Rozdział 23

85 30 89
                                    

Czas odkryć karty moi drodzy czytelnicy, jednak uprzedzam w tym rozdziale jeszcze nie wszystko będzie pokazane, kolejne dwa będą miały dalsze wytłumaczenia.

Zapraszam 🤗

Anna świetnie sobie radziła jako anglistka, była to praca mniej stresująca niż poprzednia, dawała jej więcej radości i spełnienia. 

Mieszkając w Poznaniu już dwa lata, nadal do końca  nie umiała się pozbierać. Koszmary nie ustępowały, ale potrafiła stłumić negatywne wspomnienia, tak jakby ktoś wyłączył w jej głowie wielki czerwony guzik, chęć mordu zniknęła, zastąpił ją natomiast spokój. Czasem łapała się na tym, że była obojętna, nieobecna, a harmonia, która w niej panowała, była jakoś dziwnie nienaturalna. Ślady na szyi co prawda nie zniknęły, ale zbladły na tyle, że były ledwo widoczne. 

Od jakiegoś czasu spotykała się z przystojnym komisarzem, dziś mieli drugą randkę, poznali się na jednej z lekcji. Miał zrobić z młodzieżą wykład na temat bezpieczeństwa, zaiskrzyło między nimi od razu. 

Dziwnie tak czekać na mężczyznę, siedziała przy oknie kawiarenki, która znajdowała się niedaleko parku. Ręką podpierając brodę, wpatrywała  się w życie miejskie. 

Widziała jak świeżo upieczeni rodzice spacerowali z niemowlakiem w wózku, jak starszy pan, siedzący na ławce marszczył czoło na jakąś informację, przeczytaną w dzisiejszej gazecie, jak młoda dziewczyna ganiała psa między wysokimi starymi dębami. Była piękna pogoda, sobota, więc  park tętnił życiem.

Spojrzała na zegarek, wskazówki pokazywały już dwadzieścia po trzeciej, czyli dwadzieścia minut po umówionym  czasie. Nieświadomie tupała nogą pod stolikiem, nie lubiła spóźnialskich.

Leżący na brązowym, okrągłym blacie iPhone wibracją dał znać, że dostała wiadomość. Zerknęła na ekran, widniało tam imię Szymona: “Przepraszam miałem wezwanie, obiecuję ci to wynagrodzić. Chyba rozumiesz, taka praca, przykro mi, Szymon”.

Skoro taka praca, trudno, powinna wiedzieć, jakie są uroki randkowania z policjantem. Jednak w środku poczuła się lekko zawiedziona, nie była zła na Szymona, absolutnie, po prostu dobrze czuła się przy nim i cieszyła się na wspólnie spędzone popołudnie.

Dopiła słodką latte i wstała, nie musiała już dłużej tu siedzieć, postanowiła, że wykorzysta tę piękną pogodę i pójdzie na spacer. Zielony park coraz bardziej ją zachęcał.            

– Przepraszam pana! –krzyknęła nagle na widok rozlanej wody. Wstając od stolika, niechcący dobiła do mężczyzny, który przechodził obok ze szklanką.

– Trudno, zdarza się. – Facet uśmiechnął się i sięgnął po serwetkę.

– Może postawię panu kawę w ramach przeprosin? – zaproponowała Anna.

– Czemu nie? – odpowiedział. – Towarzystwo miłej pani zawsze lepsze od telefonu.

Usiedli naprzeciwko siebie. Niewysoki blondyn z kucykiem na środku głowy zamówił podwójne espresso, a Anna herbatkę z melisy. Rozmawiali jakiś czas, czym się zajmują, jakie mają zainteresowania, trochę o pogodzie. Jednak po chwili mężczyzna zrobił minę, jakby go olśniło.

– Obcięłaś włosy – zauważył.

– Tak, skąd wiesz? – Zaskoczona Anna patrzyła na Tadeusza swoimi szeroko otwartymi, ciemnymi oczami, stukając czerwonym paznokciem w uszko białej filiżanki.

– Autostopowiczka, którą odwoziłem dwa lata temu, to ty. – Uśmiechnął się. – Zmyliły mnie na początku krótkie włosy, ale wiedziałem, że cię znam. Te oczy wydawały  mi się znajome.

Komisarz WilkOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz