8. Nie nasza randka

627 16 17
                                    

Właśnie skończyłam lekcje historii, marzyłam tylko i wyłącznie o mocnej kawie, która postawi mnie na nogi. W nocy nie spałam dużo, ciągle budziłam sie przez koszmary, w których widziałam staruszkę z cmentarza, a do tego bolał mnie każdy mięsień po treningu. Nie była już taka miła i serdeczna. W pierwszym koszmarze stała nad trumna mojego taty, który pukał w drewnianą płytę, a ona nie pozwalała mu z niej wyjść. W drugim rozmawiałyśmy nad grobem, a jej twarz co chwilę zmieniała się w twarz mojego ojca. W ostatnim, trzecim koszmarze, to ja leżałam w trumnie.
Christiana na moje szczęście nie spotkałam w domu, wiem tylko, że był u mnie w nocy bo po jednym z koszmarów znalazłam szklankę wody stojąca na szafce nocnej.

Kiedy chciałam iść na stołówkę, zobaczyłam Noah. Przez chwilę biłam się z myślami czy to aby na pewno dobry pomysł żeby z nim porozmawiać. Jednak wyrzuty sumienia były zbyt duże, lubiłam go.

- Hej! - Pomachałam do chłopaka, który na mój widok odwrócił się i zaczął iść w przeciwną stronę. Nie mogłam tak szybko odpuścić.

Przyspieszyłam kroku prawie przewracając się o własne nogi, chciałam zablokować mu przejście żeby zmusić go do rozmowy, jednak w efekcie końcowym zderzyliśmy się i skończyliśmy na brudnej podłodze na środku korytarza.

- Widzisz, i na co było Ci tak uciekać? - Chciałam rozluźnić atmosferę żartem ale jak zwykle wywołałam jeszcze większe zdenerwowanie Noah.

- Słuchaj, na prawdę nie chce z Tobą rozmawiać. - Podniósł się i zaczął zbierać nasze zeszyty, które walały się po podłodze.

- Daj, pomogę Ci. - Westchnęłam i zaczęłam sprzątać przybory. - Na prawdę chciałam przyjść na to spotkanie ale.. ale klamka i.. i wtedy nie dało się otworzyć drzwi i.. i ja nie mog..

- Uspokój się, nic nie rozumiem z twojego bełkotu. - Złapał moją dłoń i uniósł kącik ust do góry. - Nie musisz mi się tłumaczyć, wiem, że Ci się podoba, a Ty jemu.

- Co? - Zapytałam całkowicie skołowana. Nic nie rozumiem, zaczęłam bawić się kosmykiem włosów wystającym z mojego długiego kucyka.

- Vanessa, widziałem was na imprezie u Liama. Widziałem też jak na siebie patrzycie. - Powiedział spokojnie, tak bardzo melodyjnym i przyjaznym głosem, że z niebywałą łatwością mógł zahipnotyzować swojego rozmowce.

Chwila, o kim on mówi??

Przecież wiesz o kim.

Zaśmiałam się. - My się nawet nie lubimy.

Jak mógł tak pomyśleć? Jedyny wzrok jaki sobie posyłamy, to ten nienawiści.

- Siedziałaś na jego kolanach. - Nie był oschły czy zawiedziony moim zachowaniem, raczej był rozbawiony całą sytuacją.

- Faktycznie z boku mogło to wyglądać nie zbyt korzystnie. - Przegryzłam wewnętrzna stronę policzka, podniosłam ostatni zeszyt i wyprostowałam się bawiąc się wolną ręką sznurkami swojej białej bluzy. - Dlaczego nie powiedziałeś, że przyjedziesz?

- Widzisz, byłem na Ciebie zły. Stwierdziłem, że może miałaś jakiś ważny powód i chciałem z Tobą porozmawiać, a potem was zobaczyłem i uznałem, że to nie ma najmniejszego sensu, więc wróciłem do domu. - Wzruszył ramionami.

- Boże tak bardzo Cie przepraszam, daj mi to wszystko wytłumaczyć na spokojnie przy kawie. Nie chcę między nami zgrzytów. - Zrobiłam minę zbitego psa.

- Oh jesteś okropna, zgadzam się tylko dlatego, że wyprowadzam się za tydzień i nie chce mieć niedomkniętych spraw.

- Co? Jak to? - Otworzyłam szeroko buzię, nie spodziewałam się takiego wyznania. Nie czekając na odpowiedź pociągnęłam chłopaka w stronę stołówki.

Look In My EyesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz