Rozdział 17

245 14 0
                                    

Caleb

Czułem, że mój wilk był zadowolony, równie niczym ja, kiedy obserwowaliśmy jak nasza naga oraz zaspokojona partnerka wypoczywała w moich ramionach. On także pragnął ją posiąść, lecz to na razie było wykluczone. Gdyby mój wilk czerpał w tamtym momencie przyjemność jej osobą, doświadczył tego uczucia bez mojego oznaczenia, to zaryzykowałoby wszystko, musiałem powstrzymać nasze pożądanie. Strach przed jej utratą sprawił, że ​​bestia również starała się kontrolować swoje zamiary.

Wyglądała tak zachwycająco, gdy jej policzki nadal utrzymywały delikatną czerwień, a jej twarz wywierała nacisk na moją klatkę piersiową. Mógłbym tak wpatrywać się, jak również patrzeć na nią godzinami i dniami. Moją uwagę przykuły nikłe odgłosy. Rozglądałem się, próbując ustalić, skąd dochodziły – co było ich źródłem. Nie chciałem jej obudzić, ale kiedy zdałem sobie sprawę, że to moja komórka, poruszyłem się powoli, usiłując go dosięgnąć. Ziewnęła, po czym otworzyła oczy trochę zdezorientowana.
— Przepraszam — szepnąłem do niej, gdy musnąłem ustami jej czoło, a następnie chwyciłem urządzenie uwięzione w moich spodniach. — Tak? — zapytałem, kiedy odebrałem połączenie od Alexa.
— Alfo, namierzyliśmy Gideona, został uchwycony przez kamery uliczne, jak podążał za tobą oraz Luną, prawdopodobnie znajduje się blisko ciebie, jeśli go już nie ma na miejscu. Cara i ja jesteśmy w drodze, powinniśmy dotrzeć za pół godziny... — Warknąłem, po czym poderwałem się bez zastanowienia. Jęknęła, a ja natychmiast się odwróciłem, by na nią spojrzeć, zdając sobie sprawę, że ją zraniłem, wstając gwałtownie. Później będę musiał jej to wynagrodzić. — Przepraszam, kochanie, ale mamy gości — powiedziałem, próbując powstrzymać nasilającą się złość. Wyciągnąłem rękę, by pomóc jej podnieść się z łóżka, nieśmiało przyjęła mój gest, lecz ujęła moją dłoń mocno przestraszona moimi słowami.
— Jakiego rodzaju goście? — wyszeptała.
Widok jej kuszącego ciała przez chwilę mnie rozproszył, moja męskość ponownie się pobudziła, na co warknąłem, gdy oderwałem od niej wzrok, aby się skoncentrować.
— Obawiam się, że śledził nas twój stalker, a ja byłem zbyt rozkojarzony, żeby to zauważyć.
— Gideon? Dotarł tutaj za nami?! — W jej oczach pojawił się błysk przerażenia. Moja ukochana Meadow, on jeszcze nie był świadomy niebezpieczeństwa, na jakie się naraził. Na razie nie nauczyła się, iż nie powinna się bać, kiedy jest ze mną. Przy moim boku jakiekolwiek odczucie lęku zaniknie.
Podniosłem swoją koszulę, po czym owinąłem ją wokół niej, zasłaniając moją mate przed jego wzrokiem. — Jak to się stało? — zadała pytanie, spoglądając przed siebie w zamyśleniu. Zawstydzony pokręciłem głową, byłem tak skupiony na jej osobie, że nie zwracałem uwagi na nic innego, wręcz zignorowałem otoczenie. Chociaż musiał trzymać się z odpowiednim dystansem, skoro do tej pory nie wyczułem jego zapachu.
— Śledził nas aż tutaj, jednak nie znajduje się blisko, nie czuję jego obecności moim zmysłem. Chyba że ​​jest świadomy tego, kim jestem i zmienił zapach, w co zdecydowanie wątpię. — Uspokajałem ją, gdy zakładałem spodnie, w kolejnym kroku zacząłem opuszczać gabinet, biorąc ją ze sobą ręką. Chciałem rozproszyć jej obawy. — Nie spuszczę jej z oczu — pomyślałem, a w głębi umysłu rozbrzmiał mroczny pomruk. Nie zamierzałem pozwolić mojej partnerce czy też zmusić do pozostania w miejscu, gdzie nie mogłem zapewnić jej bezpieczeństwa. Osobnik był nieprzewidywalny, to należało mu przyznać. Miał element zaskoczenia, lecz go nie wykorzystał.
Wziąłem jeden głęboki wdech, w konsekwencji miałem pewność, że nie wkroczył jeszcze do posiadłości.
— Dokąd idziemy? — postawiła pytanie, jak schodziliśmy po schodach.
— Na zewnątrz — odpowiedziałem, nie zwlekając, a następnie kierowałem nas do drzwi. Musiałem znaleźć się na łonie natury, żeby jeszcze raz sprawdzić zmysłem węchu, jak blisko mógłby być. Mój wilk był przebudzony i gotowy do ukazania się, by ruszyć na polowanie.

Simply "His"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz