„Po jednym dla każdego". Co złego mogło pójść nie tak?
A no może że nie skończyło się na jednej kolejce, oczywiście dla starszych. Neteyam jak i Aounung pozwolili swojemu rodzeństwu tylko skosztować trunku, dostali oni po połówce. Przecież byli „odpowiedzialnym starszym rodzeństwem". Niestety po trzeciej kolejce już tego „odpowiedzialnego rodzeństwa" widać nie było. Wszyscy śmiali się do bólu brzucha, żartowali. Oficjalność poszła dawno w odstawkę. Neteyam, który zawsze jest jak kłoda, siedział rozluźniony jak nigdy, nawet momentami się garbił. Atmosfera znacznie się rozluźniła.
- Bo wiecie ważna jest precyzja, z którą łapiesz równowagę. No wiecie.
- Nie, nie mamy pojęcia o czym ty mówisz. – wszyscy zaśmiali się śmiać, patrząc jak Roxto próbuje zrobić jaskółkę.
- Ja tu ani precyzji, ani równowagi nie widzę. – skomentował Aounung dopijając resztki trunku z swojego naczynia.
- To proszę teraz ty! – oburzył się przyjaciel.
- Ale ty zdajesz sobie sprawę, że ci którzy podejmują się zrobienia jaskółki i chcą udowodnić, że nie są pijani to znaczy, że jednak w jakimś stopniu są?
Dla Roxto było to chyba zbyt trudne do zrozumienia, zmarszczył brwi i popatrzył na wyższego.
- A tak bardziej wolniej i łatwiejszymi słowami?
- Tobie już w s t a r c z y. – pokiwał głową niedowierzając i zabrał mu jego puchar z cieczą, jak i sama butelkę z alkoholem z dala od niego.
- Ale no nieeee. Neteyam się chce ze mną jeszcze napić, prawda? – koślawo podszedł do chłopaka i usiadł obok niego kładąc mu głowę na ramieniu.
- Hm? – ten zmarszczył brwi i po chwili pokiwał głową. – Tak, chcę. – popatrzył w stronę syna wodza bacznym wzrokiem i wystawił rękę w jego stronę z pucharem. – Polejesz jeszcze panie sprawiedliwy?
Aounga przeszły ciarki. Głos chłopaka przed nim był nieco niższy niż zwykle, mówił w taki kuszący i przekonujący sposób. Jego wzrok był przenikliwy, że gdyby jeszcze tak patrzył na niego to pewnie przejrzał by jego duszę. Bez żadnego zaprzeczenia, polał swojemu rówieśnikowi i usiadł na swoim miejscu, zerkając na niego kątem oka. Neteyam jednak cały czas starał się utrzymać kontakt wzrokowy z wyższym. Wypił swój trunek, kilka jego pojedynczych strumieni spłynęło mu po brodzie, i powoli ciekły w dół po jego szyi i torsie, dalej i dalej. Odłożył naczynie po czym oblizał usta. Niebieskooki wpatrywał się w niego jak zaczarowany. Zrobiło mu się gorąco.
- Ej, a mi?! – Roxto znalazł się nagle przed przyjacielem z pucharkiem zasłaniając mu całkowicie Neteyama. – Mi tez miałeś!
- Dupa, ty już nie pijesz! – odepchnął go od siebie przez co tamten upadł na piasek i już stwierdził że się nie będzie podnosił.
Zerknął ponownie na chłopaka siedzącego obok niego, ale ten był odwrócony w drugą stronę zajęty rozmową z innymi. Westchnął i również się do niej dołączył....
- Potańczyłabym, ktoś ma ochotę? – mruknęła Kiri ruszając głowa w rytm muzyki. – Co wam szkodzi?
- Nie głupi pomysł kochana. – powiedział Triseya, zerkając na Lo'aka. – Chciałbyś ze mną?
- Ja? Nie... znaczy tak! Ale nie jestem w tym dobry. – podrapał się po karku zawstydzony.
- Nauczę cię. – uśmiechnęła się do niego czule i złapała go za rękę. – Razem damy radę, spokojnie.
Kuzyni wodnej dziewczyny tez bez problemu się zgodzili. Zerknęli w stronę Roxto, ale tamten kiedy upadł na piasek i się położył tak już chyba nie wstanie. Wszyscy zaczęli podążać skocznie w stronę ogniska. Triseya odwróciła głowę i kiwnęła nią w stronę brata wskazując nią na Neteyama. Dobrze wiedziała, że jeśli ten nie zrobi pierwszego kroku to nikt tego nie zrobi.
Aounung zesztywniał i niepewnie zerknął na złotookiego, który jakby rozmarzony patrzył w stronę ogniska na ludzi bawiących się przy nim.
- Neteyam?
-Tak? Co jest? – ocknął się i popatrzył na towarzysza.
- Chciałbyś? – zapytał niepewnie i podniósł się wyciągając do niego dłoń.
Tamten uśmiechnął się chyba najpiękniej na świecie. Delikatnie podał wyższemu swoją dłoń i wstał z piasku z jego pomocą.
- Myślałem, że nie zapytasz. – odpowiedział ciszej.
Serce Aoununga ponownie tego wieczora zabiło szybciej. Złapał pewniej dłoń Neteyama i pociągnął go w stronę ogniska na co tamten zaczął się śmiać z takiej reakcji wyższego i starał się biegnąc za nim, tak by mu się nogi nie poplątały.
Muzyka była skoczna, instrumenty rozbrzmiewały bardzo rytmiczne i wciągające dźwięki. Artyści dawali w siebie wszystko śpiewając. Wszyscy tańczyli dookoła ogniska. Jednak, gdy muzyka zaczynała się rozkręcać, wszyscy powoli zaczynali się w nią wciągać. Wcześniejszy alkohol idealnie zaćmił jakikolwiek wstyd u grupki przyjaciół. W grę wchodziły wszelakie płynne ruchy całego ciała. . Neteyam zaczął stopniowo kiwać się na boki w rytm muzyki, Aounung starał się go naśladować bacznie obserwując każdy jego ruch. Niższy znowu patrzył na syna wodza w ten przenikliwy sposób i uśmiechnął się pod nosem uwodzicielsko. Zaczął ruszać biodrami jak i brzuchem, jego ciało płynęło z rytmem muzyki. Nie spuszczali z siebie wzroku bacznie się obserwując, jakby któryś miał zaraz zniknąć. Między nimi atmosfera stała się znacznie gęstsza niż do tej pory. Aounung wszedł w to bez zastanowienia, dał się ponieść muzyce, jego ruchy zaczynały być pewniejsze i płynniejsze. Zbliżył się do chłopaka i okrążył go dłońmi sunąc po jego tali dookoła. Dorównał rytmowi Neteyamowi i razem zaczęli oddawać się muzyce. Oboje czuli niesamowicie silne napięcie między sobą i nie zamierzali tego ukrywać. Net z gracją kręcił się wokół chłopaka i sunął dłońmi momentami po szyi jak i torsie swojego towarzysza. Wyższy momentami nie mógł się napatrzeć na to ciało boga. Jego figura była pozazdroszczenia. I jeszcze ten styl tańca. Aounung niedowierzałby gdyby ktoś mu powiedział, że będzie kiedyś miał możliwość patrzeć na tak piękną postać. Błękitno skóry ponownie zrobił obrót i zaczął kręcić kusząco biodrami. Sprawiało mu to wielka satysfakcje jak działał na syna wodza. Nie wiedział co nim kieruje dokładnie, czy pożądanie, alkohol, albo kombo tego? Na trzeźwo nigdy by się nie odważył na coś takiego.
Wpatrując się w twarz wyższego dostrzegł, że ten przygryza wargę i bardzo zwinnie położył dłonie na jego biodrach i przyciągnął go do siebie stanowczo.
- W co ty pogrywasz Sully? – zacisnął palce na jego biodrach i zaczął nimi ruszać w ten sam rytm co tamten ruszał biodrami.
- A dlaczego ty w to brniesz? – odgryzł się mu uśmiechając cwaniacko i zarzucił ręce na jego szyję. – Panie sprawiedliwy. – ostatnie dwa słowa szepnął mu do ucha.
Aounung aż drgnął niespokojnie, na powiew powietrza z ust Neteyama, które obiło się o jego płatek ucha. Chłopak odsunął się od niego szczerząc się zadowolony i złapał wyższego za rękę splatając ich parce by tamten przypadkiem się gdzieś po drodze nie zagubił. Zaczął gonić przez tłum, a tamten gonił za nim nie wiedząc gdzie leśny Na'vi go ciągnie. Przepchnęli się przez tłum, co jakiś czas niechcący wpadając na kogoś przypadkiem.
![](https://img.wattpad.com/cover/332758036-288-k160145.jpg)
CZYTASZ
ᴀᴛᴀɴᴛɪ ɴᴇɢᴀʟ ᴍᴏʟᴜɴɢᴇ - 🌊 ɴᴇᴛᴇʏᴀᴍ x ᴀᴏᴜɴᴜɴɢ 🌊
Fanfiction- Chyba mnie trafi jak jeszcze raz go zobaczę. - powiedział Lo'ak pojawiając się nagle koło starszego brata i również obserwując oddalającego się syna wodza. - Strasznie dupkowaty się wydaje, no nie? - popatrzył na Neteyama domagając się jego opinii...