Rozdział 11

365 140 12
                                    

- Dzień dobry pani Barbaro – Kaśka przywitała się z mamą Gracji, nieco zaskoczona, że przyjaciółka nie otworzyła jej drzwi. Pół godziny temu trajkotała przez telefon jak najęta, nalegając na spotkanie. Podobno miała dużo do opowiedzenia. - Gracja...w domu?

- Tak, tak...Wejdź proszę – odparła kobieta. - Pewnie znowu rozmawia z Krystianem...

- Aaa...Rozumiem. Pięknie pani wygląda – dziewczyna się uśmiechnęła. Kobieta miała na sobie długą, zwiewną sukienkę w kolorze fuksji, który cudownie pasował do jej rudych, gęstych włosów.- Powinna pani rozpuszczać włosy.

- Tak myślisz? Nie jest...zbyt młodzieżowo?

- Skąd. Wygląda pani jak milion dolarów.

- Dziękuję, Kasiu. Powiedz lepiej jak czuje się twój tata.

- Dobrze. Pozdrawia panią. I jeszcze raz dziękuje za odwiedziny. Zrobiła mu pani miłą niespodziankę.

- Bardzo się cieszę!

W przedsionku korytarza stanęła Gracja, dając Kaśce znak, by poszła za nią. Zahaczyły o kuchnię, zabrały paterę z tortem czekoladowym i zamknęły się w pokoju.

- Twoja mama wróciła ze spa? - zapytała Kaśka, częstując się kawałkiem ciasta.

- Nie. Jest taka od kilku dni...Z początku myślałam, że chodzi o mojego ojca: że tatuś planuje wpaść z jakąś sprawą, na przykład, żeby poprosić ją, by upiekła coś na jakiś jego event do pracy...A ona wiesz...zacznie wokół niego skakać...Ale poskładałam sobie fakty i...

Kaśka ściągnęła brwi.

- I co?

- Chyba chodzi o...twojego tatę.

- Jak to? - zdumiała się. - Kurcze - zreflektowała po chwili. Pani Barbara zaniepokojona zdrowiem Pawła Lewandowskiego kilka dni temu wpadła do nich z wizytą. - Możesz mieć rację. On też jest jakiś weselszy. Przegadali ze dwie godziny...

- O czym rozmawiali?

- Nie mam pojęcia, siedzieli na patio...Nie podsłuchiwałam...Ale to dobrze rokuje. Takie mam wrażenie.

- Nie pamiętam jej tak promiennej...

- Może wyleczyła się z twojego ojca. I cieszy się życiem.

- Daj spokój. Jeśli kobieta zaczyna nagle o siebie dbać, to powód jest jeden – nowa miłość.

- Przesadzasz.

- Tak? Wystarczy spojrzeć na ciebie. Jesteś tego potwierdzeniem.

Szatynka się skrzywiła.

- Ja?

- Nie – ironizowała Gracja. - Ja...Oczywiście, że ty...Inaczej się ubierasz, malujesz się...

- Nie maluję się – wzdrygnęła się. - No może...tak delikatnie.

- Delikatnie. Ale jednak!

- Ej...Nie ściągnęłaś mnie tu, żeby nawijać o mnie...Co to za rewelacje, które miały mnie wgnieść w fotel, co? O...już mnie wgniata...- szatynka przesiadła się na fotel.

Gracja się roześmiała.

- To dobrze, bo jak ci opowiem, to padniesz.

- Gadaj.

- To dotyczy mnie i Krystiana – zaczęła.

Uśmiechnęła się, przypomniawszy sobie minę Krystiana, gdy powracał do historii sprzed lat. Długo zdobywał się na odwagę, by to zrobić. Nie wiedział, jak jego sympatia odbierze to, co się wtedy wydarzyło...

Sposób na złośnicęOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz