Chishiya, obiecuję, kiedyś pożałujesz swojego widocznego nawet przez drzwi uśmieszku.
Na następny dzień przyszła do mnie Kuina. Rozsiadła się wygodnie na łóżku i podziwiała mojego kota. To kolejna osoba, która o nim wiedziała. Teraz wiedzieli Chishiya, Aguni, Kuina i Juu. Nie mówiłam chłopakom, jak wprowadzimy plan ich ucieczki w życie to powie się im przy okazji.
Kuina znalazła jakieś zestawy do robienia bransoletek i włóczki. Chciała zrobić ze mną bransoletki albo naszyjniki, ale kot zabrał całą jej uwagę. Jedynie ze mną rozmawiała.
- Ne, Kirian. A ty umiesz robić bransoletki? – Zapytała i w końcu przeniosła swój wzrok na mnie.
- Jak byłam mała to coś takiego robiłam. – Odpowiedziałam odpakowując jeden z zestawów.
- Zróbmy takie, będziemy miały matching! – Krzyknęła poekscytowana i zjechała z łóżka zostawiając na nim czarną kulkę. Wtedy ktoś wszedł do pokoju wcześniej cicho pukając. Trzy razy w odstępie raz, raz-dwa. Chishiya.
- Znowu siedzicie razem? – Zapytał swoim zwykłym tonem.
- Jakie znowu, Shuntaro? Dawno się nie widziałyśmy z Kiri – Powiedziała przytulając się do moich pleców po czym usiadła obok mnie chwytając małą żyłkę i kilka koralików.
- Shuntaro? To twoje imię? – Zapytałam dobierając kolory pasujące do mnie, Kuina robiła to samo tylko ze swoimi.
- Nigdy ci się nie przedstawił imieniem? Chishiya, jak możesz! – Zachichotała kobieta obok mnie. Ale to nie było takie normalne „hihihi" to było coś w rodzaju „heHEuheiueehe". Straszna.
- Nie miałem okazji powiedzieć swojego imienia. I tak zawsze nazywa mnie lisem albo mądralą. Co ja na to poradzę? – Zapytał siadając na łóżku i lekko gładząc sierść kotka. – Co wy w ogóle robicie?
- Bransoletki, chcesz jedną? – Zapytała brunetka i pokazała jej kolorowe dzieło. On podziękował za 'takie coś'.
- Oj Taro, Taro. Nigdy nie nosisz żadnej biżuterii, może jednak? – Zapytałam lekko uśmiechając się do swojej bransoletki.
On jedynie przewrócił oczami, jednak wrócę do nazywania go lisem.
Kuina odwróciła się do mnie plecami, tak żebym nie mogła zobaczyć jej biżuterii, zrobiłam to samo. Moja bransoletka miała trzy kolory, żółtawy, niebieski i czarny. Po sześciu koralikach dodawałam księżyc lub słońce. Na środku były literki K i O. Dodałam jeszcze kilka zwisających gwiazdek i powiedziałam, że ja mam gotowe. Obie odwróciłyśmy się i podałyśmy sobie nasze małe dzieła.
Kuina zrobiła zdecydowanie bardziej kolorową bransoletkę. Były tam kolory jej nitek na włosach takie jak czerwone, żółte, pomarańczowe czy zielone, do tego niebieski jak jej stój. Wszystko było przyozdobione małymi muszelkami albo kamyczkami, na środku także znajdowało się K razem z H.
- Twoje inicjały są, jak K.O. Sądzę, że to ma związek z twoimi śmiercionośnymi kopniakami. – Zaśmiała się brunetka.
- Nie wiem, czy się śmiać czy płakać. – Odpowiedziałam lekko drapiąc się w kark.
- Hej, hej, hej. Ja przecież muszę iść! Arisu, ten chłopak. Musimy porozmawiać z nim o naszym plaaaa... O naszej Plaży. Jest ciekawy, dopiero co był na grze, pewnie nie wie co się święci tutaj i tam. Wybacz, Kirian. Ja zmykam, później porozmawiamy Kirian i Chishiya. – Spojrzała przepraszającym wzrokiem na blondyna. Można było się domyśleć, że coś będą robić. Po tym wybiegła na korytarz zostawiając nas samych w pokoju.
CZYTASZ
ð¶ððð ððððð | ð²ðððððð¢ð ðððððððð
FanfictionGrupa dorosÅych juÅŒ ludzi nagle przenosi siÄ ze swojego Åwiata do innego. By przeÅŒyÄ musisz graÄ. Jak potoczy siÄ dalsza przygoda gÅównej bohaterki po poznaniu niebezpiecznego Åwiata? Kogo pozna i co z tego wyjdzie? Odpowiedź poznasz w Årodku, nie...