1

521 27 10
                                    

Julie 7 lat, Chris 24 lata.

Z piskiem opon zatrzymuje się na podjeździe. Opuszczam auto głośno trzaskając drzwiami.

Kurwa! Wtopiłem tyle kasy na tych przeklętych wyścigach, że jak Liv się o tym dowie to nogi mi z dupy powyrywa. Już od dawna kazała mi z tym skończyć, a ja już tyle czasu z tym zwlekam i ciągle tracę.

Najwidoczniej się do tego nie nadaje.

Zupełnie jak do innych rzeczy.

Maszeruje do domu, ale zauważam jedną z bliźniaczek siedzącą przy krawędzi basenu. Jest ubrana w niebieską sukienkę, więc to musi być Julie.

Przecież ona nie potrafi pływać!

Powoli się do niej zbliżam żeby jej nie wystraszyć, bo mogłaby przez to niespodziewanie tam wpaść.

− Czemu jesteś tu sama? – pytam, a ona unosi głowę i spogląda na mnie tymi swoimi dużymi niebieskimi oczami.

− Boję się psa.

Mój brat zamiast biegać za dziewczynami lub interesować się autami jak normalny czternastolatek ciągle chodzi z jakimiś kundlami. A ten, którego ostatnio przyprowadził jest najgorszy.

Wszystkich obskakuje, więc nic dziwnego, że przestraszył siedmiolatkę. Alicia nie widzi świata poza Adamem, więc nic dziwnego w tym, że to znosi.

− To tym bardziej nie powinnaś siedzieć nad basenem. Mógłby cię tu wepchnąć.

− A ja przecież nie umiem się nauczyć pływać – oznajmia smutnym głosem, a następnie spuszcza głowę.

Uśmiecham się pod nosem i siadam po turecku obok niej. Nie mam ochoty moczyć nóg.

− Jakby mnie uczył Alan to też bym się nie nauczył – Alan przez te wszystkie lata nie pogodził się z śmiercią brata i uznał, że rodzice zbyt szybko zamienili go dziewczynkami. Po części go rozumiem, bo ja nigdy nie pogodziłbym się z utratą Liv, ale bliźniaczki nic mu nie zrobiły.

− Ali umie – dalej nie podnosi głowy, więc chwytam za jeden z blond warkoczy i delikatnie go pociągam.

− Jeśli będziesz chciała to ja mogę cię pouczyć, ale pamiętaj, że nie każdy musi umieć pływać. Zawsze możesz założyć ładne koło, które będzie cię utrzymywało na powierzchni.

Podnosi buźkę i pokazuje swój śliczny uśmiech. Julie bardzo rzadko się uśmiecha, bo z tego co wiem, jej pierwsze lata życia były bardzo ciężkie i nadal miewała koszmary. Druga z bliźniaczek to wyparła.

− Wiesz co Chris, lubię cię.

− Ja ciebie też Julie – zapewniam ją.

***

Julie 15 lat, Chris 32 lata.

− Jesteś pewna, że nie chcesz z nami iść? – dopytuje się mama, bo razem z Alicią wybiera się do salonu piękności.

− Wolę poczytać – odpowiadam i pokazuje czytnik.

Mimo, że jesteśmy z Alicią bliźniaczkami jednojajowymi to od razu idzie nas rozróżnić. Ona uwielbia się stroić, a ja wolę wcisnąć na siebie wygodne leginsy. Nie maluję się też, bo mi to nie wychodzi.

− No dobrze, jakby co to tata też zostaje w domu – kiwam głową i delikatnie się do niej uśmiecham.

Rodzice od zawsze są w stosunku do nas bardzo opiekuńczy. Jak byłam mała to mnie to cieszyło, bo czułam się kochana, ale teraz powoli mnie to irytuje.

Wychodzą, a ja wracam do swojej lektury. Zaczytuje się w samych romansach i żyję miłością innych starając się zapomnieć o tym co się dzieje w moim sercu.

Zakazane uczucie z którym żyje od dwunastego roku życia. Muszę je jednak stłumić, bo ono nigdy nie stanie się faktem.

Christian nigdy nie spojrzy na mnie inaczej jak na małą przyszywaną kuzynkę.

***

Isabela siedzi nade mną i zadręcza mnie swoimi opowieściami. Jest przyzwyczajona, że każdy dokładnie jej wysłuchuje, więc nie przejmuje się tym, że byłam właśnie zajęta.

− Tata robi się coraz bardziej irytujący. Ostatnio prosiłam go by przestał mnie odwozić do szkoły, a ten stwierdził, że nie ma takiej możliwości.

− Mój też mnie czasem odwozi – wtrącam.

− Ale nie całuje cię przed szkołą w czoło albo policzek. Czemu nie dręczy tak Dylana, on jest młodszy.

Nawet wujek Nero nie jest tak wylewny by całować dziesięciolatka przez szkołą.

− Może jak urodzi ci się siostra to przeleje większość uwagi na nią – robi zaszokowany wyraz twarzy. Najwidoczniej do tej pory sobie tego nie uświadamiała.

− Isa! – do moich uszu dociera głos, który powoduje u mnie dreszcze. Ja jednak za wszelką cenę staram się tego nie okazać.

Obojętność opanowałam już do perfekcji.

Do salonu wchodzi pewnym krokiem Chris. Ma na sobie czarną koszulę na krótki rękaw i tego samego koloru spodnie. Jak zawsze wygląda doskonale.

− Będę już leciał. Odwieść cię do domu?

Kiwa głową, a następnie się ze mną żegna. Chris też mówi szybkie cześć, a następnie wychodzą.

A ja wracam do świata swoich marzeń, które nigdy się nie spełnią.

To będzie mini opowiadanie o adoptowanej córce Alexa i Chrisie. Jestem ciekawe jakie są wasze wrażenia i czy macie jakieś pomysły.

PokusaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz