1

41.3K 379 18
                                    

Czerwone światło. Nienawidzę stać w korku. W mieście to istny koszmar. Jak ja bym chciała odpocząć. Może czas wziąć sobie urlop? Hana bierze sobie za 2 tygodnie i wyjeżdża do Hiszpanii. Muszę nad tym pomyśleć. Wstawiam wodę na kawę i włączam tv. Tylko telewizor mnie w tym domu pociesza. Sama w czterech ścianach. Słyszę dźwięk SMS. Patrzę na wyświetlacz. To Kamila z pracy. Odczytuje wiadomość:
"Hej. Właśnie dostałam wiadomość od kadr, że szef odchodzi i będzie ktoś nowy. Ciekawe czy będą zwolnienia."
Ekstra. Jeszcze tego brakowało, żebym straciła pracę. Wypijam kawę i postanawiam pojechać do centrum handlowego na małe zakupy. Być może to poprawi mi humor.
Stoję w kolejce w Zarze i czuje czyjąś rękę na moim ramieniu.
-Przepraszam to chyba Pani- przystojniak o niebieskich oczach podaje mi mój portfel.
-Ah tak. Dziękuję bardzo.- uśmiecham się do niego nieśmiało. Kurczę. Zrobił na mnie wrażenie.
-Nie ma sprawy. A może w ramach podziękowania zaprosi mnie Pani na kawę?- jego pytanie wbija mnie w ziemię.
-Yyy... Jasne. Pewnie. Zna Pan jakieś dobre miejsce?- bąkam zawstydzona i czuje jak na moje policzki wchodzi duży rumieniec.
-Restauracja Lwów ma bardzo dobrą kawę i szarlotkę- puszcza do mnie oczko. Ja coraz bardziej robię się czerwona. Faktycznie tam można naprawdę dobrze zjeść.
-Okej. Zapłacę za zakupy i możemy jechać. Jest Pan samochodem?- pytam.
-Tak.- odpowiada zdecydowanie.
-W takim razie widzimy się na miejscu. Pojedziemy osobno. Dobrze?- pytam nieśmiało.
-Nie ma problemu.- uśmiecha się do mnie szeroko. Mam motyle w brzuchu. Patrzę na siebie w lustrze i stwierdzam, że ubrałam się nawet okej. Podarte dżinsy podkreślają moje szczupłe i długie nogi a zwisający sweter dodaje luzu. Poprawiam włosy i udaje się na parking.
Po 30 minutach podjeżdżam na parking restauracji Lwów. Przystojny mężczyzna w granatowym garniturze już na mnie czeka. Wysiadam zgrabnie z samochodu i idę w jego kierunku.
-Ładnie Pani wygląda. - uśmiecha się, po czym wskazuje na stolik na dworze.
- Dziękuję.- odpowiadam nieśmiało.
-Wygodnie Panu w tym garniturze? Dzisiaj jest wyjątkowo ciepło.- pytam patrząc na niego z zaciekawieniem. Ma bardzo delikatne rysy twarzy. I zabójczo piękne niebieskie oczy.
-Niestety muszę dzisiaj się męczyć w tym stroju. Mam spotkanie biznesowe w sprawie pracy w hotelu.- Kurwa. Niemożliwe. Może to on będzie moim nowym szefem? Może panikuje?
-A przepraszam, że zapytam w jakim hotelu?- pytam przestraszona.
-Grand Hotel. - odpowiada nonszalancko.
Wiedziałam. No i co teraz? Zwolni mnie? Może specjalnie mnie zaczepił w tym sklepie? Po co panikuje? Wezmę jutro wolne na tydzień.
-Mhm. No więc co się Pan napije?- pytam zdezorientowana.
-Możemy przejść na Ty?-
-Nie wiem czy to dobry pomysł- mówię po chwili.
-Dlaczego?- pyta zaniepokojony. Bo prawdopodobnie jesteś moim szefem!
-Za krótko się znamy- odpowiadam głupim tonem.
-Nie szkodzi. Marek jestem- wstaje i podaje mi dłoń. Zawiesiłam się. Po dłuższej chwili wstaje i podaje mu swoją dłoń. W tej chwili przechodzi mnie jakiś dreszczyk. Nie potrafię tego opisać.
-Judyta. Miło mi.- odpowiadam z nieśmiały uśmiechem. Ten facet dziwnie na mnie działa. Czuje się przy nim dziwnie i podoba mi się.
-Wracając do Twojego pytania Judyto, napije się espresso.- mówi poważnym głosem. Kiedy podchodzi kelner składam zamówienie i pytam gdzie jest toaleta. Przepraszam Marka i udaje się do miejsca wskazanego przez członka personelu. Patrzę w lustro. Co robić? Wywołał na mnie ogromne wrażenie. Myję ręce i postanawiam dopić kawę i uciekać do domu. Nic poza tym. Wracam do stolika.
-Gdzie pracujesz jeżeli wolno mi zapytać Judyto?- pyta niebieskooki przystojniak.
I co odpowiedzieć?
-Jestem recepcjonistką w hotelu. A Ty?- pytam niewinnie.
-Mam swoją szkołę tańca w Paryżu. - to po jaką cholerę podejmiesz tutaj pracę w hotelu? A może nie? Nie chce mi się nad tym myśleć. Mam mętlik w głowie, a ten gość wywołuje u mnie dreszczyk. Dość przyjemny dreszczyk. Patrzę na zegarek. 12:35. Czas wracać do domu i przespać się. Nocka w hotelu była dość męcząca, a raczej goście hotelu.
-Bardzo miło było mi Ciebie poznać i wypić z Tobą kawę, ale muszę jechać do domu. Jestem zmęczona, miałam nocną zmianę w hotelu. Mam nadzieję, że się nie obrazisz?- pytam.
-Cóż szkoda, że musisz już iść. Mam nadzieję, że jeszcze się spotkamy.- wstaje i podaje mi swoją dłoń. Jest delikatna i wypielegnowana.
-Myślę, że na pewno.- odpowiadam szybko i udaje się do środka restauracji by uregulować rachunek. Marek wciąż śledzi mnie wzrokiem, a po chwili siada i dopija kawę. Kiedy wychodzę z budynku, stoi przy moim samochodzie w okularach przeciwsłonecznych i z rękami w kieszeniach. Wygląda bosko.
-Masz kogoś?- pyta dość ostro
-Nie. Jestem sama.- odpowiadam zaskoczona.
-Jak tak piękna kobieta może być sama? Masz bardzo zgrabne ciało. A nogi to marzenie nie jednego mężczyzny.- jestem zaskoczona jego słowami.
-Widocznie nie znalazłam jeszcze mojego księcia z bajki.- uśmiecham się i otwieram pilotem samochód. Marek nie powiedział już nic tylko patrzył jak odjeżdżam z parkingu i szeroko się uśmiechał.

Niebezpieczne pożądanieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz