16. Oh No, Niall & Louis

1.5K 170 113
                                    

- Jak tam praca Nialler? - zagadał Lou patrząc na blondyna w lusterku.

- Leci. Strasznie chujowe pensje, ale da się przeżyć. - stwierdził z westchnięciem.

- Da się przeżyć, bo dostajesz kieszonkowe, panie dorosły inaczej. Nie klnij. - zwrócił mu uwagę.

- Gdzie pracujesz, jeśli mogę wiedzieć? - zaciekawiłem się. Nie chciałem być trzecim kołem u wozu i po prostu bezczynnie siedzieć przysłuchując się ukradkiem ich rozmowie.

- W Nadosie. - odparł dumnie z szerokim uśmiechem. - Jako pomocnik. - dodał poprzedzając tym samym moje kolejne pytanie, które nie zdążyło zostać wypowiedziane.

- Pozwól, że bezpłatny, prywatny szofer najpierw zawiezie swojego stałego klienta, a potem pana, panie Styles. - zwrócił się do mnie Louis z powagą w głosie i grobową miną.

- Jasne. Nie ma problemu. - odpowiedziałem formalnym tonem. Wiedziałem, że Tommo żartował, jednak czułem się trochę głupio żerując na nim jak stonka na ziemniaku.

- A właśnie, dasz mi hajs? Muszę kupić parę rzeczy na wyjazd. - odezwał się Irlandczyk, nawet nie podnosząc wzroku znad telefonu.

- Primo: nie wiem czy gdziekolwiek pan pojedzie. Secundo: o jakich rzeczach pan mówi? - odezwał się natychmiast Tomlinson. Dzięki dwóm lekcjom łaciny tygodniowo wiedziałem, że primo to znaczy "po pierwsze", a secundo "po drugie".

- Pojadę. - zakomunikował Niall z pewnością w głosie. - No muszę kupić gumki, lubrykant, na wszelki wypadek wazelinę, no wiesz jak to jest... - odparł Horan całkiem poważnie. Gej?

- Masz - Louis rzucił mu nienaruszoną paczkę miętowych gum do ż u c i a. - Możesz skreślić je z listy. A, i to też! - zawołał wyjmując ze schowka pudełko wazeliny. Też gej? Machnął za siebie ręką i uderzył nią prosto w oko blondyna. Prześmiewczy uśmieszek zagościł na jego wąskich ustach, gdy Ni syknął z bólu.

- Nie żebym był zdziwiony czy coś, ale po co ci wazelina w samochodzie? - zapytał przykładając dłoń do oka.

- To wazelina k o s m e t y c z n a, której używam do u s t. - wytłumaczył Lou akcentując mocno wyrazy.

- A, że jak komuś robisz loda? - dopytywał się z widocznym rozbawieniem.

- Nie, jak mam popękane wargi. - syknął Tomlinson, a jego wypowiedź przesiąkała jadem.

- Od robienia komuś loda? - dokuczał mu Horan ledwo tłumiąc śmiech. Ogólnie cała sytuacja była komiczna, przez co musiałem odwrócić głowę w stronę drzwi, by ukryć przed Louisem swoje rozbawienie.

- Wysiadaj. - warknął przez zęby Tommo, gdy zatrzymał się przed przejściem dla pieszych. Oh, jaki życzliwy.

- Czemu? - zapytał niewzruszony pisząc coś na telefonie.

- Bo tak. - Tomlinson miał naprawdę naprawdę silne argumenty...

- Jesteś dziecinny jak... Jak dziecko! - porównał Irlandczyk i pokazał mu język.

- A ty dojrzały jak Justin Bieber. - zripostował natychmiast ksiądzunio. Próbowałem stłumić śmiech.

- Odwal się od niego, ok?! - uniósł się Niall. Wyczuwam fana Bjebera namber łan.

- Dżastin, pedał w dupe jebał. - zrymował beznamiętnie, skutecznie dogryzając blondynowi, który wreszcie podniósł wzrok znad smartphone'a.

- Zazdro, bo ty nigdy nie ruchałeś, księdzuniu. - rzucił w odpowiedzi Horan, a ja nie byłbym sobą, gdybym nie zaczął zgłębiać poruszonego wątku. Czy Tomlinson na serio jest jeszcze prawiczkiem?

Ojciec DyrektorOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz