Rozdział 9

387 142 28
                                    

- Napisałam do Julii i cisza w eterze – Bianka zdawała siostrze sprawozdanie z przygotowań do pikniku motoryzacyjnego.

- Pewnie jest zajęta – rzuciła dyplomatycznie Kaśka.

Przeczuwała, że młoda gwiazdka ma milion innych, lepiej opłacanych zajęć niż występ w małym miasteczku. Nie sądziła też, żeby była sentymentalna. Ale zachowała to dla siebie, by nie zdołować siostry, która całym sercem zaangażowała się w to przedsięwzięcie. A Katarzyna, w duchu była z niej dumna.

- Moja mama zajmie się wypiekami – oznajmiła Gracja.

- Dzięki, dziewczyny. Jesteście najlepsze.

- Gang debeściar – mrugnęła Bianka. - Adrian odebrał paczkę? - przeniosła wzrok na siostrę.

Dziewczyna wyglądała na zamyśloną.

- Chyba...tak.

- Chyba?

- Tak – spojrzała w powiadomienia na telefonie. - Dostałam potwierdzenie, więc tak.

- Nie odezwał się? - zapytała Gracja.

- Nie.

Bianka próbowała pocieszać siostrę.

- To wcale nie znaczy, że mu się nie podoba...

- Zapytaj, czy bransoletka pasuje – zachęcała Gracja.

Po namyśle Kaśka postanowiła zrobić po swojemu.

Kaśka: „Odebrałeś paczkę?" - napisała na Messengerze.

Adrian: „A tak..."

Kropki czatu się poruszały. Nie czekając na dalszą część wiadomości, zniecierpliwiona spytała:

Kaśka: „I co?"

Adrian: „Ej...Dzięki. Ale to ja mam urodziny, nie Lucjan".

Podniosła oczy na dziewczyny, wyprostowała się i wyszeptała na głos:

- Kim do cholery jest Lucjan?

- O co chodzi? - zdziwiła się Gracja.

- Mówi, że to on ma urodziny, nie Lucjan. Nie czaję...

Kaśka: „Kim jest Lucjan?" - dopytywała.

Adrian: „Mój kot".- padła konkretna odpowiedź, która jednak nie usatysfakcjonowała Kaśki.

- Ma kota – szatynka wlepiła wzrok w przyjaciółkę. - Nie wiedziałam...

Wszystkie trzy miały nietęgie miny. Co ma kot do jego prezentu?

Kaśka: „Masz kota?!"

Adrian: „Dwa. Nie mówiłem ci? Lucjan i Gienia".

- Ma dwa koty: Lucjana i Gienię...-znowu zwerbalizowała swoje myśli.

Gracja parsknęła śmiechem.

- Zapytaj, kto je tak nazwał.

Kaśka: „Kto je tak nazwał?"

Adrian: „Ja. Czekaj...Czyli to nie jest obroża dla kota? Bo wiesz...jakiś czas temu byłaby dobra, ale skubaniec przytył. I w tej chwili nie pasuje. Ale jak schudnie, to będzie cacy".

Szatynka wytrzeszczyła oczy.

- On myśli...Że to była obroża dla kota...

Bianka nie kryła rozbawienia.

- Ej, on sobie żartuje. Sprawdza, czy wyjęłaś kij z...czy dalej jesteś spięta, czy już zluzowałaś.

- Na bank żartuje – dorzuciła Gracja.

Sposób na złośnicęOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz