20

186 16 5
                                    


— Czemu do cholery im na to pozwalasz! — idąc do kuchni słyszę krzyki z salonu. Z łatwością rozpoznaje, że to Alan krzyczy. Przeważnie unikam konfliktów i mam ochotę zignorować tę ostrą wymianę zdań. Lecz uświadamiam sobie, że może tu właśnie chodzić o mnie.

Dlatego dla pewności się im przysłuchuje.

— A co według ciebie miałem zrobić? Zabronić? Jeszcze by z nim uciekła i straciłbym całą kontrolę nad tym szaleństwem — czyli tata jednak nie traktuje poważnie mojego związku z Chris'em. — Miejmy nadzieję, że szybko ten związek się zakończy, a Chris znów sobie wyjedzie.

— On ją zrani — to wręcz komiczne, że nagle Alan tak bardzo się przejmuje moimi uczuciami. Przecież do tej pory w ogóle się mną nie interesował. Jeśli tak się chce wtrącać to niech lepiej dalej ma mnie gdzieś. — Przerwij to póki nie jest jeszcze za późno.

— A może ja chce być zraniona — wchodzę do salonu, bo mam już dość. Nikt nie ma prawa ingerować w moje życie uczuciowe. — Już mówiłam, że kocham Chrisa i z niego nie zrezygnuje.

— On nie jest dla ciebie — rzuca i znowu spogląda na tatę. Za kogo on się uważa?

— Nie ty będziesz o tym decydował — odpowiadam.

— Spokojnie kochanie, powiedziałem przecież, że nie zainterweniuje dopóki on cię nie zrani.

— Ja na całe szczęście nie składałem tak idiotycznej obietnicy. Za chwilę do niego pojadę i postaram się mu wyjaśnić, że to szaleństwo i trzeba jak najszybciej z tym skończyć — nie mogę uwierzyć w to co słyszę. Czy jemu sprawia przyjemność sprawianie mi bólu.

— Nie chcę byś się wtrącał!

— Jesteś moją siostrą — chyba pierwszy raz w życiu mnie tak nazwał.

— Do tej pory tak nie uważałeś, więc dalej możesz nie zwracać na mnie uwagi. Mi już nie zależy — odpowiadam mu patrząc prosto w jego oczy.

Następnie wychodzę, bo wszystko co miałam mu do powiedzenia to już powiedziałam. Przez to wszystko tracę cały apetyt i wracam do swojego pokoju. Pierwsze co robię to piszę do Chrisa, że już się za nim stęskniłam i liczę na szybkie spotkanie.

Nagle słyszę pukanie do drzwi. Mówię „proszę" i wchodzi Alan.

— Chyba powinniśmy porozmawiać — robię kwaśną minę, bo to jest ostatnie na co mam ochotę.

— Nie wydaje mi się byśmy mieli o czym.

— Mamy Julie. Ty i Alicia jesteście dla mnie bardzo ważne, ale do tej pory tego nie okazywałem. Wiem, że byłem przez ten czas złym bratem za co przepraszam.

— Myślisz, że po wypowiedzeniu tych kilku słów nabierzesz prawa by wtrącać się w moje życie?

— Nie wtrącam się, a jedynie się troszczę — przewracam oczami na te słowa.

Czy tak trudno zobaczyć, że ja dopiero u boku poznałam co to szczęście? On sprawia, że czuję jakbym miała motyle w brzuchu.

— Dłużej znam Chrisa od ciebie i wiem jak on traktuje dziewczyny takie jak ty. On uwielbia bawić się uczuciami innych. A jeśli już kogoś kocha to tylko Liv, osobiście od niego słyszałem, że nikt inny dla niego się nie liczy.

Nie jestem głupia, wiem, że są różne rodzaje miłości. On kocha Liv jak siostrę, a ja jestem dla niego kobietą. Skoro wcześniej nikogo nie kochał to znaczy, że ja od początku byłam mu pisana.

— Możesz mówić o nim co chcesz, ale ja i tak wiem swoje.

Zbliża się do mnie, a następnie robi coś dzięki czemu jeszcze kilka lat temu skakałabym z radości. A mianowicie składa pocałunek na moim czole.

— I tak z nim porozmawiam. Każe mu cię traktować tak jak na to zasługujesz. Czyli jak księżniczkę, którą dla nas jesteś.

Liczę na waszą opinię.

PokusaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz