Plemię Metkayina budziło się zazwyczaj do życia wczesną porą, wpływa na to chociażby odbywające się wypłynięcie na polowanie. Takie polowanie musi odbyć się to co najmniej trzy godziny przed wschodem słońca, w tym czasie woda nie jest nadmiernie nagrzana, co powoduje udane łowy. Nie było to może najmilsze zajęcie, odbieranie życia nie szło z naturą Na'vi, jednak wioska sama się nie nakarmi. Wszystko odbywało się w bardzo humanitarny sposób, a każdemu udanemu połowowi oddawano wielki hołd i szacunek, i podziękowanie.
Dlatego od wczesnego rana można było usłyszeć małe poruszenie w wiosce, zbierali się na polowanie.
Neteyam przez te hałasy wybudził się z drzemki, która nie trwała długo przez oswajanie się z wodą. Dlaczego on na to się zgodził? Sam zadawał sobie to pytanie.
Powiercił się jeszcze dobrą chwilę z boku na bok i poczuł, że zaczyna po czasie odpływać w tak wyczekiwany sen....
Nagle coś nie lekkiego rzuciło się na niego i zaczęło po nim skakać. Jęknął załamany i otworzył oczy.
- Tuktirey proszę cię idź do mamy, albo pomęcz kogoś innego. – popatrzył na małą błagalnie.
- Wszyscy już wstali braciszku.
-Jak to wszyscy wstali? – podniósł się do siadu zdziwiony.
- No wstali zaraz idziemy na lekcje! – zachichotała i podniosła się uciekając w stronę wyjścia.
- Nie śmieszne. – szepnął sam do siebie i przetarł twarz rękoma.
Kiedy wyszedł z chaty całe rodzeństwo siedziało na werandzie i widocznie z kimś rozmawiali. Ten podszedł bliżej i zobaczył Triseye.
- No proszę kogo my tu mamy. – zakryła usta i zaśmiała się widząc starszego. – Witaj Neteyam.
Ten tylko kiwnął głową przytroczony i usiadł koło reszty starając się przyzwyczaić oczy do światła dziennego. Reszta popatrzyła po sobie i powrotem na nowoprzybyłego.
- Neteyam? Wszystko w porządku? – dopytała Triseya.
- Księżniczka się nie wyspała? – zażartował Lo'ak co spotkało się z surowym wzrokiem błękitnookiej. – Oj no co, poszedł spać najwcześniej z nas!
Net popatrzył na brata przewracając oczami.
- Po prostu popatrzyłem na ciebie bracie. To wystarczy.
Reszta zaśmiała się cicho, a L'oak nie mógł tego tak zostawić oj nie.
- Pan idealny się odezwał. – fuknął i podniósł się. – Wstałeś lewą nogą? Pomóc ci poprawić humor?
- Wiesz chyba podziękuję.
Gdy tylko to powiedział, poczuł popchnięcie na plecach i sekundę później był już w wodzie pod werandom. Wynurzył się i przetarł twarz. Reszta wybuchnęła śmiechem już całkowicie przez sprzeczkę braci.
- Lo'ak kiedy ty dorośniesz? – zapytała go Kiri.
- Właśnie. - dodał Neteyam.
- Dla was zawsze będę cudownym młodszym braciszkiem. – puścił im obojgu buziaka w powietrzu na co dziewczyna przewróciła oczami i sprawnym ruchem popchnęła go do wody.
- Cudowny młodszy braciszek. - skomentowała.
- Czyli zaczynamy lekcje na to wychodzi? – zapytała Triseya zerkając na Kiri.
- Tak....
Grupa spokojnie pływała sobie już jakiś czas niedaleko brzegu. Turkusowa dziewczyna była na czele i prowadziła resztę by ci za nią. W pewnym momencie ta dała nura pod wodę. Reszta popatrzyła po sobie i niepewnie uczynili to samo.
Im oczom ukazała się przepiękna wodna toń. Woda w jasnym odcieniu błękitu przebijała się słońcem z powierzchni. Na nie, aż takim głębokim dnie znajdowało się tysiące nieznanych im roślin, ryb i wszelakich innych rzeczy, których nawet nie potrafili nazwać.
Triseya uśmiechnęła się do nich i pokazała im coś na migi, nie za bardzo rozumiejąc, ich miny zrzedły. Lo'ak wypłynął na powierzchnię prawdopodobnie z braku już tlenu.
Niebiesko oka pokazała reszcie by wypłynęli też na górę.
Gdy już wszyscy byli na powierzchni. Odezwała się dziewczyna.
- Co wy na to by dla odpoczynku poćwiczyć kontrolowanie oddechu oraz podstawy migowego?
- Dobry pomysł. – sapnął Lo'ak. – Mam dość.
Dziewczyna zachichotała.
- Spokojnie jeszcze to opanujesz. – delikatnie położyła rękę na jego ramieniu.
Triseya była bardzo ciepłą osobą zauważył Neteyam. Jej cierpliwość była godna podziwu w szczególności do jego brata. Zaopserwował to już od pierwszego dnia, że dziewczyna chce jak najlepiej dla ich rodziny.
Jego wzrok przeniósł się na brata i parsknął widząc zakłopotanie na jego twarzy. Wywołane pewnie przez dziewczynę i jej śmiałe gesty w stosunku do niego.
Czyżby Lo'ak tracił swoją odwagę i upartość przy tej dziewczynie?
CZYTASZ
ᴀᴛᴀɴᴛɪ ɴᴇɢᴀʟ ᴍᴏʟᴜɴɢᴇ - 🌊 ɴᴇᴛᴇʏᴀᴍ x ᴀᴏᴜɴᴜɴɢ 🌊
Fanfiction- Chyba mnie trafi jak jeszcze raz go zobaczę. - powiedział Lo'ak pojawiając się nagle koło starszego brata i również obserwując oddalającego się syna wodza. - Strasznie dupkowaty się wydaje, no nie? - popatrzył na Neteyama domagając się jego opinii...