Rozdiał 15

114 34 81
                                    

Dobra kochani koniec pitu – pitu, zaczyna się ostra jazda. Gotowi?

Ten rozdział (oraz kolejne ) dedykuję mojej nieocenionej dobrej wróżce wildisthewind6, która pomiga technicznie Wilki, jak i mnie. Myślę, że gdyby nie Cat, nie byłoby mnie tutaj. Dzięki niej bardzo się rozwijamDziękuję, że jesteś ❤🤗

Leżał twarzą do podłogi w samych bokserkach, morderca musiał go zaskoczyć, skręcił mu kark. Wstępnie można było ustalić, że był martwy jakieś dwie, może trzy godziny, ale na dokładne informacje jak zwykle trzeba było czekać do sekcji zwłok.

Luiza całą drogę analizowała, myślała, zastanawiała się, próbowała złożyć elementy układanki tak, by choć część z nich do siebie  pasowała. Śledztwo coraz bardziej się komplikowało, miała wrażenie, że morderca robi sobie z nich jaja i wodzi ich za nos. Bardzo ją to frustrowało. 

Jeszcze jedno jej nie pasowało –  zachowanie Szymona. Już od paru dni inaczej się zachowywał, był bardziej narwany, szybciej się wkurzał i nie panował nad żadnymi emocjami. Gdzie był dziś rano? Miała wrażenie, że w hotelowym pokoju nie powiedział jej prawdy, że coś ukrywał. Popatrzyła na skupionego na drodze, pogwizdującego Szymona. “Co w Tobie siedzi Wroński?”– pomyślała. 

– Jedziesz ze mną do domu? – Patrzył na nią jakby nigdy nic. – Chcesz się ze mną jeszcze raz wykąpać? – Uśmiechnął się szeroko, drażnił się z nią jak zwykle.

– Nie. Co to za głupi pomysł? – spytała wyrwana z zamyślenia.

– Bo stoimy przed twoim domem, a ty nie wysiadasz. – Zaczął się śmiać.

– A no tak. –  Rozejrzała się, miał rację byli u niej, nawet nie zauważyła kiedy dotarli na miejsce. Cmoknęli się pośpiesznie w usa, gdy odjeżdżał uchylił szybę i powiedział: – Mamy dzisiaj na popołudnie, widzimy się w biurze. 

Puścił do niej oczko i odjechał. Wpatrywała się w odjeżdżającego opla, marszcząc brwi. Na jej twarzy pojawiło się zmartwienie, a w głowie wirowało pytanie: “Kim ty jesteś, komisarzu Wroński”.

***

Anna siedziała przy biurku wpatrzona w swój nowy laptop, jak bardzo żałowała dnia, w którym wyrzuciła laptopa przez okno. Nie to, że była bardzo przywiązana do sprzętu, ale to, że zniknął twardy dysk z chodnika, z którego zbierała pozostałości bardziej ją przerażało. Wiedziała, że ktoś próbował dowiedzieć się, co tam było, tylko dlaczego?

“Wrócił jaśnie pan do domu” – pomyślała na dźwięk otwieranych drzwi. “Zapytać go, gdzie był?” – zastanawiała się. “Właściwie po co? Żeby usłyszeć, że miał wezwanie? Dobrze wiem jak te jego wezwania wyglądały”. Biła się z myślami, nie wiedziała jak się zachować, miała ważniejsze problemy niż jej irytujący narzeczony, który okłamywał ją na każdym kroku.

– O! Masz wolne? 
“Cholera” – pomyślał. Anna była w domu, miał nadzieję że uniknie tak szybkiego spotkania z nią, chciał zmyć z siebie zapach Luizy, chociaż sam nie wiedział po co.

– A co zdziwiony? – zapytała Anna. –  Jeszcze tu mieszkam, jakbyś nie zauważył – syknęła złośliwie.

– Co znaczy jeszcze? – zapytał zdziwiony i to bardzo słowem “jeszcze”, o co jej znowu chodziło?

Komisarz WilkOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz