4. Wakacje u babci

1.8K 183 71
                                    

- Styles! - odwróciłem się w stronę donośnego głosu. Dyro. - Twojego ojca nie było na zebraniu. - poinformował mnie z widocznym rozdrażnieniem.

- Wiem, przepraszam. Nie mógł przyjechać - wyjaśniłem grzecznie. Czułem na sobie jego, wręcz miażdżące, spojrzenie.

- Czemu? - zapytał ksiądz Tomlinson przyglądając mi się uważnie.

- Praca. Jeździ tirami - poinformowałem krótko. Ojca nigdy przez to nie ma w domu. Ciągle w trasie. Stale daleko.

- Oh, potrzebuję podpisu obojga rodziców - oznajmił beznamiętnie i oddalił się. Poczułem tak dobrze znane mi wcześniej uczucie - ignorancję.

×°×

Dwa miesiące w nowym liceum minęły mi wyjątkowo szybko. Przyzwyczaiłem się do szkolnej rutyny: pobudka o 6:30, śniadanie, lekcje do 14:30, a zaraz po nich obiad, następnie dwie godziny dla siebie, potem sprzątanie wyznaczonego pomieszczenia, chwila wolnego czasu, nauka i cisza nocna, która obowiązywała od 22:00. Czasami, gdy u kogoś po dziesiątej wieczorem paliło się światło, dyrektor Tomlinson przychodził, otwierał uniwersalnym kluczem drzwi i konfiskował telefon, laptop czy tablet. Mi jak na razie zabrał dwa razy komórkę i o mały włos nie zarekwirował książki.

Byłem wtedy tak pochłonięty powieścią „Will Grayson, Will Grayson", że zauważyłem dyra dopiero, gdy stanął nade mną, rzucając cień na pachnące nowością kartki.
- Normalnie chętnie bym wziął "Willa Graysona" do gabinetu, ale czytałem tę książkę już jakieś 6 razy. Chujowy koniec. Oops, będę musiał się wyspowiadać, cholera. Jutro punktualnie o 5:00 widzę Cię u mnie w biurze. Ja pójdę do spowiedzi, a ty za ten czas posprzątasz, bo gdybyś się jeszcze nie zorientował, mój drogi, w tej szkole nie ma kogoś takiego jak "sprzątaczka". Miłej nocy, choć nie wiem, czy opłaca ci się iść spać na trzy godziny. - rzucił, uśmiechając się pod nosem.
- Chuj ci w dupe. - powiedziałem, gdy przekraczał próg. Byłem pewien, że tego nie słyszał.
- Przyjemność po mojej stronie - a jednak słyszał. Szlag.

~×~

- 3, 2, 1... WAKACJE!!! - siedemdziesięciu ośmiu uczniów zaczęło chóralnie krzyczeć, po zakończeniu akademii z okazji końca roku szkolnego.
Stałem przed bramą liceum, rozważając plusy i minusy letnich ferii. Odpoczynek od nauki, czas wolny, słońce, wypady z dawnymi przyjaciółmi (gdybym tylko ich miał)... Prawdopodobieństwo spotkania z nim.
Sam powrót do Holmes Chapel był na minus. Ludzie by plotkowali. Pewnie myślą, że siedzę w więzieniu, albo coś w tym stylu. No tak... Miałem nie przejmować się opinią innych, ale wyszło jak zwykle.

- Do zobaczenia za dwa miesiące! - krzyknął Payne machając energicznie w stronę zgromadzonych na dziedzińcu chłopaków.

- Pa - rzuciłem krótko na pożegnanie Liama, ciągnącego za sobą dwie walizki. Zdążyłem go polubić. I jeśli miałbym wybierać między osiemnastoma osobami z mojej klasy tą najmilszą i najbardziej pomocną byłyby nią właśnie Li.

Podjąłem decyzję.
- Hallo?

- Anne stwi—

- Oh, to ty, Harry. Już po ciebie jadę, skarbie. Są straszne korki. Będę za jakieś dwad—

- Stwierdziłem, że lepiej będzie jak spędzę te wakacje u babci - przerwałem matce. Wiedziałem, że zaraz zacznie tę swoją bezsensowną gadaninę.

- Co? - sapnęła, a w jej głosie słychać było frustrację.

- W Doncaster - mruknąłem w odpowiedzi.

- Nie, nie zgadzam się! Takie rzeczy ustala się o wiele wcześniej. Może babcia ma jakieś plany... - zaczęła. Zawsze tak robiła starając się mnie przekonać i postawić na swoim. Nawet nie zastanawiała się co będzie dla mnie lepsze.

Ojciec DyrektorOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz