9. Pozwól się lubić chociaż przez jedną noc

527 17 7
                                    

Poszliśmy do jednego z przydrożnych barów z klubową muzyką, w którym Liam kupił nam drinki. Kolejne dwa załatwił Nicolas, bo jak się okazało, posiadał lewy dowód, na którym miał dwadzieścia jeden lat. W końcu straciliśmy rachubę, w liczeniu ilości wypitego alkoholu, a naszych głowach zrodził się jeden głupi pomysł, na który na trzeźwo niezgodziła bym się nigdy. Zresztą około cztery godziny temu wyraźnie sprzeciwiłam się żeby robić coś tak żenującego i głupiego, czego następnego dnia będę pewnie żałować.

Nawet nie wiem, w którym momencie znaleźliśmy się na parkiecie, ale podejrzewam, że jakieś trzy drinki i dwa szoty temu, bo już od wirowania kręciło mi się w głowie.

Dobraliśmy się w pary. Na przeciwko mnie i Liama ustawiła się Olivia z Nicolasem i zaczęliśmy taneczną bitwę.

Nasi przyjaciele tratowali to jako zabawę, jednak wraz ze Scootem postawiliśmy sobie jako punkt honoru, pokonanie drugiej osoby, więc szybko rozdzieliliśmy się i rywalizowaliśmy w dwójkach.

Liam co chwilę chwalił się kolejnymi ruchami, które odziwo mi imponowały. Tłum, który zebrał się wokół nas oklaskiwał raz mnie, a raz chłopaka. W końcu z głośników poleciała latynoska piosenka, a chłopak w mgnieniu oka przyciągnął mnie do siebie. Moja różowa zwiewna sukienka podążała za mną, a rozpuszone włosy wesoło fruwały na wszystkie strony. Wirowaliśmy w tańcu uzupełniając się nawzajem jak dwie krople wody. Nasze ruchy płynnie ze sobą współgrały, a klatki piersiowe miałam wrażenie, że podnosiły się i opadały w tym samym zawrotnym tempie.

W mojej głowie wszystko co działo się wokół przestało istnieć, zniknął tłum ludzi, który nas otaczał. Była tylko muzyka ja i on.. i płynący w moich żyłach alkohol, bo kiedy piosenka się zakończyła i z impetem przywarłam do ciała Liama, a on obrócił mnie i przechylił plecami równolegle do parkietu, a potem sam przysunął głowę tak blisko mojej, że czułam jego nierównomierny oddech na policzku, zorientowałam się, że moja nienawiść do chłopaka jest odrobinę mniejsza niż kilka minut temu. Chciałam się odsunąć, ale moje ciało wydawało się sparaliżowane i jak na złość nie chciało mnie słuchać.

- Obiecałeś mi randkę. - Wyszeptałam, a słowa same wypływały z moich ust.

- I dotrzymam obietnicy. Słowo harcerza. - Kąciki jego ust uniosły się lekko ku górze, a ja nie mogłam oderwać od nich wzroku.

Czy było coś piękniejszego niż jego uśmiech?

- Jesteś pijany. - Uśmiechnęłam się złośliwie.

- Ty też jesteś pijana. - Jego oczy rozświetliły się jak dwie gwiazdki. - Ale co to zmienia?

- Nie lubimy się. - Powiedziałam tak, jakby to była najbardziej oczywista rzecz na świecie.

Bo była. Tak?

- A ja myślę, że jednak mnie trochę lubisz. - Odparł z przekonaniem i tym typowym dla niego łobuzerskim uśmiechem.

Wyswobodziłam się z jego objęć i wyprostowałam się jak struna. - Nie, i jutro nie będziemy nic z tego pamiętać, prawda? Wrócimy do normalności i wciąż będziemy się nienawidzić. - Wyszczerzyłam się głupio, łącząc za plecami swoje dłonie.

Chłopak, krótko się zaśmiał. - Czyli wychodzi na to, że dzisiaj możemy się jeszcze lubić, a jutro zapominamy o sprawie, księżniczko. - Liam wystawił w moją stronę dłoń na znak umowy.

Zamiast tego wysunęłam mały paluszek i poruszałam nim zachęcająco przed twarzą chłopaka. - Obiecujesz?

Blondyn przewrócił oczami i zaplątał swój palec wokół mojego. - Obiecuję.

Look In My EyesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz