𝙰𝚋𝚍𝚞𝚌𝚝𝚒𝚘𝚗 𝚝𝚘 𝙱𝚎𝚊𝚌𝚑

342 25 20
                                    

Uwaga, przekleństwa. Nawet dużo!
_____________________

Zobaczyła człowieka, nie jednego. Trzymał broń wycelowaną w jej głowę.

Kobieta natychmiastowo zareagowała. Wyrzuciła w stronę człowieka z bronią koc przy tym łapiąc coś czym mogłaby się obronić. Mokre krzesło zwane Kirmobilem? Broń idealna.

Nie czekając na ich ruch blondynka oddała cios pierwsza, rzuciła szklanką znajdującą się w pobliżu, po czym wyskoczyła ze swojej „kryjówki". Szybko przeanalizowała pokój i ludzi, wszyscy mieli pistolety, czego mogła się spodziewać? Podbiegła do najbliższego, jakiś brunet, nie był zbyt wysoki, uderzyła go szybkim ruchem nogi. Później rzuciła w drugiego krzesłem. Kolczykowy gość dostał prosto w twarz nie spodziewając się czegoś takiego. Na końcu udało jej się zauważyć łysego typa z poprzednich gier. On także się nie cackał, strzelił jej w udo. Skrzywiła się i automatycznie złapała za biedną kończynę, upadając na ziemię.

- Obezwładnić i ostudzić jej temperament. – Powiedział zimnym tonem odwracając się do niej tyłem. Był to jego błąd.

Blondynka pod wpływem adrenaliny dosięgła szkło z rzuconej szklanki i doczłapała do jej przeciwnika. Wyciągnęła rękę, aby złapać za jego koszulkę i przy tym zabić lub po prostu zrobić krzywdę, jednak ktoś pociągnął za jej kostkę. Zimna dłoń trzymała mocno, nie puściła nawet gdy ciało Kirian przestało się słuchać jej. Kobieta runęła z hukiem na ziemię, przed nieznajomym. Łzy cisnęły się jej do oczu, była bezradna w tej sytuacji, jednak mogła zrobić coś przed tem. Chciała się podnieść pomimo palącego bólu w okolicach kostki, uda i tego cholernego ramienia.

- Suka, rozwaliła mi całe czoło! Powinniśmy ją zabić, Aguni. – Krzyknął ten, który dostał krzesłem.

„Łysy to Aguni, huh? Ciekawe co zdecyduje ten gościu. Umrę? Nie mogę, muszę pogodzić się z innymi, to moja wina, że wszyscy się pokłócili. Najwyżej ugryzę tą zebrę, która przesiaduje przy mojej jednej kostce i ściska ją, ściska tak niemiłosiernie mocno. Nie powinnam o tym myśleć." – Pomyślała leżąca i półprzytomna.

- Nie dziwię się, też bym się wystraszył takiej mordy jaka masz ty, Niragi. – Szepnął na tyle głośno brunet, który otrząsnął się po solidnym kopniaku.

- Coś ty powiedział?! – Wydarł się nieźle zirytowany Niragi. Skąd wiedziała, że to on? Ścisnął jej kostkę jeszcze mocniej.

- Przestań molestować mi nogę, bo pomyślę, że jesteś stópkarzem. A wiedz, że jak tylko wstanę i będzie to prawda, to dostaniesz takie lanie, że cię twój Aguni nie pozna. Chociaż wydaje mi się, że on nie chciałaby poznać twojej mordy i byłby zadowolony z tego co zrobię. – Wychrypiała starając się podnieść na łokciach.

W jej działaniach przerwał cios w tył głowy. Na tyle silny, aby odciąć jej jakiekolwiek możliwości. Przed całkowitym odpłynięciem usłyszała jedno zdanie, które zdecydowanie poprawiło jej humor:

- Wpakujcie ją na jej krzesło, tak macie ją zabrać.

Nie była pewna czy to na pewno Aguni, ale cieszyła się, że ktokolwiek zadbał o jej przyjaciela, którego nie potrafiłaby zostawić.

____________________

Obudził mnie trzask drzwi.

Czekaj chwile, przecież byłam sama w jakimś budynku mieszkalnym. Co się dzieje?" – Pomyślałam, ale nie otworzyłam oczu. Chciałam wiedzieć czy cokolwiek ktoś powie.

- Niragi, chyba zbyt mocno jej przywaliłeś. – Powiedział nieznany mi głos. Był na pewno męski i jakiś taki... Miły? Albo ciągnący za sobą, może był to jedyny przyjazny człowiek?

- Zbyt dużo pieprzyła, mogłeś powiedzieć jak niby miałem to zrobić, do tego co cię to interesuje? Kazałeś ją tylko przytaszczyć tu, nic więcej. – Odezwał się najprawdopodobniej Molestowywacz mojej biednej nogi.

No właśnie, teraz przypominało mi się co działo się. Porwali mnie, zajebiście. Po prostu cudownie, tylko tego trzeba mi było do całkowitego szczęścia.

Postanowiłam nie przeciągać tego udawania martwej.

„Niech znają łaskę, w sumie plecy też mnie bolą... Tak! To będzie moja wymówka" – Pomyślałam i otworzyłam oczy. Nie było zbyt jasno, więc szok oświetleniowy nie zawitał mnie.

- Możecie trochę ciszej, proszę? Ludzie tutaj próbują się wyspać, a przy tym jakkolwiek zrelaksować. Możemy porozmawiać za następne osiem godzin. – Powiedziałam dość zachrypniętym głosem. Co się dziwić, nie piłam od nie wiadomo, kiedy.

- Ty jeszcze śmiesz tak się odzywać? Nikt cię kultury nie nauczył, suko? – Zapytał Niragi.

- Bez unoszenia się. Porozmawiajmy teraz, mamy idealną okazję-

- Nie mam teraz czasu, najprawdopodobniej. Ma ktoś mój terminarzyk? Nie wiem, kiedy będę miała czas, aby poświęcić kilka chwil dla was. – Przerwałam mu w pół zdania rozglądając się jakbym rzeczywiście szukała (i posiadała) terminarza.

Wtedy coś chyba zagotowało w tym gościu z kolczykami, bo znowu miałam strzelbę przed nosem. Może przy tych przekłuciach przekłuli też mu mózg?

- Słuchaj mnie, ty mała wkurwiająca babo, nie mam całego dnia i nocy. Masz zamknąć mordę i przydać się do czegokolwiek – Powiedział przez zaciśnięte zęby.

- Przestańcie natychmiast, to nie zawody w przekleństwa czy irytowanie drugiej osoby. – Odezwał się wyluzowany typo.

- Nie rządzisz mną, stul dziób – Powiedzieliśmy w tym samym czasie.

- Wisisz mi soczek! – Krzyknęłam mili sekundę po tym.

- Że kurwa co? – Odwrócił głowę z powrotem do mnie Niragi.

- Wisisz mi soczek, głuchy czy głuchy? Teraz odwal się z tym pistolecikiem, bo jeszcze zrobisz sobie krzywdę. – Odpowiedziałam mu w pełni poważna.

Już miał coś mówić, ale Łysacz dał znak, że żyje i jest z nami w pokoju. Powiedział mu, aby się odsunął i patrzył na wszystkich z powrotem tym swoim zimnym wzrokiem.

- Jeśli w końcu mogę zacząć. Witaj w utopii tej krainy, jestem Takeru, ale wszyscy mówią na mnie Kapelusznik. Mam przyjemność powitać cię w Plaży. 

______________________

To chyba jeszcze nie tak późno, także udało mi się ciut wydłużyć ten rozdział. Więc kolejny wbił jeszcze dziś!

Postaram się publikować rozdziały codziennie albo po prostu częściej, ponieważ mam ferie. 

W końcu doszliśmy do momentu Plaży! Huraaa udało nam się przebyć taki szmat drogi. Cieszę się także, że ktokolwiek to czyta. DO tych osób - dziękuję za każde wsparcie w postaci gwiazdek i komentarzy!

Pozdrawiam Kizziee i do następnego!<3

Słów: 869

𝙶𝚊𝚖𝚎 𝚂𝚝𝚊𝚛𝚝 | 𝙲𝚑𝚒𝚜𝚑𝚒𝚢𝚊 𝚂𝚑𝚞𝚗𝚝𝚊𝚛𝚘Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz