Rozdział 7

427 140 15
                                    

- Bianka...Pospiesz się. Spóźnisz się do szkoły! - Kaśka ponaglała siostrę, która od imprezy prawie nie wychodziła z pokoju.

Zrezygnowana rozsiadła się w salonie, wertując materiały na dzisiejszy egzamin. Zakuwała cały wczorajszy dzień, ale była rozdrażniona i nie czuła się pewnie. Dzwonek zerwał ją na równe nogi.

- Adrian...- uśmiechnęła się. - Tata już w pracy...

- Wpadłem do ciebie. Chciałem cię zobaczyć, bo wczoraj chyba nie miałaś czasu...i humoru.

- Zakuwałam...- gestem zaprosiła go do środka. - I mam problem z Bianką...Nie odzywa się...Standard.

Gdy rozmawiali, Bianka snuła się smętnie po schodach. Słysząc kroki, Katarzyna ruszyła na korytarz.

- Hm...- pokręciła nosem, świdrując nastolatkę wzrokiem.

Blondynka spięła włosy w dwa kucyki, a w szerokich, dżinsowych spodniach i luźnej, różowej bluzie wyglądała zbyt niewinnie jak na nią. Kaśka podeszła bliżej i bez słowa, podciągnęła bluzę do góry.

- Co robisz?! - oburzyła się Bianka.

- A więc to tak – burknęła siostra, dostrzegając pod spodem wyzywający, obcisły, krótki top.

- Nie twoja sprawa.

- Właśnie, że moja. Na górę. Przebieraj się. Ale to już...- nakazała. - Czekaj...- do głowy przyszło jej coś jeszcze.

Blondynka niechętnie się zatrzymała.

- To idź czy stój?...Zdecyduj się! - wzdychała.

- Chwila...Od kiedy to chodzisz w szerokich spodniach, co? - myślała na głos Kaśka. Obeszła siostrę i zajrzała do jej plecaka. - Tadam! - zawołała, wyjmując z niego krótkie szorty. - Gdzie zamierzałaś w tym paradować? Bo raczej nie w szkole. Konfiskuję.

- Terrorystka...

Sprzeczka sióstr rozbawiła Adriana.

- W ten sposób nic nie wskórasz. To nastolatka. Będzie ci robić na złość – oznajmił, gdy blondynka poszła się przebrać.

- Widziałeś co założyła? Pamiętasz w jakim stanie wracała z imprezy? Niech robi mi na złość. Mam to gdzieś. Nie pozwolę na...na coś takiego.

- W tym rzecz. Ona...ma rację.

- Że co? Jestem terrorystką? - zrzedła jej mina.

Adrian kiwnął głową, po czym odparł:

- Powinnaś trochę zluzować. Właśnie tak kończą się ciągłe zakazy.

- Super, że jesteś taki mądry. Wow. Najmądrzejszy. Wiesz co...Lepiej już idź – zdenerwowana wskazała mężczyźnie drzwi.

- Poddaję się – uniósł ręce do góry. - Ciężko ci coś wytłumaczyć, jak się uprzesz - obrócił się i wyszedł.

Dziewczyna przysiadła na stopniu.

- Co za...bufon – wyszeptała do siebie.

- Gdzie Adrian? - za plecami usłyszała głos siostry.

- Mam to gdzieś – podniosła się żwawo. Duma nie pozwalała jej przyznać się do błędu. - Gotowa?

Bianka obrzuciła ją chłodnym spojrzeniem. Jej złośliwa siostrzyczka nie zauważyła tej długiej sukni godnej pensjonarki?

- Tak lepiej? - skrzywiła się.

- Tak – wydukała Kaśka, ledwie hamując łzy.

Coś z nią nie tak; myślała Bianka, przypatrując się siostrze w drodze do szkoły. Oczy jej się szkliły i w ogóle się nie odzywała. To było do niej niepodobne. Liczyła, że zacznie ją ciągnąć za język i wreszcie będzie mogła się jej wyżalić, opowiedzieć skąd ten podły, gniewny nastrój, a tu nic.

Sposób na złośnicęOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz