23. Empty

1.7K 154 211
                                    

Obudziłem się w środku nocy zaniepokojony odgłosami dochodzącymi z pokoju obok. Wstałem szybko z łóżka i pobiegłem do sąsiedniego pomieszczenia. Otworzyłem bez uprzedzenia drzwi. Byłem zdenerwowany. Moim oczom ukazał się nagi profil Louisa, który bezczelnie walił sobie w środku nocy. Przecież mógł poprosić mnie o to i owo... Ale nie. Boże, jaka z niego Zosia-samosia... Aż wywróciłem oczami, uśmiechając się pod nosem. Czuję, że pozycje seksualne, które wyobrażałem sobie przed snem z Louisem w roli głównej znajdą godne zastosowanie....

Wyglądał idealnie i robił to idealnie. Tak idealnie, że nawet nie zauważył mojej obecności.

- Um, nie przeszkadzam? - zapytałem cicho z cwaniackim uśmiechem na ustach, zwracając na siebie jego uwagę.

- Nie, wręcz przeciwnie. Dobrze, że jesteś, Hazz - mruknął słodko. Dresy Tomlinsona, w których spałem momentalnie zrobiły się ciasne. Pewnie tak ciasne, jak jego dziurka... Mam nadzieję, że będę mógł się o tym przekonać. - Pamiętasz, jak reprezentowałeś Doncaster Rovers na filmiku promocyjnym? Należy Ci się za to nagroda, nieprawdaż? - wymamrotał dysząc coraz bardziej. Przyspieszył ruchy ręką na swoim członku. - A-ale zapewne pamiętasz też, gdy byłeś niegrzeczny.... Gdy złamałeś regulamin szkoły i nie poszedłeś spać o godzinie, o której grzeczni chłopcy już śpią? A ty... Zamiast słuchać się Ojca Dyrektora, złamałeś regulamin internatu i czytałeś książkę. Byłeś wtedy bardzo niegrzeczny, Harry - skwitował niskim głosem. - Musisz dostać za to odpowiednią karę, Harreh - sapnął głośno. Podniósł na mnie wzrok i zaprzestał jakichkolwiek ruchów patrząc na mnie. Tylko na mnie.

Dostałem już za to karę; musiałem posprzątać jego gabinet o piątej rano... Ale nie zamierzam mu o tym przypominać, bo czuję, że szykuje się prawdziwa kara dla niegrzecznych chłopców.

- Więc, taaak. Należy ci się wielka, pieprzona pokuta, Hazz - jęknął przeciągle, ponownie dotykając swojego penisa. Nie myśląc zbyt wiele zbliżyłem się do niego. Położyłem rękę na jego nosie i przejechałem palcem pionowo w dół. Zatoczyłem ospałe kółko wokół jego pępka, a potem zygzakowatym ruchem zjechałem w stronę nabrzmiałego kutasa. Zatrzymałem się na główce jego pulsującego członka. Posłałem Tomlinsonowi pytające spojrzenie, zwilżając językiem wargi. W odpowiedzi poczułem podniecające szarpnięcie za włosy, w wyniku którego zwinne chwyciłem całego Louisa w usta. Chciałem się z nim trochę podroczyć, ale jego proszący, a jednocześnie podirytowany wzrok zniweczył moje zamiary.

Jęki spełnienia Louisa wypełniły dom. Połknąłem z głośnym mlaśnięciem całe nasienie, jednocześnie zastanawiając się, czy Niall już się obudził.

- Mała dziwka z ciebie, Harry. Mogę być twoim Zaynem? Wyobraź sobie, że to łóżko jest biurkiem w szkolnym kantorku. Ooo taaak, zerżnę cię tak jak to robił Zayn na biurku w szkolnym kantoru - wysapał, a jego źrenice rozeszły się z podniecenia. Przeturlał się przez całą szerokość łóżka i wyciągnął spod poduszki pudełko wazeliny. Wazeliny kosmetycznej, tej którą trzymał w samochodzie.

Nie obchodziło mnie to co mówi. Liczyły się tylko czyny.

Tommo przejechał językiem po swoich wąskich wargach i wbił we mnie oczekujący wzrok. Przeczesałem ręką włosy i podniosłem się z kolan. Szybkim ruchem ściągnąłem z siebie dresowe spodnie naraz z bokserkami. Louis spojrzał na mojego sporej długości stojącego członka i posłał mi pełne podziwu spojrzenie. Uśmiechnąłem się do niego szeroko, przejeżdżając ręką po penisie w obie strony. Tomlinson poruszył sugestywnie barwami i ruszył porywczo w moim kierunku.
Chciałem go. Chciałem go całego. Teraz. Chciałem go całego teraz poczuć w sobie. Potrzebowałem tego jak kwiat słońca.
Jednak Lou przeszedł tylko obok, celowo ocierając się o mnie po drodze. W ostatniej chwili chwyciłem go za rękę i pociągnąłem w swoją stronę. Nasze ciała zderzyły się ze sobą. Przytrzymałem mocno drobną, idealnie wyrzeźbioną sylwetkę starszego chłopaka. Korzystając z okazji wpiłem się w jego perfekcyjnie, malinowe wargi, które smakowały jak owoce leśne z miodem. Idealnie. Lou bez wahania odwzajemnił pocałunek. Idealnie. Nasze języki toczyły ze sobą krótką walkę, by następnie przeobrazić ją w dziki taniec. Idealnie. Patrzyliśmy sobie w oczy, a niebieskie tęczówki wypełniała czysta miłość. Idealnie. Tommo sapał i pojękiwał prosto w moje usta. Idealnie. Staliśmy tak złączeni w pocałunku do póki nie zabrakło nam tchu i to było takie idealne...
Rozchyliłem wargi, by powiedzieć Louisowi jaki jest idealny, ale on tylko wyprostował się i przyłożył palec do moich ust.
- Cii, będzie dobrze, Hazz - szepnął ledwie słyszalnie, a jego głos załamał się w połowie. O co chodzi?
Zabrał ode mnie palec, następnie przyłożył go do swoich ust i polizał całą jego długość. Przygryzł na chwilę paznokieć, a potem opuścił luźno rękę.

Ojciec DyrektorOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz