Stałem przed nim i czułem się jakbym wrósł w ziemię. Byłem zszokowany, zażenowany i miałem ochotę kogoś zabić, a najlepiej siebie.
- Hej, Harry. - usłyszałem jego miękki, głęboki głos.
- Dzień dobry. - ledwie zdołałem wydusić.
- Jak się masz? Dawno się nie widzieliśmy. - powiedział z kpiącym uśmiechem. Kurewsko dawno, chuju, bo jakieś trzy dni temu. Pomyślałem i zmusiłem się do uśmiechu pod wpływem ciekawskiego spojrzenia, jakie posłał mi reporter.
- Wyjątkowo dobrze. A pan? - zapytałem przyjaźnie i wbiłem w niego wzrok pełen sztyletów.
- Również. Hej, Ben! - zawołał do faceta z dużym aparatem. - Cykniesz nam fotkę? To mój najzdolniejszy uczeń! Świetnie robi fikołki i nie tylko... - pochwalił mnie i poruszył brawami. Żałowałem, że nie odgryzłem mu tego mikro-chuja przy pierwszej lepszej okazji w kantorku.
- Powiedzcie "cheese!" - poprosił reporter. Zayn przyciągnął mnie mocno do siebie i położył rękę na moim ramieniu. Uśmiechnąłem się ukazując dołeczki w policzkach, a zaraz potem zostałem potraktowany jasnym fleszem aparatu. Będziesz miał przy czym sobie zwalać. Zakpiłem w myślach.
- Muszę do toalety. - oznajmił słodko Malik szczerząc swoje białe zęby.
- Harry, bądź taki miły i zaprowadź Zayna do łazienki. - poprosił Louis. Przymknąłem oczy i zacząłem liczyć do dziesięciu. Czemu wydawało mi się, że wcześniej wszystko zaplanowali. Skinąłem lekko głową.
- Proszę za mną. - zwróciłem się do Mulata zaciskając szczękę. Szybko przemierzyłem odległość ze "szlacheckiego daszka" do toalet znajdujących się zaraz obok szatni. Przez całą drogę próbowałem nie rzucić się na niego z pięściami i starałem się uspokoić oddech. Nawet nie odwróciłem się, by zobaczyć, czy Zayn za mną łaskawie idzie. - To tutaj. - wskazałem na białe drzwi.
- Okey, dzięki. - odparł z dziwnym wyrazem twarzy. Wszedł do łazienki i niespodziewanie pociągnął mnie za nadgarstki. Popchnął mnie na pokrytą zimnymi płytkami ścianę. Chwycił moje ręce i przycisnął je po obu stronach mojej twarzy. Posłałem mu niepewne spojrzenie. Syknąłem, gdy wbił mi paznokcie w nadgarstki, od razu poluźniając uścisk.
- Słuchaj mnie teraz uważnie, gnoju. - zażądał władczo.
- Widzę, że dawno nie pieprzyłeś jakiegoś ucznia w kantorku. - rzuciłem, no bo co? Pobije mnie, lub zgwałci w trakcie meczu?
- Rozumiem, że Ty już przeleciałeś Tomlinsona? - odgryzł się. Hmm... Ksiądzunio przywiązany do łóżka i błagający o więcej to kusząca wizja.
- Powiedz mi, co słychać u twojej narzeczonej, Perrie? - zmieniłem temat z kpiącym uśmieszkiem na ustach.
- Słuchaj mnie, Hazz. Chcę żebyś wrócił. Skończyłbyś szkołę, ja zmieniłbym pracę i wszystko byłoby dobrze.. - powiedział przysuwając się jeszcze bliżej.
- Mógłbyś zostać bajkopisarzem. - podsunąłem, bo Malik rzeczywiście miał do tego predyspozycje.
- Nie rozumiesz tego, że cię kocham, do cholery! - podniósł głos, aż jego wypowiedź odbiła się echem od pustego pomieszczenia.
- Ale ja cię nie kocham, Zayn. - przyznałem niepewnie. A może jednak dalej coś do niego czuję?
- Kochasz. - rzucił Malik i brutalnie wpił się w moje usta. Poczułem, wcześniej dobrze znany zapach dymu papierosowego, drogich perfum od Armaniego i słodkawą woń energy drinku. Ten pocałunek znacznie różnił się od poprzednich. To tylko upewniło mnie w moich uczuciach co do niego.
CZYTASZ
Ojciec Dyrektor
FanfictionOna - grzeczna, poukładana dziewczyna On - bezlitosny 'bad boy', który nie cofnie się przed niczym Co się stanie, gdy losy tak różnych osób się skrzyżują? Jak dalej potoczy się ich życie? Chcesz wiedzieć? PRZECZYTAJ! Oryginalne, nie? Ale 'bad...