𝓼 𝓮 𝓿 𝓮 𝓷 𝓽 𝓮 𝓮 𝓷

906 64 4
                                    


      Trójka Na'vi siedziała przy niskim stole zajadając się pysznym śniadaniem przygotowanym przez Neteyama. Była to lekka strawa podobna do ziemskiej owsianki jednak z bardziej lokalnych produktów. Tutejsza roślinność też była równie bogata w różne zamienniki. Złotooki przebywał przed aneksem kuchennym i sporządzał kolejne porcje, podjadając przy tym owoce. Nagle można było usłyszeć tupot małych stópek. Praktycznie natychmiast koło chłopaka znalazła się jego młodsza siostra. Ta ucieszyła się, że ten zdecydowanie lepiej się czuje. Wtuliła się w niego delikatnie.
-Bałam się...
-Niepotrzebnie, takiemu silnemu bratu miałoby się coś stać? – uśmiechnął się i złapał małą biorąc ją na ręce.
Praktycznie od razu znalazł się obok nich Aounung.
-Może jeszcze ci się kręcić w głowie. – objął go w talii.
-Przesadzacie, nic mi nie jest.
-Braciszku słuchaj się Pana z tatuażem.
Oboje popatrzyli się na małą w tym samym momencie zszokowani.
-Jejku aż tak staro wyglądam? – zaśmiał się pod nosem wodny chłopak.
Neteyam z niedowierzaniem pokiwał głową.
-TukTuk to jest Aounung, nie musisz bać się mówić do niego po imieniu.
-Aounun. – zdrobniła jego imię chichocząc.
-Tak też może być, ładnie. – uśmiechnął się Neteyam na to zdrobnienie i zerknął na wyższego. – Aounun.
Wodny chłopak nie wiedzieć czemu zarumienił się lekko i odwrócił głowę w drugą stronę, nie przez to zdrobnienie, a Neteyama , który powiedział to tak czule i delikatnie. Niebiesko skóry tylko zaśmiał się na to pod nosem na reakcje wyższego. Był uroczy jak się wstydził. Chyba musi doradzić się młodszej siostry w kwestii takich zdrobnień, ona najwyraźniej bardzo skutecznie potrafią uderzyć Aoununga w jego nieśmiałą stronę.
-Jesteś głodna mała?
-Tak!
-To zjemy ładnie, przebierzemy się i będziesz gotowa na dzisiejszy dzień.
-Jeszcze włosy!
-Już Ci się znudziły?
-Tak. Ja chcę takie jak Aounun. – powiedziała ciszej.
Starszy uniósł brwi zaskoczony.
-Takiego koczka, jak ma Aounun?
-Tak.
-Zobaczymy co da się zrobić. – postawił ją na podłogę i ubrał jedzenie na talerz. – Teraz zajadaj.
Mała Tuk wzięła talerzyk i usiadła obok pozostałej dwójki przy stole, którzy co prawda skończyli już jeść, ale bardzo żwawo o czymś rozmawiali. Neteyam westchnął patrząc na nich po czym przeniósł swój wzrok na swój obiekt westchnień.
-Chyba cię lubi Aounun.
-Spodobało ci się chyba to określenie.
-Tak.
-Hah to chyba dobrze. – podrapał się po karku. – Nadal nie mogę się nadziwić twojemu podejściu do niej.
-To moja młodsza siostra. Co tu wiele można dodać.
Wyższy objął go mocniej w talii będąc z tyłu. Schował twarz w zagłębienie jego szyi zaciągając się jego zapachem.
-Jesteś po prostu idealny. – mruknął cicho.
-Aounung. – szepnął i lekko starał się odsunąć by dać do zrozumienia wyższemu, że nie są sami. Jednak bez skutku.
Ten naparł tylko na niego bardziej, co sprawiło, że leśny Na'vi zarumienił się.
- Już nie Aounun?
-Pożałujesz tego. – szepnął.
-Mhm. – musnął delikatnie jego szyję. – Może później co?
-Skxawng... 

...

      Kiedy cały dom rodzinny Sully obudził się do życia, dzieci wodza były w lekkim szoku. Codzienność i rutyna zdecydowanie różniła się od tej, która miała miejsce w ich domu. Co prawda głowa tej rodziny była stanowcza i miała swoje zasady, to mimo wszystko było tutaj zdecydowanie swobodniej. Aounung jednak miał się na baczności i nie opuszczał Neteyama niczym cień. Tak było i w przypadku, gdy ten ruszył z małą Tuk na werandę, wyższy od razu się podniósł i poszedł za nimi.
- Czy ty jesteś spięty? – odezwał się Net gdy usiadł na jednaj z miękkich poduszek które leżały na podłodze w jakby okręgu. Od czasu do czasu ktoś przeważnie przesiadywał w tym miejscu w większej lub mniejszej grupie.
- Ja? – udał głupka i odwrócił wzrok w stronę morza.
- Nie twój tata wiesz? – złapał jego dłoń i przyciągnął go na ziemię by ten usiadł. – O co chodzi? – spytał po czym usadził siostrę na swoich kolanach i zaczął odplątywać jej stare warkoczyki. – Mów ja słucham.
- Po prostu. Po prostu taki jestem i tyle. – mruknął cicho i zaczął obserwować jego poczynania. – Eh... Może trochę się denerwuje będąc przy twoich rodzicach. – szepnął.
-Dlaczego Aounun? Mama i tata są bardzo fajni! – zaczęła się Wiercic młodsza chcąc popatrzeć na wodnego chłopaka.
- Tuk ciszej. – pouczył ją brat. – Siedź grzecznie.
- Ale kiedy mówię prawdę. – powiedziała i naburmuszyła się krzyżując ręce.
- Wiem to. – odezwał się wodny nachylając ku młodszej. – Tylko powiem ci w tajemnicy, że bardzo lubię twojego starszego brata i nie chciałbym czymś ich zezłościć. Jakbym to zrobił, mogliby mi zabronić go widywać, albo nie wiem co jeszcze, z tego powodu byłoby mi by bardzo przykro.
Młodsza pokiwałam głową, ze rozumie.
- Nie wiedziałam, że ktoś lubi Neteyama.
- Czy wy mnie obgadujecie? Ja tu cały czas siedzę. – odezwał się wcześniej wspomniany chłopak.
- Rób fryzurę, nie rozmawiamy z tobą. – zaśmiał się Aounung i usiadł bliżej małej Tuk. – Wiesz, ja bardzo go lubię i nie chciałbym go stracić. – dodał tym razem już szepcząc.
- Ja też!
- No właśnie, myślę, ze wiesz o co chodzi i tez nie chciałabyś go stracić.
- Dobrze Aounun, już rozumiem. – złapała go delikatnie za rękę ta swoja zdecydowanie mniejszą.- Ale spokojnie, rodzice na pewno nie będą na ciebie źli.
- Dziękuje za pociesznie Tuk.
- Jakbyś coś nabroił będę cię kryć!
- Csiii, to nasza tajemnica jakby coś. – położył swój palec na ustach, a mniejsza chichocząc zrobiła to samo.
Dwójce przerwał chrząknięciem Neteyam.
- Ploteczki ploteczkami ale już skończyłem.
Mniejsza miała na głowie, idealnie zaczesanego i ułożonego koczka. Miała krótkie włosy więc nie było to niesamowitych rozmiarów, ale wyglądało to naprawdę uroczo.
- O kurcze, do twarzy ci. – skomentował zgodnie z prawda Aounuung.
- Komuś jeszcze coś? – zapytał Neteyam zerkając na domowników.
- Rodzinny fryzjer?
- Mam w domu trzy kobiety i Lo'aka. Ktoś musi. – zaśmiał się cicho.
- Też bym mógł?
- He? Ale co?
- Zrób mi coś z włosami. – w mgnieniu oka podniosła małą Tuk i usadowił ją na swoich kolanach co spowodowało, że ta zaczęła się śmiać.
Gdy już ta siedziała spokojnie ten usadowił się między nogami niższego.
- Tez chcę ładną fryzurę.
- Oh... No okej. – uśmiechnął się pod nosem leśny i delikatnie dotknął jego włosów powoli je rozwiązując i uwalniając z koka który miał na głowie chłopak.
Na co dzień mogło by się wydawać, że syn wodza nie posiada dużo włosów. Ale gdy Neteyam uwolnił je, ukazały mu się piękne długie kręcone zadbane włosy. Sięgały niżej łopatek podobnie jak jemu samemu.
- Oh ... Śliczne są. – delikatnie zaczął przeczesywać je palcami.
- Podobają ci się? – wyższy zerknął na chłopaka przez ramię.
- Mhm. – tylko to potrafił z siebie wydusić Neteyam w tamtej chwili.
- Na co dzień je związuje by nie przeszkadzały w wodzie.
- Zaraz coś wymyślimy spokojnie. Zaufaj mi.
- Ufam.

ᴀᴛᴀɴᴛɪ ɴᴇɢᴀʟ ᴍᴏʟᴜɴɢᴇ - 🌊 ɴᴇᴛᴇʏᴀᴍ x ᴀᴏᴜɴᴜɴɢ 🌊Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz