- Już nie masz tych całych metalowych wisielcy na twarzy. Nie chodzisz ciągle ubrany na czarno. O i zlikwidowałeś te bazgroły na rękach! - zauważyła babcia przyglądając mi się uważnie.
- Taa... Czekam aż mi zarosną dziurki. Kupiłem specjalny ciałowy spray do tatuaży. W życiu bym ich nie zlikwidował! - oburzyłem się nieco. Moje tatuaże odróżnia od ludzi tylko jedna rzecz - każdy z nich ma znaczenie.
- Chwała Bogu za takie wynalazki jak beżowy spray. Teraz bez tych dziwactw wyglądasz o niebo lepiej, wnuku - pogłaskała mnie po głowie patrząc mi prosto w oczy. Jej tęczówki miały wyblakły odcień niebieskiego. Pewnie kiedyś były równie piękne i nasycone jak te księdza Tomlinsona.
- Też tak myślę - wyznałem uśmiechając się lekko.
- Jakie masz oceny na koniec pierwszej klasy? - spytała nagle.
- Chwilka - mruknąłem i wybiegłem z kuchni. Udałem się do swojego pokoju na piętrze i wyciągnąłem z torby świadectwo. Może nie z czerwonym paskiem, ale obeszło się bez zagrożeń. - Proszę - wręczyłem jej do ręki kartkę. Ubrała na nos okulary. Zaraz się zacznie...
- Hyyy! - westchnęła z oburzonym wyrazem twarzy. - Tylko dwa z łaciny? O mój chłopcze, żeby to nie znać języka naszej cywilizacji. Dwója z matmy? Trzy z religii? Ile ja bym dała żeby za moich czasów była religia w szkole... Jaki ty chcesz mieć zawód z takimi ocenami? - naskoczyła na mnie ostro. Wywróciłem oczami z irytacją.
- Hmm... No nie wiem. Może pogodynka? - zapytałem kpiąco. Przyszłości nie da się przewidzieć. Chcieć to znaczy nie mieć.
- Lekarz, prawnik, KSIĄDZ! - to są przyszłościowe zawody! Ale ty masz 3 z biologii, 2 z chemii i 3 z religii! A z prawem to ty miałeś do czynienia, jedynie wtedy, gdy je złamałeś i to nie jeden raz, Harry. Ile bym dała, żeby mój wnuczek był księdzem... - wzdychała. No tak, typowa babcia.
- Ksiądz... Papiery dla księdza Tomlinsona! - przypomniałem sobie nagle. - Sorki babciu, muszę coś załatwić - przeprosiłem staruszkę i pobiegłem prędko na górę. Wleciałem jak poparzony do pokoju i chwyciłem w ręce mój telefon leżący na stoliku koło łóżka.
- Hallo? - odezwał się głęboki głos po jakimś szóstym sygnale.
- Tato, gdzie teraz jesteś? – zapytałem od razu nie siląc się nawet na głupie „hej".
- Przepraszam cię Harry... Wiem, że obiecałem spędzić z wami wakacyjny czas. Za tydzień do was dołączę. Wezmę dwutygodniowy urlop – zapewnił szybko.
- Jestem w Doncaster. U twojej matki – poinformowałem. Usiadłem na miękkim materacu łóżka i wbiłem wzrok w czarno-białą fotografię przedstawiającą uśmiechniętą szeroko babcię i jej małego synka, z którym właśnie rozmawiam.
- Co ty tam robisz? – burknął nagle. W jego głowie wyczułem nutkę podenerwowania.
- Spędzam wakacje - odpowiedziałem wymijająco.
- Przyjedziesz za tydzień? – zapytał obojętnym tonem.
- Może – mruknąłem równie obojętnie.
- Pozdrów od mnie babcię – rzucił widocznie wyczerpując wszystkie ciekawe tematy do rozmowy. Nie oszukujmy się, i tak jej nie pozdrowię.
- Jasne, do zobaczenia za siedem dni - oznajmiłem i zakończyłem połączenie. Czyli będę musiał przeżyć dwa tygodnie w Holmes Champel...
CZYTASZ
Ojciec Dyrektor
FanfictionOna - grzeczna, poukładana dziewczyna On - bezlitosny 'bad boy', który nie cofnie się przed niczym Co się stanie, gdy losy tak różnych osób się skrzyżują? Jak dalej potoczy się ich życie? Chcesz wiedzieć? PRZECZYTAJ! Oryginalne, nie? Ale 'bad...