Rozdział 13

356 140 16
                                    

Katarzyna ignorowała wszelkie próby kontaktu ze strony Adriana. Od festynu nie odbierała telefonów od niego. Była nieugięta. Jej nieustępliwy charakter dał o sobie znać nawet wówczas, gdy chłopak zjawił się u nich w domu. Bo Adrian Kornatowski tak po prostu nie odpuszczał. Nie wtedy, kiedy mu na czymś zależało.

- Kasiu...jesteś tam? - spytał łagodnie Lewandowski wobec braku reakcji córki na pukanie.

Przed chwilą musiał przekazać Adrianowi, że Katarzyna nie chce z nim rozmawiać, a on nie potrafił zrozumieć dlaczego. Co wydarzyło się między tą dwójką? Chłopak od kilku dni chodził zamyślony i zgaszony, i widocznie z czymś sobie nie radził, a Katarzyna niemal nie opuszczała swojego pokoju; nie jadła i niewiele mówiła poza wyraźną instrukcją, że nie życzy sobie widzieć Adriana w tym domu.

Jednak jakaś część niej pomimo wściekłości, pragnęła go zobaczyć, choćby na moment, na kilka sekund. Zgramoliła się z łóżka i podeszła do okna. Brunet stał w lekkim rozkroku, oparł bezradnie dłonie o maskę samochodu i wpatrywał się w okno jej sypialni. Wyprostował się gwałtownie, gdy dostrzegł, że zasłona się poruszyła. Ale Kaśka gwałtowanie się odsunęła. Uzmysłowiła sobie bowiem, że nie potrafi wybaczyć mu tego, jak się zachował.

- Żyję tato...Żyję...- burknęła Kaśka.

- Mogę wejść?

- Tak – powiedziała niechętnie.

Drzwi zaskrzypiały. Paweł Lewandowski zatrzymał się w progu. Widok zmęczonej córki, z oczami spuchniętymi od płaczu, ścisnął go za serce.

- Kasiu – wszedł do środka i przykucnął obok siedzącej na brzegu łóżka dziewczyny. - Nie chcę cię naciskać...Ale nic nie mówisz...A ja czuję, że coś się stało. Nie wiem, co wydarzyło się między tobą a Adrianem, ale on też to przeżywa...

- On przeżywa?! - dziewczyna podniosła głos. - Raczej jego ego. Na pewno nie on.

- Pokłóciliście się, tak?

- Tato...To coś innego. Uwierz.

- Córeczko...dorośli ludzie rozmawiają, wyjaśniają...nieporozumienia.

- Rzecz w tym, że tu nie ma czego wyjaśniać, tato – odparła Kaśka, a po jej polikach spłynęły strugi łez.

- Adrian to dobry chłopak...Znam go.

- Widać, wcale nie tak dobrze, jak sądzisz...Pozory mylą.

Właśnie. Pozory bywają mylące. Adrian wydawał się taki dojrzały, mądry i tym jej imponował. Zbyt wcześnie go oceniła. A teraz chciałaby znaleźć cokolwiek, co go wybieli. Nie ona; jej serce, które nie mogło pogodzić się ze stratą. Ale sytuacja była oczywista: Adrian postąpił niegodziwie, upokorzył ją. Nic nie mogło go wybielić.

- W życiu nie wszystko jest czarno – białe...

- Tak mówią ci, którzy szukają usprawiedliwienia dla swoich występków – oznajmiła Kaśka.

Miała pewność, co do tego, że jest dobro i zło, i nic pośrodku: żadnych szarości.

To było takie bolesne...Od śmierci matki nie doświadczyła takiego bólu. A przecież wiedziała, że ludzie zawodzą. Nic tak nie zawodzi, jak drugi człowiek.

- Gdybyś mnie potrzebowała, będę na dole – westchnął Lewandowski, kierując się w stronę wyjścia.

Tak naprawdę wcale nie chciał wychodzić. Ale miał dorosłą córkę. Co z tego, że w tym momencie zachowywała się jak nastolatka. Zakochała się. Przeżywała pierwszy, miłosny zawód. Miłość rządzi się swoimi prawami, a złamane serce trzeba odchorować.

Sposób na złośnicęOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz