– Generale, wątpię czy to dobry pomysł.
– Ale przecie totalnie nic się nie stanie – odparł Hani Feliks. – Dam radę, skręcony nadgarstek to nieproblem. – Na to major z kapitanem wymienili spojrzenia.
– Generale, proszę zostać w obozie, tak będzie lepiej i bezpieczniej dla generała. Proszę zrozumieć, że może generał trochę... utrudniać akcję, poza tym może się panu coś stać, ze skręconym nadgarstkiem trudno się bronić, a to będzie naprawdę duży transport – nalegała Gołygowska.
Polska zaczął się zastanawiać. Znał osobę, która też martwiła się o niego i nie pozwalała mu na głupie rzeczy...
– Feliks, proszę cię...
– Nie, Liciu totalnie idę i już! – upierał się Polska, opierając się na poduszkach.
– Jesteś cały połamany, nawet na koniu się nie utrzymasz.
– Dam radę, totalnie. – Z trudem uniósł się do pozycji siedzącej, przy tym miał taką minę, jakby siadał na kolcach.
Jego ciało pokrywały bandaże. Pod lewym okiem widać było duży, purpurowy siniak, na twarzy miał liczne zadrapania.
Toris westchnął; ostatni plan, który Feliks wymyślił, mimo że wypalił, skończył się krytycznym stanem blondyna. Teraz wyglądał jak siedem nieszczęść, ledwo mógł się ruszać, a co dopiero wsiąść na konia.
– Feliks, ledwo siedzisz, jak ty chcesz na konia wsiąść?
– Poradzę sobie totalnie, Liciu. Nie zostawię moich ludzi samych.
Litwa przewrócił oczami i westchnął. Nie puści go, nigdzie. Zrobił krok w stronę łóżka, oparł jedno kolano na kołdrze, rękę przycisnął do czoła przyjaciela, następnie bez trudu oparł go z powrotem na poduszki. Polska syknął z bólu. Toris, zabrawszy dłoń, rzekł:
– Nigdzie nie idziesz. Jesteś cały pokiereszowany, wiem, że nie chcesz zostawiać swych ludzi, ale nie dasz rady, zrozum. Feliks, ja chcę dla ciebie dobrze.
Blondyn naburmuszył się, spojrzał w bok. Po chwili zwrócił wzrok na Litwę i powiedział obrażony:
– Totalnie, łaskawie się zgodzę. Ale Ivan jest mój – dodał.
Szatyn uśmiechnął się.
– Oczywiście, Ivan jest twój. Muszę już iść.
Gdy był już przy drzwiach, odezwał się jeszcze Polska:
– Licia?
– Tak?
– Uważaj na siebie.
– Będę – odparł Toris i znikł za drzwiami.
Westchnął. Prawda, Litwa zawsze dbał o niego. Teraz było inaczej, ale może jednak posłucha Hani? Ze skręconym nadgarstkiem było trudno się bronić, szczególnie, iż to była prawa.
– Jak totalnie muszę, to zostanę.
– Dziękuję, generale.
Z racji, że zostawał w obozie, tylko doglądał przygotowań. Była to wyjątkowa akcja; atakowali nocny transport z wagonem opancerzonym. Kiedy zaczęło zmierzchać, większość oddziału wyruszyła do linii kolejowej. Zostało tylko kilku żołnierzy łącznie z Feliksem.
On kończył zupę, siedząc przy ognisku, które powoli wygasało. Zastanawiał się, dlaczego Hania tak bardzo przypomina mu Torisa? Z wyglądu była trochę podobna... trochę bardzo. Z charakteru? Nie oszukujmy się, wybijała mu z głowy wszystkie niezbyt mądre myśli, troszczyła się o innych... Była omal lustrzanym odbiciem Litwy. Gdy widział ją, słyszał, jak mówi jakieś uwagi, lub wydaje rozkazy, nasuwał mu się na myśli tylko Toris. Lecz Toris obecnie go nienawidził. Wobec tego w sercu Polski rodziły się smutek i pytania, które oplatały konar żalu, podtrzymując głęboką chęć rozmowy, choć bynajmniej znał przyczyny działań przeciwko Polakom. Jednakowoż na tym drzewie rósł owoc nadziei. Dojrzewał coraz to bardziej, kiedy Feliks myślał o spotkaniu i rozmowie. Chciał to wszystko wyjaśnić osobiście. Ale miał też na uwadze, że mają wojnę i pewnie, gdy tylko Litwa zobaczyłby Polskę, spróbowałby go co najmniej „lekko" okaleczyć. Westchnął. Mimo całej chęci priorytetem było powstanie, nie mógł pozwolić sobie na nieprzemyślane działania, kiedy sytuacja z Torisem nie była bardzo zła. Fakt, zwalczał on polski ruch oporu, ale on nie był gestapowcem; nie torturował ludzi, ani nie wysyłał ich do obozów. On analizował doniesienia oraz rozbudowywał siatkę agentów. Schwytanych oddawał Niemcom, by samemu mieć czyste ręce, albo nie umiał prowadzić przesłuchań. Feliks wolał wierzyć w to drugie; był przekonany, iż Toris nie posunąłby się tak daleko – do przemocy.

CZYTASZ
[APH] Feniksy Nigdy Nie Tracą Skrzydeł
FanfictionW pewnym momencie przypomniał sobie swą rozmowę z Litwą, gdy zapytał się go, co dla niego znaczą skrzydła... - Dla mnie? Sam nie wiem... - odrzekł zaskoczony. - Nigdy się nad tym nie zastanawiałem. - Wiesz, Liciu, mi skrzydła totalnie dodaj...