Rozdział 6

479 143 27
                                    

- Uśmiechasz się...- stwierdziła Gracja, przypatrując się przyjaciółce. - I promieniejesz...- uniosła brew.

Miała nadzieję, że Kaśka będzie bardziej wylewna, ale to nie było w jej stylu. Znajomość z Adrianem rozwijała się powoli, tak jak tego oczekiwała. Za wcześnie, by się tym ekscytować.

- Mam dobry humor – obwieściła.

- Dobry humor...Dobre sobie – ironizowała Gracja. - Nie rozumiem dlaczego nie chcesz rozmawiać o Adrianie...Jakbym ja spotykała się z takim chłopakiem, gadałabym o nim non stop.

- Wiem – kiwnęła Kaśka. Gracja wydęła usta i zrobiła gniewną minę. - Lepiej weźmy się za naukę - chwyciła za brzeg książki, obok której, na łóżku, leżała sterta zeszytów i notatek.

- Serio?!

- Nie wiem, co powiedzieć...Jest całkiem...fajnie. - Na tyle fajnie, że gdy pomyślała o poprzednim wieczorze zapiekły ją poliki, a przecież tylko gadali, jak najęci, buzie się im nie zamykały.

Adrian był przystojny. I przedsiębiorczy. I momentami czuła się przy nim zakłopotana.

- Ale co z nim? Mówiłaś, że jest nieco tajemniczy...

- Nie rozmawiamy na temat jego przeszłości. Ale ja też nie lubię poruszać pewnych tematów. Sama wiesz...To nie ten etap.

- Nie zapytałaś, czy faktycznie siedział w więzieniu? A samochód? Sprzedał, bo potrzebował kasy? Może ma problem z hazardem? Albo ćpa?

- Nie wygląda na takiego...

- Ma parę dziar...

- Chciałam powiedzieć, że jego zachowanie jest takie...dojrzałe. Czasem mnie to onieśmiela...Ale to mi imponuje. Naprawdę – uśmiechnęła się szeroko.

- To widać – usta przyjaciółki wygięły się w lekkim uśmiechu.

Kaśka rzuciła w nią poduszką i bezlitośnie wskazała rozdział, przez który obie nie mogły przebrnąć. Po dwóch godzinach intensywnej nauki zeszły do kuchni, po której krzątała się zarówno pani Zofia, Bianka i Paweł Lewandowski.

- Tato...Ale Adrian też jest starszy od Kaśki. Cztery lata. Tak jak Nikodem ode mnie – Bianka usilnie przekonywała ojca, by wydłużył jej godziny powrotu do domu.

- Nie, skarbie. To nie to samo. Kasia i Adrian są dorośli. Ty masz szesnaście lat...

- Prawie siedemnaście...

- A Nikodem dwadzieścia jeden. Będę ci to powtarzał do znudzenia. Aż zrozumiesz...

Katarzyna sięgnęła do koszyka z owocami i wgryzając się w owoc, zaśmiała się. Upór siostry ją bawił. Na swój sposób była urocza.

- Co się szczerzysz? - nastolatka wbiła wzrok w szatynkę.

- Gracjo...Yyy – znudzony fochami młodszej córki Lewandowski, przeniósł uwagę na przyjaciółkę Katarzyny. - Podziękuj mamie za to wspaniałe ciasto. Nie jadłem takiego od lat.

- Już podziękowałam... – odparła Gracja, taksując Kaśkę. - Prosił pan o to ostatnim razem.

- Zapomniałem...Wolałem się upewnić. Masz...cudowną mamę. Kochana kobieta.

- Prawda. Dałam jej popalić tyle razy...Ma do mnie anielską cierpliwość.

Dziewczyna od lat większość frustracji wyładowywała na matce. Gdy jakiś czas temu to sobie uświadomiła, poczuła się z tym tak okropnie, że przez kilka dni zbierała się w sobie, żeby ją przeprosić. Po długiej rozmowie wypełnionej płaczem, obiecała ją w końcu doceniać.

Sposób na złośnicęOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz