Epilog

482 159 12
                                    

Rok później...

Katarzyna wyszła z wody, osuszyła ciało ręcznikiem i przysiadła na kocu obok Bianki i Gracji. Delikatny podmuch wiatru łaskotał ją w kark.

- Ach, jak cudownie – westchnęła.

Ostatni weekend sierpnia rozpieszczał iście letnią pogodą, toteż grono przyjaciół wybrało się nad jezioro w Trzcianach.

- No i koniec lata – odezwała się Bianka. - Od przyszłego tygodnia ma padać. Cóż...Byle do kwietnia...

- Byle do lipca – dodała Gracja.

Katarzyna się zaśmiała.

- Marudy – stwierdziła.

- Po prostu nie lubimy zimy – oznajmiła Bianka. Gracja skinęła głową z aprobatą.

- Przecież wciąż jest lato – Kaśka ściągnęła brwi.

Jej siostra wzruszyła ramionami.

- Wrzesień to prawie zima.

- A gdzie jesień? Uwielbiam jesień – ekscytowała się Kaśka. - Piękne kolory mieniące się w słońcu, zapach liści...Ja tam jestem jesieniarą.

Bianka ponownie wlepiła wzrok w ekran telefonu, po czym powiedziała:

- Tu masz swoją złotą, cudną jesień. Na kolejne tygodnie zapowiadają deszcze...

- E tam. Nie potrafią przewidzieć pogody na następny dzień, a co dopiero na kolejne tygodnie – odparła Kaśka, obracając pierścionek, który ozdabiał jej serdeczny palec. Kryształ mimo niewielkich rozmiarów, pięknie lśnił w promieniach słońca.

Bianka przyłożyła komórkę do ucha.

- Halo – wyszczebiotała udając, że prowadzi rozmowę. - Bianka Lewandowska z tej strony. Dzwonię w sprawie siostry. Proszę połączyć mnie z działem reklamacji. Bo ta, tu obok, to na pewno nie moja siostra. Czy na palcu ma pierścionek z delikatnym, błyszczącym oczkiem? - ciągnęła. - Tak! Czyli to przez to! A więc to magiczny pierścionek zmieniający osobowość? To dlatego przestała marudzić i czepiać się o wszystko. W porządku. Rozumiem. Ale z lekka wieje nudą...Proszę to naprawić...

Gracja zaczęła się śmiać.

- Zazdrośnica – rzuciła.

- Wcale nie! Bardzo się cieszę. Bardzo – zapewniała. - Jak zamieszkają z Adrianem, przejmuję jej pokój. Od razu.

- Okej, ale wtedy ja przejmuję twój – Gracja wyszczerzyła zęby.

- Jak to? - Blondynka się zdziwiła.

- Mama przed chwilą wysłała mi zdjęcie z Grecji – dziewczyna przesunęła palcem po ekranie i wyświetliła fotkę.

Bianka i Kaśka zatrzymały na niej dłużej wzrok. Ich ojciec zabrał swoją partnerkę na wakacje. Wyglądali wspaniale i sprawiali wrażenie zakochanych. Choć oboje podchodzili do tej znajomości ostrożnie, połączyły ich wspólne tematy, pasje i długie jesienno – zimowe rozmowy przy kominku. Na wiosnę wreszcie przestali ukrywać przed światem łączące ich uczucie. Trudno było uwierzyć, że w ciągu roku życie może zmienić się aż tak bardzo.

- Ale widoki...- zachwycała się Bianka.

- Widoki na...twój pokój – dziewczyna uśmiechnęła się szeroko.

- Gadaj co wiesz – emocjonowała się Kaśka.

Gracja zaczerpnęła powietrza i powiedziała:

- Rozmawiałam ostatnio z mamą i kiedy weszło na temat jej relacji z waszym ojcem, napomknęła, że oboje traktują to bardzo poważnie...

- Naprawdę? - ucieszyła się Kaśka. - Mówiła o ślubie czy planują razem zamieszkać?

- Jakbyś nie znała naszego ojca – wtrąciła wesoło Bianka.

- A więc ślub...Super.

Gracja kiwnęła głową.

- Cieszę się tak samo jak wy.

- Dziwne, że tata nic nie mówił – pomyślała na głos szatynka.

- Wcale – Gracja rozłożyła ręce. - Osiemnastka Bianki...Twoje zaręczyny, trochę się działo. Pewnie dlatego chciał z tym poczekać. No, ale się wygadałam. Trudno – będziecie udawać zaskoczone – dorzuciła. - A gdzie nasi amanci? Ktoś coś? - spojrzała na dziewczyny.

- Stoją w kolejce po frytki – obwieściła Kaśka.

- Tak długo?

- A widziałaś te kolejki?

- W sumie...Kurde. Tłumy jak nad polskim morzem...

- Ostatni weekend lata...- odparła Bianka z nostalgią w głosie, po czym zwróciła się do siostry: - Chodź popływać.

- Dobrze. Gracja...Idziesz z nami?

Przyjaciółka potrząsnęła głową.

- Nie. Idźcie – uśmiechnęła się, a kiedy dziewczyny zanurzały się w wodzie, sięgnęła do dużej torby, z której wyjęła obszerną teczkę i ołówek.

Pochyliła się nad pierwszą stroną tekstu, który poprawiała chyba po raz setny, tak że już nic jej nie pasowało. Wiedziała, że powinna zluzować, ale nie potrafiła odpuścić. W duchu zaczynała żałować, że przesłała swoją opowieść do wydawnictwa, które o zgrozo, postanowiło ją wydać! Wszystko przez mamę i Krystiana. Gdyby nie oni, nie miałaby tyle odwagi, żeby to komuś pokazać. Choć intensywnie nad sobą pracowała; zwłaszcza nad samoakceptacją - od prawie roku chodziła na terapię, i w końcu przestała przejmować się wagą.

- Boże...co ja zrobiłam...- podparła ręką brodę. Najbardziej obawiała się reakcji Kaśki i Bianki. I kiedy walczyła ze sobą, by zebrać się na odwagę i przedstawić im efekty swojej twórczości, los wziął sprawy w swoje ręce. A raczej wiatr, którego nagły podmuch rozwiał kilka kartek po plaży. - O, nie! - zawołała.

Wstała gwałtownie, ale nie zdążyła nic zrobić. Jej przyjaciółka i młodsza siostra, były już na brzegu, gdy zauważyły, co się stało. Natychmiast ruszyły z pomocą.

- To twoja powieść? - dopytywała Bianka.

- Tak...

- Ten erotyk, nad którym pracowałaś? - spytała Kaśka.

- Nie...

- Hm...Jesteś bardzo tajemnicza – dziewczyna skrzyżowała ramiona.

- Dotarło do mnie, że nie potrafię pisać erotyków...Zostawiam to lepszym...A to – wskazała teczkę, doszukując się pierwszej strony. - To coś zupełnie innego.

- O czym jest ta historia? - Katarzyna była zaintrygowana.

Gracja zwlekała z odpowiedzią, gdy za plecami padło:

- Gracja Brodzik: „Sposób na złośnicę". No, no, no – odparł Adrian, obejmując brzeg kartki.

Jego usta wygięły się w łobuzerskim uśmiechu. Z oddali wyłaniała się sylwetka Pawła i Krystiana, zaopatrzonych w napoje, frytki i lody.

- Sposób na...złośnicę? - Kaśka wytrzeszczyła oczy. - Kto cię zainspirował?

- Pewna dziewczyna...Właściwie to dwie, trochę irytujące, ale obie przeszły niemałą metamorfozę...Kocham je jak siostry i poczułam, że muszę o tym napisać, bo to wszystko było mi tak bliskie...Zwłaszcza ta złośnica. Nawet nie wiecie jak ciężko było ją poskromić...

- Ktoś ci pomógł? - roześmiał się Adrian.

- Tak. Bardzo ciekawy facet. Kibicowałam im od początku.

Adrian stanął za Katarzyną i objął ją w talii. Dziewczyna spojrzała na niego przez ramię rozmarzonymi oczami. Z jej oczu bił blask. Po złości nie było ani śladu; z małym wyjątkiem, gdy od czasu do czasu się z nią droczył, przekomarzał i sprzeczał. Bo naturalnie Kaśka nie pozostawała mu dłużna, ale właśnie dzięki temu ich związek miał takie rumieńce. Szczypta pieprzu, odrobina lukru i garść pozytywnych emocji to całkiem dobry przepis, by...poskromić złośnicę.


Sposób na złośnicęOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz