28. Nemeczek, co Ty masz na tej ręce...? cz.2

320 10 23
                                    

TAK WIEM ŻE OSTATNIA CZĘŚĆ BYŁA NAPISANA W LISTOPADZIE PRZEPRASZAM


Boka i jego rodzice wyciągnęli Nemeczka z łazienki i owinęli mu na jego lewym nadgarstku bandaż, żeby zatrzymać krwawienie. Boka rozmawiał z Nemeczkiem jeszcze przez długi czas, żeby chociaż trochę go wesprzeć. Rodzice Janosza zadzwonili po Ernę i Andrasza, żeby odebrali Nemeczka.

- Słońce, spokojnie... - powiedział Boka spokojnym jak nigdy głosem.

- Jak mam być spokojny?! Nie mam już siły na nic, rozumiesz Boka?! - krzyknąwszy to Nemeczek wpadł w histerię, a Boka próbował go uspokoić.

- Nemeczek! Uspokój się! - krzyknął i złapał Nemeczka wtulając jego głowę pod swoją szyją. - Ciiiiii, no już już Nemeczek... juuż... Nemeczek zaczął powoli się uspokajać, gdy raptem do domu Boki weszli rodzice Nemeczka.

- Ernest! - krzyknęła kobieta podbiegając do dziecka przytulając je, a następnie kucając przed nim.

- Wszystko słyszałam... Chodź tu do mnie synku - powiedziała Erna kojącym głosem. Nemeczek kurczowo trzymał się dołu swojej koszuli nocnej patrząc w podłogę. Miał zaszklone oczy, które przekształciły zbierającą się w nich słoną wodę w gorzkie, grube łzy. Nemeczek przytulił swoją matkę, a ta przytuliła go jeszcze mocniej.

- M-Mamo... Ja p-przepraszam za to... - mówił dławiący się łzami Nemeczek.

- To nie twoja wina kochanie... - szepnęła mu do ucha.

SKIP TIME

Rodzice Nemeczka rozmawiali z nim jakieś 6 godzin o tym co się stało, powiedzieli mu też, że załatwią mu psychologa. Nemeczek później poszedł do swojego pokoju, żeby zadzwonić do Boki i tak też zrobił.

- Cześć Nemeczek, jak się czujesz? - zapytał szybko Boka.

- Źle... - odpowiedział smutno blondynek.

- Tak też podejrzewałem... Aaaaa mogę Cię o coś zapytać?

- Tak, możesz. - odpowiedział niebieskooki.

- Spotkamy się jutro po szkole? - zapytał nerwowo Boka.

- Nie idę jutro do szkoły.

- No to ja też nie pójdę! - powiedział głośno do telefonu.

- Boka, nie!

- BOKA, TAK!

Boka się rozłączył, a Nemeczek walnął face palm'a po czym położył się spać, ponieważ był już bardzo zmęczony tym, co się stało. Wstał świt, a wraz z nim nasz ukochany mały blondynek, Nemeczek. Rozciągnął się i wstał do siadu przecierając oczy. Nadal nie miał nawet najmniejszego uśmiechu na twarzy, no w sumie co się dziwić. Wyszedł ze swojego pokoju i zszedł po schodach do kuchni gdzie byli już jego rodzice.

- Dzień dobry. - powiedzieli.

- Cześć. - odpowiedział Nemeczek.

- Co chcesz zjeść? - zapytał się Andrasz.

- Tosta.

Nemeczek go sobie zrobił i jadł ze smakiem, ale z pustym wzrokiem. Nie miał siły.

- Ernest? - powiedziała Erna.

- Tak mamo?

- Boka do Ciebie przyjdzie? - zapytała.

- Nie jestem pewien na 100% ale chyba tak. - odpowiedział cicho.

- To dobrze.

Nemeczek widział, że jego rodzice się starają. Było mu ich szkoda z niewiadomego powodu. Może przez to, że Ernest uważał że jest on okropnym dzieckiem i jest obciążeniem dla swych własnych rodziców...

Boka skłamał matce, że idzie do szkoły. Wiedizał że to źle, ale za wszelką cenę chciał zobaczyć Nemeczka, zapytać jak się czuje itp. Był już pod jego domem i zapukał, otworzył mu Nemeczek.

- Nemeczek! - krzyknął i go przytulił. - Tak bardzo się cieszę, że cię widzę!

Nemeczek się popłakał, ze szczęścia oczywiście. Tak miło mu serce zabiło kiedy usłyszał drugie zdanie, które powiedział Boka.

- Czeeeść Boka.. - powiedział z lekkim uśmiechem Nemeczek.

- Cześć kochanie, jak się czujesz? Boli cię coś? - zapytał troskliwie Boka.

- Dobrze się czuję i nic mnie nie boli :)

- To bardzo dobrze! Przyniosłem ciasteczka.

Nemeczek bardzo się ucieszył kiedy usłyszał słowo "ciasteczka". Ogólnie Boka przywitał się z rodzicami Nemeczka i pobiegł z nim do pokoju.

- Chcesz ze mną o tym porozmawiać? - powiedział Boka całkowicie poważnie.

- Tak, chcę... - odpowiedział blondynek.

- A więc, jak to się zaczęło, od początku.

- Zaczęło się tak:

Szedłem sobie ze szkoły do domu, gdy nagle zobaczyłem Nikodema rozjechanego przez auto. Upadłem na kolana i się rozpłakałem. Ludzie patrzyli na mnie smutno. Wróciłem do domu, żeby powiedzieć o wszystkim rodzicom, też byli bardzo smutni, ale ja byłem najbardziej i nie wytrzymałem...

- A czy Nikodem tam nadal jest? - zapytał Boka.

- Nie... Rodzice go zabrali i pochowali. -odpowiedział Nemeczek.

- Nie wiem co powiedzieć... Bardzo mi przykro, Ernest. Też bym nie wytrzymał gdyby taki incydent się zdarzył.

Boka naprawdę chciał pocieszyć swojego chłopaka, ale nie wiedział jak, jak dobrać słowa i ułożyć je w całość. Nagle poczuł ciepły przytulas od Nemeczka, który bez zastanowienia odwzajemnił. Pocałował również Nemeczka w czoło i jego słodki różowy nosek. Nemeczek nic nie powiedział, tylko się lekko uśmiechnął i wtulił się w Bokę. Raptem zadzwoniła do Boki jego matka.

- Halo mamo?

- Gdzie ty jesteś, Janosz? Czemu do cholery cię nie ma w szkole?! - powiedziała stanowczo kobieta.

- Po 1. Jestem u Nemeczka

Po 2. Skąd ty mamo wiesz, że mnie nie ma w szkole? - Boce nie chciało się bawić w kłamstewka i owijaę w bawełnę. Po prostu powiedział i tyle.

- Profesor Rac do mnie zadzwonił.

- Rac, ty zdrajco.... - wyszeptał Boka z irytacją.

- Co? - powiedziała kobieta.

- Nic, nic.

- Ehh.. Usprawiedliwię ci to, ale pod warunkiem że już nie pójdziesz na wagary, rozumiesz?

- Tak mamo, zrozumiałem. - odpowiedział Boka.

- Dobrze. Narazie.

- Pa. Boka się rozłączył i zauważył, że Nemeczek na nim śpi. To było takie urocze...♥ Boka głaskał go po głowie, gdy nagle blondynek się obudził.

- N-Nie śpię! Nie śpię... - powiedział zaspany.

- Miałeś jakiś sen? - zapytał Boka z ciekawością.

- Nie, nie miałem.

- Szkodaaaa.

𝕛𝕖𝕤𝕥𝕖𝕞 𝕔𝕙𝕠𝕣𝕒 (𝕞𝕒𝕞 𝕥𝕣𝕠𝕔𝕙𝕖̨ 𝕫𝕒𝕡𝕒𝕝𝕖𝕟𝕚𝕖 𝕡ł𝕦𝕔) - 17.01.23
sory poprawka, oskrzeli - 07.03.23
nie jestem już chora btw

𝟡𝟚𝟙 𝕤ł𝕠́𝕨

ok pa

Boka x Nemeczek i ich smutne życieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz