„Zostało piętnaście minut do końca rozgrywki"
Przeniosłam swój wzrok na telefon, który trzymał Chishiya. Sprawdzał wizę.
- Kończy ci się? Wygląda na to, że masz jeszcze tydzień. – Mruknęłam mu do ucha.
- Masz zamiar się ciągle tak czepia... - Ścisnęłam mocniej rękę. Po jego ciele przeszedł widoczny dreszcz. – Jesteś okropna.
Zacisnął zęby, żeby nie wydać żadnego dźwięku. Dopiero teraz przypomniałam sobie o tygrysie. Był nadal w pokoju? Nie słyszałam go. Lekko odchyliłam się do szpary, ale przeszkodziła mi dłoń, którą nagle poczułam na swojej talii. Spojrzałam w dół, blondyn lekko ściskał mój bok. Podniosłam z powrotem mój wzrok na niego. Lekko machał głową na nie. Później zamknął oczy i oparł głowę o ścianę za nim, nie poluźnił uścisku nawet na chwilę.
- Jak to możliwe, że nie znalazłeś lepszej kryjówki i jesteś teraz tu? – Zapytałam cicho wracając do swoje poprzedniej pozycji.
- Zabrakło mi czasu, w jednej z sypialni było dużo miejsca, ale zrezygnowałem. – Odpowiedział lekko zachrypłym głosem. Wyglądał na zmęczonego. – A gdzie ty podziałaś swoje krzesło?
- Zostawiłam na dole w holu, myślałam, żeby je ze sobą wziąć, ale wolałam mieć dobrą kryjówkę. – Odsunęłam szmatkę i znowu polałam ją wodą.
- Jesteś graczem kier? – Wrócił do swojego pytania z południa.
- Nie wiem, możliwe, że tak. Dlaczego myślisz, że akurat jestem nim, a nie na przykład karo? – Teraz ja zapytałam.
- Wyglądasz na taką. Zdajesz sobie sprawę, że gracze kier są podobno najgorsi? – Otworzył jedno oko, patrząc na mnie.
- Skąd to wiesz? Sam nim nie jesteś. Postawiam na karo. – Teraz otworzył oczy i znowu patrzył na mnie tym swoim spojrzeniem. Gdyby mógł to by zrobił we mnie tysiąc dziur dzięki temu.
- Nie wiem, nie zadaję się z potencjalnymi zagrożeniami. Dlaczego myślisz, że jestem karo? – Zapytał o dokładnie to samo. Uśmiechnęłam się i pokręciłam głową.
- Czyż to nie oczywiste? Wyglądasz na takiego, mądralo i lisie.
- Jesteś kierem.
- Jestem kierem, a ty jesteś karo.
- Jestem karo, dokładnie jak twierdzisz.
- Mówiłam, lis... - Teraz to on mi przerwał. Przyciągnął mnie za strój do siebie. Ledwo udało mi się złapać równowagę. Opadłam dłoń na jego udzie i wtedy spojrzałam na niego zirytowana jego zachowaniem. Co on sobie myślał?!
Położył swój palec do moich ust, po czym zjechał dłonią na mój podbródek, trzymał moja twarz w jednym miejscu lekko przejeżdżając kciukiem po policzku i ustach. Teraz usłyszałam lekkie drapanie w drzwiczki.
„Cholera jasna, tygrys jednak ma chrapkę na nas." – Pomyślałam i wróciłam do rzeczywistości.
Jego dłoń dalej spoczywała, gdzie była poprzednio, tylko że tym razem patrzył na mnie z tym perfidnym uśmieszkiem. Zamorduję go, gdy tylko stąd wyjdziemy. Ja natomiast ścisnęłam lekko materiał jego spodni.
„Niech wie, co to znaczy zadzierać ze mną w takich momentach." – Pomyślałam i przybliżyłam się jeszcze mocniej do jego ciała.
Nasze twarze znowu dzieliły milimetry, nosy przy większych ruchach twarzy dotykały się, a ciała w niektórych momentach stykały się. Prawą dłoń, którą nie trzymałam obojczyka przeniosłam na jego szyję. Nikt z nas nie odwracał wzroku od siebie. Uśmiechnęłam się podobnie jak on, choć wiedziałam, że wyglądałam jak ostatni burak, to chciałam widzieć nawet najmniejsze wypieki na jego policzkach.
CZYTASZ
𝙶𝚊𝚖𝚎 𝚂𝚝𝚊𝚛𝚝 | 𝙲𝚑𝚒𝚜𝚑𝚒𝚢𝚊 𝚂𝚑𝚞𝚗𝚝𝚊𝚛𝚘
FanfictionGrupa dorosłych już ludzi nagle przenosi się ze swojego świata do innego. By przeżyć musisz grać. Jak potoczy się dalsza przygoda głównej bohaterki po poznaniu niebezpiecznego świata? Kogo pozna i co z tego wyjdzie? Odpowiedź poznasz w środku, nie...