiedział od razu całej prawdy, na jej matkę i na cały świat za to, że istnieje i jest niewystarczający, żeby tak dobra osoba jaką jest Vanessa, w nim żyła. Ona była zbyt dobra na całe zło, którego doświadczała. Oddałbym wszystko co mam, żeby zabrać z jej serca choć połowę cierpienia. Nikt na nią nie zasługiwał. Przedewszystkim ja. Nie po tym co robiłem, żeby o niej zapomnieć.

- Nie możesz się tu teraz zamknąć z butelka whisky. - James ślęczał mi nad uchem od godziny.

- Jeżeli będę chciał, to owszem, mogę. - Warknąłem niezbyt przyjemnie.

- W ten sposób jej nie pomożesz.

Już zbyt długo nie wiedziałem jak jej pomóc, żeby teraz siedzieć bezczynnie.

- Nigdy nie mówiłem, że chce jej pomóc. - Odpowiedziałem ironicznie, odekwatnie do durnej rozmowy, którą prowadziliśmy. Wiedziałem do czego zmierzał James. Chciał żebym przyznał się na głos, że mi na niej zależy.

- Widać po Tobie, jak jasna cholera. - Miller rozsiadł się na kanapie obok mnie i popijał piwo wyciągnięte z mojej lodówki.

Odziwo, wszyscy czuli się u mnie jak w domu.

- Brawo. - Zaklaskałem. - Odkryłeś Amerykę. Oczywiście, że chce jej pomóc, przecież nie siedziałem w tej cholernej pizzeri na darmo i nie zaproponowałem pomocy dla zabawy!

Zawróciła mi w głowie, odkąd pierwszy raz ją zobaczyłem.

- I robisz do niej maślane oczy. O takie. - Chłopak rozszerzył palcami swoje oczy i zaśmiał się siarczyście.

Vanessa była jedyną dziewczyną, przy której głupiałem. Byłem kiedyś zakochany w Melanie, ale to nigdy nie było to samo. To co czułem do Vans, to było coś więcej niż zwykłe zakochanie. Często mówiłem i robiłem przy niej rzeczy, których nie powinienem, bo tak działał mój system samoobrony. Raniłem ją.

Od lat sypiałem z napotkanymi na drodze dziewczynami, które wyglądały zupełnie inaczej niż Vanessa, bo każda, która miała chociaż trochę wspólnego z nią, boleśnie przypominała mi o tym, że nie jesteśmy blisko siebie. A prawda była taka, że pragnąłem tylko jej. Od zawsze, ale nie mogłem być natarczywym gnojkiem, który nie daje jej spokoju. W pewnym momencie nawet chciałem dać sobie spokój. Miałem nadzieję, że kiedy wyjadę, to uda mi się o niej zapomnieć, ale im dłużej byłem z dala od Vanessy, tym bardziej pragnąłem jej w swoim życiu. Kiedy zobaczyłem ją po kilku latach, myślałem, że serce wyskoczy mi z piersi. Była inna niż zapamiętałem, rysy jej twarzy wyostrzyły się, nabrała kształtów i była bardziej kobieca. Cholernie pociągająca i piękna, była tak niesamowicie piękna. Nie tylko na zewnątrz. Przedewszystkim w środku. Była wrażliwa i delikatna, silna, mądra i jedyna w swoim rodzaju. Nikt nie był w stanie dorównać Vanessie Moon.

- Skup się na sobie i Suzan, co? - Zapytałem sarkastycznie, żeby w końcu się ode mnie odwalił.

Jednak James był człowiekiem, który nie zna granic prywatności drugiej osoby. A jeżeli je znał, to mało go obchodziły.

Look In My EyesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz