13

188 19 1
                                    

− A może zadzwoń do cioci jeszcze raz, pewnie już wie, która została ranna i w jakim jest stanie? – proszę wujka wioząc go do szpitala. Staram się nie okazywać tego przerażenia. Boję się, że to właśnie Julie miała wypadek.

Kurwa jak teraz tak myślę, że mógłbym ją stracić to uświadamiam sobie, że wcale nie chcę z niej rezygnować. I nie jest mi ona tak obojętna jak na samym początku myślałem.

− Boję się, że usłyszę najgorsze i stracę jedną z swoich córeczek – komunikuje smutnym tonem. Wiem, że on się boi. Stracił już jedno dziecko i teraz martwi się, że to może się powtórzyć.

Ale tak na pewno się nie stanie.

Non stop dochodzi do jakichś potrąceń i przeważnie nie mają one większych konsekwencji. I tak samo będzie w tym przypadku. Nie ma innej możliwości.

− Na pewno jest tylko potłuczona.

Po dotarciu na miejsce idziemy razem do szpitala. Widok Alicii obok cioci Lydii wprawia mnie w przerażenie.

Czyli jednak to moja mała Julie. Kurwa, czemu to się dzieje?

− Co z nią?

− To wszystko moja wina – odpowiada Alicia ze łzami w oczach. – Wyciągnęłam ją na zakupy chociaż wiedziałam, że źle się czuje. Przechodziłyśmy przez jezdnie, a samochód byt szybko jechał. Ja zdążyłam odskoczyć, powinnam ją chwycić za rękę – wujek do mniej podchodzi i ją przytula.

− To nie twoja wina kochanie. Każę znaleźć tego kierowcę i sam wymierzę mu sprawiedliwość.

− W jakim stanie jest Julie? – pytam. Może i nie powinienem przerywać tej chwili, ale muszę wiedzieć w jakim jest stanie. Chcę mieć pewność czy to nic poważnego.

− Ma złamane dwa żebra i jest mocno poobijana. Nadal jednak przechodzi badania żeby mieć pewność, że nie odniosła innych obrażeń – tłumaczy ciocia, a ja wreszcie mogę odetchnąć z ulgą. Jej życiu nic nie zagraża, a to najważniejsze.

Po jakiejś godzinie wujek, ciocia i Alicia idą odwiedzić Julie. Ja zostaje na korytarzu, bo nie chcę im przeszkadzać. Wiem jednak, że nie wyjdę z tego szpitala dopóki nie wyjaśnię wszystkiego z tą małą. Nie zamierzam już wyjeżdżać.

Kocham ją i nie będę już sobie wmawiał, że tak nie jest. A to, że jestem od niej sporo starszy to nie jest ani jej ani moją winą.

Cała nasz rodzina odwiedza Julie, ja jako jedyny nie pcham się do jej pokoju, ale jak już nachodzi noc i jest z nią jedynie wujek to wchodzę do tej sali.

Ona nadal nie śpi. Rozmawia z wujkiem, a ja nie mogę oderwać wzroku od jej posiniaczonej twarzy.

− Wujku, jest już późno. Jedź do domu, a ja zostanę z Julie – proponuje.

Julie wydaje się być zaskoczona tą propozycją. Nie oponuje jednak głośno. To już jakiś plus.

− Obiecałem Julie, że jej nie zostawię. Nie chcę by była tu sama – głaszcze ją po dłoni. Wiem, że mnie zamorduje jak tylko się dowie jak ją potraktowałem, ale cóż. W stuprocentach na to zasługuje.

− Będę tu ja, a ty sobie odpoczniesz.

− Chris ma rację tato – zgadza się ze mną mała ślicznotka. – Już widać jak bardzo jesteś zmęczony. Jutro wychodzę i chcę byś po mnie przyjechał.

Alex niechętnie się zgadza i wychodzi.

A ja zostaje z nią sam. I pierwszy raz w życiu nie wiem co powiedzieć.

− Możesz już wracać do siebie. Nie musisz ze mną być – od razu pochmurnieje.

Siadam na krześle obok jej łóżka.

− Tylko, że ja tego chce Julie. Tak jak chce z tobą być, ale byłem zwykłym kretynem i dlatego cię tak potraktowałem. Wybacz mi.

Nawet na mnie nie spogląda.

− Nie chowam urazy – chociaż tak mówi to ja wiem, że jest zupełnie inaczej.

− Ale już ze mną nie chcesz być. Rozumiem Julie, ale to wcale nie znaczy, że zamierzam się poddać.

Jeszcze ją odzyskam.

Liczę na waszą opinię.


PokusaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz