-14-

3 1 0
                                    

Kordian patrzył na śpiącą przyjaciółkę. Wreszcie oddychała spokojniej. Temperatura spadła. Drgnął, gdy usłyszał otwieranie drzwi wejściowych. Ktoś wszedł do pokoju, w którym się znajdowali. 

Alina. 

Była ubrana w różowy sweterek i czarne spodnie. Buty i kurtkę zostawiła pewnie przy drzwiach. Blond loki uformowała w uroczą kitkę. Była zaskoczona tym co zobaczyła. Po chwilowym szoku odezwała się. 

— Kordian... Co ona tu robi? 

— To nie tak jak myślisz. 

— A co ja mam myśleć? 

— To nie tak. Lisa się źle poczuła. Miała gorączkę... 

— Tak. Takiej wymówki się nie spodziewałam. 

— Proszę. Al... 

— Ona zawsze będzie na pierwszym miejscu. — Dziewczyna wybiegła z płaczem z mieszkania. Kordian przeklął pod nosem i też wybiegł na śnieg. 

— Co ty wyprawiasz?! 

— Ja? A jak miałam postąpić w takiej sytuacji? 

— Ona zawsze będzie moją przyjaciółką. Tylko przyjaciółką. Z resztą nie wiem czy wiesz, ona ma chłopaka. Są ze sobą szczęśliwi. Ja jestem szczęśliwy z tobą... 

— Naprawdę? 

— Tak. Kocham cię, Lisa. — Chłopak zdał sobie sprawę z tego co powiedział dopiero po tym, jak dziewczyna go spoliczkowała. Nie przestała płakać. Była załamana. 

— Nigdy mnie nie kochałeś. Miałam być tylko częścią zamienną, tak? Bo z nią nie mogłeś być... 

— Przepraszam. Alina... 

— Za późno na przeprosiny. Nic z tego nie będzie. To koniec. 

— Alina, proszę! 

— Nie utrudniaj tego. — Dziewczyna chciała coś jeszcze powiedzieć, jednak nie zdążyła. Kordian ją pocałował.  

— Kocham cię. Zwariowałem na twoim punkcie. Cały czas o tobie myślę. Nie zostawiaj mnie. 

— Kordian... Nie zwariowałeś na moim punkcie. Tylko na punkcie Lisy. Myślałeś, że nie widzę tego jak na nią patrzysz? Jak się cieszyłeś z każdej chwili spędzonej z nią? Nie dam rady tak żyć. 

— Proszę. Daj mi jeszcze jedną szansę. 

— Nie. Żegnaj... — Dziewczyna zaczęła odchodzić. Śnieg skrzypiał pod jej nogami. Kordian stał wpatrzony w jej znikającą sylwetkę. Śnieg sypał mocniej i mocniej aż postać całkiem znikła. Chłopak opadł bezradnie na kolana. Płakał. Uderzał ślepo w śnieg. Przeklinał samego siebie. Nienawidził siebie. Z transu obudził się dopiero jak ktoś się o niego potknął. 

— Cholera jasna! Co to? — Czuł, że ktoś łapie go za bluzę i podnosi. — A, to ty Kordian. Co tu robisz? 

— Jesteś ostatnią osobą, którą chciałbym teraz widzieć, James... 

— Z wzajemnością. 

— Chłopaki? Co tu robicie? — Patrzyła na nich zdziwiona dziewczyna. To była Suguki. 

— A ty co tu robisz? 

— Szłam do was, Kordian. 

— A nie mogłaś się teleportować? - Zapytał James. 

— W czasie śnieżycy byłoby to niebezpieczne. Kordian, co się dzieje? 

— Nic. Wszystko jest okej... 

AmetystOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz