Rozdział 13

104 36 144
                                    

Na dzisiejszy rozdział zaplanowałam troszkę coś innego.😉 Wejdziemy w głowy Szymona i Luizy co wy na to?

Szymon:

Jak ona mnie wkurza. Przecież chciałem ją tylko pocałować, jakoś za pierwszym razem nie stawiała takiego oporu. Nie rozumiem tego babskiego świata. Po co te ceregiele, obrażanie się i nie wiadomo o co? Jak mała dziewczynka, jak jakaś gówniara.

Dobra poniosło mnie, ale cholera myślałem, że ona też tego chce. Widocznie się przeliczyłem. Dąsa się o jakieś małe kłamstwo, to śmieszne. Zrozum te kobiety. Fakt, że podoba mi się od dawna. Boże, jak ona na mnie działa! Co się ze mną dzieje.

Lepiej włożę nos w papiery zanim moje myśli znowu będą głupieć. To bez sensu. Może w następnym życiu, ale na pewno nie w tym.

Luiza:

Jak on mnie wkurza. Chciał mnie znowu pocałować? Nie dotarło nic do niego po pierwszym pocałunku? Nie rozumiem tego męskiego świata. Po co te ceregiele, obrażanie się i to nie wiadomo o co? Jak mały chłopiec, jak gówniarz. Co on sobie myślał? Kretyn.

Ale mnie wkurzył. Co ja jestem? Koło ratunkowe do jasnej cholery? Świnia z niego, śpi z nią w jednym łóżku, a lata za mną. Kłamczuch. Po co mówił tej swojej nauczycielce świrusce, że mam faceta?

Nie wiem co mam myśleć. Co on ze mną robi? Wiem tyle, że każdy jego dotyk, nawet ten mały, pobudza moje nerwy i ciało. Reaguję na wszystko co powie i zrobi. Niedługo zwariuję.

Muszę trzymać się od niego z daleka. . Co ja sobie wbijam do tego głupiego łba? Muszę poznać jakiegoś wolnego przystojniaka i tyle, wtedy mi przejdzie .

Dzień jak co dzień. Pełen roboty. Szymon przeglądał wszystkie akta dotyczące "wilczych morderstw" usilnie próbując odsunąć myśli od Luizy. Szukał śladu, znaku, tropu, czegokolwiek. To, że te morderstwa się łączyły, było pewne. Ta sama lina na nadgarstkach związanych rąk, te same ślady po ugryzieniu, które wskazywały na wilka. Każde ciało było rozszarpane. Gdzie jest wspólny mianownik? Ilu ludzi jeszcze zginie? Dlaczego zginęli? Stukał się po głowie ołówkiem.

Na biurku walały się zdjęcia ofiar. Przyglądał się raz jednemu, raz drugiemu. Myślał, szukał, dopatrywał się. Co łączyło ofiary? Skoro to seryjny, musi być punkt wspólny!

– Mam! – krzyknął zrywając się z krzesła, chciał jak najszybciej znaleść Luizę. – Jesteś genialny! – mówiąc sam do siebie nagle wpadł w drzwiach na Lulu, nieświadomie łapiąc ją w pasie.

– O, Lulu, już się nie dąsasz? – W pytaniu zabrakło dawnej wesołości, jednak nie byłby sobą gdyby jej nie podrażnił.

– Daj spokój komisarzu – siliła się na obojętny ton. – Skąd pomysł, że się już nie wściekam. – Specjalnie zmieniała słowo "dąsam" na "wściekam", bo była wściekła na niego za to co ostatnio wyprawiał.

– Bo jesteś właśnie w moich ramionach i nie protestujesz. – Patrzył na nią z góry, uśmiechając się zadziornie.

Między nimi była wyraźna różnica wzrostu. Szymonowi zawsze się to podobało, lubił niskie kobiety, tak jak Luiza lubiła znacznie wyższych facetów.

– Usiądź i posłuchaj. – Wypuszczając kobietę ze swoich objęć Szymon przeszedł do referowania swojego odkrycia. – Wpadłem na coś w sprawie "wilczych morderstw". Myślę, że odkryłem, co łączyło zabitych.

– No nareszcie ruszyłeś właściwą głową, dawaj. – Luiza odpowiedziała już z mniejszą złością, jednak nie mogła powstrzymać się od złośliwej uwagi. Miejsce służbistki zastąpiła ciekawska pani aspirant.

Komisarz WilkOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz