5. Kim Ty będziesz?...

1.5K 175 23
                                    

- Już nie masz tych całych metalowych wisielcy na twarzy. Nie chodzisz ciągle ubrany na czarno. O i zlikwidowałeś te bazgroły na rękach! - zauważyła babcia przyglądając mi się uważnie.

- Taa... Czekam aż mi zarosną dziurki. Kupiłem specjalny ciałowy spray do tatuaży. W życiu bym ich nie zlikwidował! - oburzyłem się nieco. Moje tatuaże odróżnia od ludzi tylko jedna rzecz - każdy z nich ma znaczenie.

- Chwała Bogu za takie wynalazki jak beżowy spray. Teraz bez tych dziwactw wyglądasz o niebo lepiej, wnuku - pogłaskała mnie po głowie patrząc mi prosto w oczy. Jej tęczówki miały wyblakły odcień niebieskiego. Pewnie kiedyś były równie piękne i nasycone jak te księdza Tomlinsona.

- Też tak myślę - wyznałem uśmiechając się lekko.

- Jakie masz oceny na koniec pierwszej klasy? - spytała nagle.

- Chwilka - mruknąłem i wybiegłem z kuchni. Udałem się do swojego pokoju na piętrze i wyciągnąłem z torby świadectwo. Może nie z czerwonym paskiem, ale obeszło się bez zagrożeń. - Proszę - wręczyłem jej do ręki kartkę. Ubrała na nos okulary. Zaraz się zacznie...

- Hyyy! - westchnęła z oburzonym wyrazem twarzy. - Tylko dwa z łaciny? O mój chłopcze, żeby to nie znać języka naszej cywilizacji. Dwója z matmy? Trzy z religii? Ile ja bym dała żeby za moich czasów była religia w szkole... Jaki ty chcesz mieć zawód z takimi ocenami? - naskoczyła na mnie ostro. Wywróciłem oczami z irytacją.

- Hmm... No nie wiem. Może pogodynka? - zapytałem kpiąco. Przyszłości nie da się przewidzieć. Chcieć to znaczy nie mieć.

- Lekarz, prawnik, KSIĄDZ! - to są przyszłościowe zawody! Ale ty masz 3 z biologii, 2 z chemii i 3 z religii! A z prawem to ty miałeś do czynienia, jedynie wtedy, gdy je złamałeś i to nie jeden raz, Harry. Ile bym dała, żeby mój wnuczek był księdzem... - wzdychała. No tak, typowa babcia.

- Ksiądz... Papiery dla księdza Tomlinsona! - przypomniałem sobie nagle. - Sorki babciu, muszę coś załatwić - przeprosiłem staruszkę i pobiegłem prędko na górę. Wleciałem jak poparzony do pokoju i chwyciłem w ręce mój telefon leżący na stoliku koło łóżka.

- Hallo? - odezwał się głęboki głos po jakimś szóstym sygnale.

- Tato, gdzie teraz jesteś? – zapytałem od razu nie siląc się nawet na głupie „hej".

- Przepraszam cię Harry... Wiem, że obiecałem spędzić z wami wakacyjny czas. Za tydzień do was dołączę. Wezmę dwutygodniowy urlop – zapewnił szybko.

- Jestem w Doncaster. U twojej matki – poinformowałem. Usiadłem na miękkim materacu łóżka i wbiłem wzrok w czarno-białą fotografię przedstawiającą uśmiechniętą szeroko babcię i jej małego synka, z którym właśnie rozmawiam.

- Co ty tam robisz? – burknął nagle. W jego głowie wyczułem nutkę podenerwowania.

- Spędzam wakacje - odpowiedziałem wymijająco.

- Przyjedziesz za tydzień? – zapytał obojętnym tonem.

- Może – mruknąłem równie obojętnie.

- Pozdrów od mnie babcię – rzucił widocznie wyczerpując wszystkie ciekawe tematy do rozmowy. Nie oszukujmy się, i tak jej nie pozdrowię.

- Jasne, do zobaczenia za siedem dni - oznajmiłem i zakończyłem połączenie. Czyli będę musiał przeżyć dwa tygodnie w Holmes Champel...

Ojciec DyrektorOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz