Rozdział 12

321 140 9
                                    

- Dobra robota panie Pawle – odparła pani Adamczyk, ściskając za rękę swoją dziesięcioletnią wnuczkę.

Lewandowski posłał dziewczynce uśmiech. Jej uroczą buźkę zdobił wzór motylka.

- Szczerze mówiąc, w tym roku nie wykazałem się szczególnie. Prawie wszystkie atrakcje są zasługą moich córek.

Kobieta machnęła ręką.

- Pan jak zwykle skromny. Fantastyczny festyn, fajne atrakcje, dzieci mają co robić...I tak by mogło zostać.

- To znaczy?

- To była taka miła wioska panie Pawle. A teraz wszyscy chcą rozrywek; więcej i więcej...Wnuk mi ostatnio marudzi, że założyli na forum grupę, która domaga się kina w Łomiankach. Za mało im atrakcji.

- Ale niech sobie jeżdżą do Warszawy szukać rozrywek. Przecież na Młocinach jest kino. To miasto ma swój klimat i tak zostanie – oznajmił stanowczo Lewandowski.

- Oby – kobieta skinęła głową i odeszła.

Mężczyzna rozglądał się za córkami. Wreszcie wypatrzył Biankę, która stała przy scenie z przyjaciółmi. Podszedł, by wypytać kiedy zacznie się koncert.

W oddali Kaśka rozmawiała z Gracją. Adrian sprawiał wrażenie pochłoniętego pogawędką z Krystianem, ale nie na tyle, by nie zerkać na swoją sympatię. Długa sukienka w drobny, kwiecisty wzór pasowała do jej subtelnej urody.

- Nie wierzę...- wyszeptała Gracja, ujrzawszy kilka metrów dalej swojego ojca. Zatrzymała na nim wzrok, a na jej twarzy wykwitł grymas. Dżinsy opinały jego masywne, wyćwiczone na siłowni uda, a obcisły T-shirt z młodzieżowym nadrukiem podkreślał wyrzeźbiony tors. Obok niego wdzięczyła się drobna, wysoka blondynka w długim, doczepianym kucyku i bardzo wyrazistym makijażu. Na rękach trzymała yorka.

- To ta...co ostatnio? - spytała Kaśka.

- Tej jeszcze nie widziałam, więc raczej nowa...Kuźwa...Ta jest chyba młodsza od nas...

- Trudno ocenić...Mocno pobazgrana twarz. Twój tata ma...osobliwy gust.

Przyjaciółka kiwnęła głową.

- Taaak. Dziunia musiała inspirować się „Legalną blondynką"...

- Dziewczę uwielbia róż...

- Kurwa – zaklęła Gracja. - Moja mama...

- Gdzie?

- Nie wiem, ale nie chcę, żeby „to" zobaczyła. Trzeba coś zrobić. Biedna nareszcie zaczęła się uśmiechać. Boże...- dziewczyna westchnęła ciężko. Była wściekła. Gula zablokowała jej gardło. - Ja...wiele potrafię zrozumieć, serio. Rozumiem, że ojciec układa sobie życie. Rozstali się. Ma takie prawo. Ale mógłby się trochę hamować, nie sądzisz? Musi tak ostentacyjnie paradować z kolejnymi lalami? Ja już przywykłam do tych upokorzeń; od liceum rówieśnicy się ze mnie śmieją, ale mama...Mógłby okazać jej trochę szacunku...

- Gracja...- Kaśka oparła dłoń na jej ramieniu. - Współczuję. I przepraszam. Nie przesadzałaś...Twój ojciec to skończony kretyn.

- Co robić?

- Mam pomysł. Znajdź mamę. Zagadaj ją. Ja poszukam ojca.

Szatynka dziarskim krokiem ruszyła przed siebie. Po drodze natknęła się na siostrę, według której Paweł Lewandowski miał przegadać jakąś ważną sprawę z panią burmistrz. Ale ktoś jej powiedział, że Agaty Węgrzynowskiej jeszcze nie ma. Skołowana usiadła przy jednym z food trucków. Gdzie do cholery podział się jej ojciec?

Sposób na złośnicęOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz