15. For Kids

1.4K 161 128
                                    

Uchyliłem ciężkie powieki, a moje źrenice natychmiastowo zostały zaatakowane przez ostre światło. Przetarłem szybko oczy. Gdzie ja jestem? Rozejrzałem się zdezorientowany po pomieszczeniu. Ten sam salon, ta sama czerwona kanapa, na której leżę. Za oknem jasno... Czy ja właśnie spędziłem noc u Tomlinsona? Babcia mnie zabije i zrobi ze mnie gulasz...

- Dzień dobry śpiący królewiczu. - przywitał mnie melodyjny głos. - Przegapiłeś promocję nowego smaku. - oznajmił i przysiadł na fotelu.

- Jakiego? Gdzie? - zapytałem. W ogóle nie wiedziałem o co mu chodzi. Mój mózg w pełni zaczyna pracę dopiero po trzech godzinach od przebudzenia.

- Koperkowo-cytrynowa z nutką mięty to nowy specjał Yorkshire Tea. Smak wyszedł trzy godziny temu. Byłem w Londynie na promocji. Chciałem cię ze sobą zabrać, ale spałeś. Nie miałem serca cię budzić. - powiedział słodko uśmiechając się. Dziś był taki rozpromieniony i pełen życia.

- Eee... Byłeś w Londynie? Teraz? - przetwarzałem informacje w tempie Internet Explorer.

- Taa. Wróciłem jakieś pół godziny temu. - odparł. Miał starannie ułożone włosy z równym przedziałkiem na boku. Ubrany był w zwykłe, szare dresy i cienką bluzę z kapturem. Wyglądał starzej, niż zazwyczaj.

- Która godzina? - przypuszczam, że jest grubo po dziesiątej.

- Trzynasta dwadzieścia. - powiedział nawet nie zerkając na zegarek.

- Powinienem już się zbierać. - wymamrotałem zgodnie z prawdą. Nadużyłem jego gościnności, a poza tym miałem wrócić wczoraj wieczorem.

- Odwiozę cię. Ale może przed tym skusisz się na herbatkę? Koniecznie musisz spróbować nowego smaku! - zawołał entuzjastycznie.

- Jasne, dawaj. - zgodziłem się bez namysłu. Lou uśmiechnął się szeroko ukazując rządek równych zębów i powędrował do w głąb mieszkania. Wspominałem już, że Tomlinson jest dumnym posiadaczem najlepszego tyłka na świecie? Beyonce i Kim Kardashian ze swoimi pośladkami nawet nie dorastają mu do pięt. Jego tyłek jest po prostu per-fect.

~°~

- To chyba najlepsza rzecz jaką kiedykolwiek miałem w ustach. - przyznałem bez większego namysłu. Tomlinson wyczuł niezamierzaną dwuznaczność w mojej wypowiedzi i sugestywnie poruszył brwiami oraz uśmiechnął się pod nosem. - Boże, chodziło mi o to, że... - zacząłem mu tłumaczyć, lecz nie dał mi skończyć.

- Twierdzisz tak, bo jeszcze mi nie obciągałeś. - przerwał dobitnie z grobową miną.

- Ej, kurwa, bo ja tu pije! - przypomniałem mu wskazując na w połowie pusty kubek z herbatą. Udawałem oburzonego, choć w rzeczywistości chętnie bym zrobił z nim to i owo...
Zaczął się głośno śmiać. Aha, czyli kolejny z jego głupich żartów. Papparappapa I love it.

- Dupek. - skwitowałem beznamiętnie pod nosem. Popatrzyłem krzywo na roześmianego w wniebogłosy Tomlinsona i siłą rzeczy sam zacząłem chichotać.

- Z czego się śmiejemy? - zapytał przez łzy po dobrych pięciu minutach.

- Nie wiem. - wydusiłem. Już zdążył rozboleć mnie brzuch, ale i tak dalej się śmiałem. Tomlinson na moją odpowiedź zaczął chichrać jeszcze głośniej.

~°~

- Wow, ile ty ich masz...? - wskazałem ręką na samochody stojące na parkingu podziemnym. Tomlinson mógłby otworzyć komis samochodowy. Małe, duże, tuningowane, zwykłe, terenowe, dostawcze, stare gruchoty i całkiem nowe modele - po prostu wszystkie.

Ojciec DyrektorOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz