Rozdział 16

108 35 140
                                    


Uwaga drogi czytelniku!
Rozdział zawiera scenę maltretowania dzieci 😔

Znajomy pokój z weneckim lustrem, tym razem byli obydwoje przy podejrzanym. Zawzięli się i żaden nie odpuszczało. Zadawali pytanie jedno za drugim, naciskali na przesłuchiwanego, ścigali się, kto szybciej zada pytanie,kto szybciej dostanie odpowiedź, kto szybciej odgadnie zagadkę. Gdyby komendant widziała co wyprawiali, walnęła by pięścią w szybę. Zmęczenie Kazimierza Kruszyka dawało już o sobie znać.

– Mówię wam ja jej nie zabiłem – powtarzał spanikowany Kazimierz, siedząc  na krześle nerwowo wykręcając palce prawej dłoni.

– A skąd ta strzykawka w twoim domu? – Luiza nachyliła się nad podejrzanym, marszcząc brwi i wpatrując się w niego.

– Nie wiem, ktoś ją podrzucił – odpowiedział zapłakany Kazimierz.

– Tak, pewnie myszki. – Ironizował wkurzony Szymon. Już dwie godziny wałkowali gościa i nic nie wiedzieli.

Znajomy rudzielec zawołał dyskretnie Luizę na korytarz. Szepnął jej coś do ucha, na co ona od razu się ożywiła. Podziękowała i wróciła do przesłuchania. Miała więcej informacji niż Szymon, cieszyło ją to.

– A to, że twoja matka znęcała się nad twoimi dziećmi – mówiła pomału Luiza, delektując się zaskoczoną, kwaśną miną Szymona. Nachyliła się nad podejrzanym specjalnie wypinając przed Szymonem swoją ponętną pupę, chciała zbić go z tropu i jeszcze bardziej rozdrażnić.

– Tak było, ale do cholery, nie ja wymierzam sprawiedliwość tylko Bóg.  – Przesłuchiwany szedł w zaparte.

– Podobno twoja dziewięcioletnia córka mało nie umarła przez babcię sadystkę. – Lulu mocniej napierała na Kazimierza.

Szymon nie mógł dłużej wytrzymać gierek Luizy i panującego między nimi napięcia, po chwili nieuwagi, którą skupiał na ciele Luizy  postanowił rozładować sytuację. Usiadł na przeciwko podejrzanego i głęboko spojrzał mu w oczy.

– Słuchaj stary. – Zmienił się w dobrego policjanta. – Powoli i ze szczegółami, opowiedz nam o relacji z matką, o tym co robiła twoim dzieciom. – Teraz to on był górą, przejął  kontrolę nad przesłuchaniem. – Musimy wszystko wiedzieć jeśli mamy ci pomóc. – Zerknął przelotnie na Luizę, która odsunęła się od podejrzanego, aby napić się kawy.

Mężczyzna opowiedział, jak matka zaproponowała opiekę nad dziećmi, gdy po pandemii nie umieli znaleźć odpowiedniej osoby, aby chociaż kilka godzin dziennie przypilnowała dzieciaków. 

Musieli oboje z żoną wrócić do pracy i zapierdalać po godzinach, w soboty i święta. Pandemia została opanowana, ale portfele długo będą jeszcze puste. Początkowo wszystko świetnie się układało, dzieciaki były nadzwyczaj spokojne przy babci. Rodzice tłumaczyli to dobrymi relacjami. Gdy przychodzili po pracy, czekała ciepła kolacja, podłogi aż lśniły, lekcje z dziećmi też odrobione. Nic tylko odpoczywać po ciężkim dniu pracy. 

Któregoś dnia, Kazimierz usłyszał jak jego córka krzyczy przez sen: “Proszę, nie związuj mnie, będę grzeczna!”. Rozmowa z dziewczynką nie przyniosła żadnych efektów, córka tłumaczyła, że to tylko sen. Zaczęła się moczyć w nocy, coraz więcej krzyczała w trakcie nocnego odpoczynku, a u pięcioletniego Antosia co jakiś czas pojawiały się nowe siniaki. Babcia zawsze tłumaczyła to w stylu: “Przestańcie panikować, przecież to żywe dzieci. No widział ktoś dzieciaka bez siniaka?”. Niby wierzyli, jednak czuli rosnący niepokój.

W piątek – pamiętał dokładnie, że to był ten dzień, ponieważ  Kazimierz zapomniał teczki z ważnymi dokumentami. W domu panowała cisza, co trochę go zdziwiło, do tej pory dzieci zachowywały się na ogół głośno. Gdy usłyszał huk w łazience na piętrze, pobiegł tam szybko. Zobaczył przerażający widok.

Komisarz WilkOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz