24. Give Me Truth, Kill My Hope

1.8K 160 196
                                    

William Louis Styles-Austin
17 lat

Nie wiedziałem, w którym momencie moja twarz zrobiła się mokra od łez, a ręce zaczęły trząść się tak bardzo, że upuściłem dokument.

- Miałem okazję cię zniszczyć. - zaczął półgłosem. - Żeby on cierpiał. Żeby wiedział jak to jest. Żeby poczuł się tak jak ja, wtedy. Był dla mnie wszystkim. Wiedział to, a jednak odszedł. - jego głos załamał się na ostatnim słowie. - Zostawił mnie zdanego na łaskę losu. Zostawił mnie bezsilnego, zagubionego, nieporadnego, kruchego, słabego, wystraszonego i zmieszanego z błotem. Przez ciebie. - z każdym słowem stawiał krok w moją stronę. Stałem patrząc mu prosto w oczy, które zrobiły się nieco ciemniejsze, ale i tak wyglądały pięknie.
Brałem płytkie, nierówne oddechy, modląc się w myślach by był to tylko kolejny sen. - Chciałem cię zabić, Harry. - wyszeptał ledwie słyszalne drażniąc moje ucho ciepłym oddechem.
Rozbolała mnie głowa. Czy w snach można odczuwać ból głowy?

- Zrobiłeś to. - zauważyłem.

- Taaak, dokładnie. - przyznał ze zmieszaniem. - Miałem idealny plan. Na wszystko. - wyszeptał. Dokładnie słyszałem bicie swojego serca.
To zaskakujące, że złamane serce jest zdolne do pompowania krwi. Fenomen.

- LOUIS! Pospiesz się! - zawołał Niall, a krótko potem otworzył drzwi, zastając nas w dość krępującej sytuacji; stałem dwa metry od łóżka, półnagi Louis nachylał się nad moim uchem, a mój penis znowu przyjął postawę koreańskich żołnierzy.
Może dziesięć minut temu cieszyłbym się z bliskości Louisa. Może pieprzylibyśmy się już na stojącym za mną łóżku. Może Louis krzyknąłby, że mnie kocha, a ja bym mu ślepo uwierzył i nie wpadł na to, że powiedział tak, bo ludzie mówią różne rzeczy, gdy mają orgazm. Odpowiedziałbym mu wtedy, że też go kocham i dalej karmiłbym się złudzeniami oraz nadzieją. On rzuciłby sutannę i koloratkę, a ja myślałbym, że robi to wyłącznie dla mnie. Sprzedałby liceum i kupiłby domek nad jeziorem w jakimś zaciszu. Tworzylibyśmy szczęśliwy związek oparty na kłamstwach, o których żaden z nas nie mówiłby głośno. I wszystko byłoby idealnie, gdyby nie świadomość fałszywości każdego kolejnego kocham cię.

- Nigdzie nie pojedziesz, Niall. - poinformował go Tomlinson, odwracając się ode mnie i zmierzając w kierunku blondyna.

Czy czułem się temu winny?
Nie czułem nic.
I miałem wrażenie, że już nic nigdy nie poczuję.

- Co, kurwa?! - krzyknął oburzony Horan. Jego twarz była cała czerwona, a usta rozchylone. - Harry, powiedz mu coś! - zwrócił się do mnie i zawiesił na mnie wyczekujące spojrzenie pełne nadziei. Nie odezwałem się. Wzruszyłem tylko ramionami. Wszystko było mi już kompletnie obojętnie. Nieważne, czy porwaliby mnie kosmici, czy wygrałbym sześć milionów dziewięćset tysięcy pięćset trzydzieści siedem funtów w totolotka. Moje życie i tak nie miałoby sensu. Jestem egoistycznym dupkiem i na zawsze nim pozostanę.
Louis zmienił mnie na lepsze, żeby potem przerobić mnie w marny pył. Pokazał mi lepszy świat, żeby potem zniszczyć go na moich oczach. Wyciągnął do mnie pomocą dłoń, żeby potem pociągnąć mnie za nią w dół. Pokazał mi jak kochać, żebym potem wiedział jak nienawidzić. Tyle że ja nie potrafię cię znienawidzić, Louis.

- Wypad! - warknął Tomlinson i wyrzucił Horana na korytarz, po czym z hukiem zamknął za nim drzwi. Następnie trzy razy przekręcił złoty klucz tkwiący w zamku. Obrócił się na pięcie i ruszył w stronę łazienki z tym samym kluczem w dłoni. Wsadził go w zamek i odciął mnie od wszelkiej drogi ucieczki. - Uniwersalny. - mruknął w moją stronę, unosząc do góry klucz. - Do twojego serca też pasował. - stwierdził, kierując kroki w moją stronę.

- Klucz do mojego serca tkwi w twoich oczach. - wyszeptałem, a nasze tęczówki się spotkały.

- Co zrobisz, jeśli je zamknę? - zaciekawił się i pogładził ręką mój zimny policzek. Ciepło jego dłoni rozlało się po moim ciele, a przynajmniej zrobiło by to jakieś piętnaście minut temu, bo teraz nie byłem w stanie poczuć czegokolwiek.

Ojciec DyrektorOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz