Rozdział 3

227 54 188
                                    

Co powiecie na ciąg dalszy opowiadania o Komisarzu z ciętym językiem i przeszywającym wzrokiem? ;)
Zapraszam do czytania, chętnie przeczytam wszelkie uwagi ;*

Nie mogłam się powstrzymać musiałam dodać ten komentarz 😅 Są emocje he he🔥🧨

☆☆☆

– A więc, mówi pani, że nie pamięta żadnego imienia, przezwiska, nazwiska? Żadnego szczegółu, który mógłby nas naprowadzić na ludzi, którzy zostawili panią razem z dziećmi w lesie? Na ludzi, przez których zginęło jedno z pani dzieci?!
– Mocno poirytowany zadawał pytanie, za pytaniem, atakował kobietę, która nie chciała z nim współpracować.

Mówiła coś po syryjsku. Tłumaczka notowała na wielkiej kartce  wydartej drukarce.

–Pani mówi. –  Relacjonowała tłumaczka – że była przerażona. Ci ludzie mieli czapki, bluzy z kapturami, porozumiewali się w innym języku. Tylko jeden z nich czasami coś tłumaczył, ale nie było to nic ważnego, tylko  zdania typu :" podczas drogi masz być cicho, nie ma przystanków, lepiej żeby dzieci też były spokojne, to wszystko pójdzie gładko."

Komendant pozwolił młokosowi przesłuchać poszkodowaną w nagrodę za bohaterską postawę. Kobieta nieustannie tuliła Tiglata.

– No dobrze, zacznijmy od początku. Jak pani na nich trafiła?!

Nie wierzył jej, że nic nie wie. Bała się cokolwiek powiedzieć, mimo że przez nich zginęło jej dziecko. Miał ją za durną babę, która trzęsła  się przed  własnym cieniem.

– Kuzynki chłopak miał na nich namiary – mówiła tłumaczka, gdy w tym czasie Syryjka darła na strzępy chusteczkę higieniczną. – Nie znała go dobrze, ufała kuzynce. Kuzynka widziała jakie miała życie sugerowali, że to jedyna droga ratunku dla dzieci. W kraju panuje wojna, mąż jest z czynnie walczących, dwójkę starszych synów chciał wciągnąć w wojnę. Nic dobrego by ich tam nie czekało.

Syryjka powiedziała do tłumaczki kilka słów, ale kobieta dała znak ręką, że to nic ważnego, pewnie spytała o toaletę, lub jak długo potrwa przesłuchanie.

***

Z zamyślenia wyrwała go piosenka, 
to była Pink, ulubiony kawałek jego i Anny. Podjechał pod blok, zaparkował idealnie  miejscu, które najczęściej zajmował. Pozdrowił sąsiada machnięciem ręki i wykończony dzisiejszym śledztwem, wszedł do domu głodny jak wilk, mając nadzieję, że Anna przygotowała coś dobrego.

– Anna – wołał w drzwiach. –Jesteś?

– Tak, w kuchni. Umyj ręce i chodź, robię kolację.

Pachniało cudownie, kątem oka zauważył ulubioną sałatkę z łososiem, rukolą i pomidorami, że też nie wstrzelił się w klimat i nie kupił wina.

– Już się robi kochanie. – Zauważył dobry humor Anny, może dziś będzie miło.

Brzmiała inaczej niż zwykle, miękko i radośnie. Kończyła przyrządzać grzanki do sałatki.

Usiedli przy blacie. Światło nowej lampy stworzyło odpowiedni klimat.

– Jak ci minął dzień skarbie? – Zaczął Szymon.

– Byłam dziś na terapii – odpowiedziała chłodno, a jej humor diametralnie się zmienił, bez wyraźnego powodu.

–  No i jak poszło? Jesteś zadowolona z tego, jak mu tam? – Nie ukrywał ironii. – No przypomnij mi, jak nazywa się ten twój doktorek?

Komisarz WilkOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz