Caleb
— Jak do cholery to się stało?! Dlaczego do tego dopuściliście? Alexei, lepiej byś przejrzał dziś wieczorem ich kamery bezpieczeństwa. — Uderzyłem pięścią w biurko, próbując opanować swoją wściekłość, złość.
— Hej, uspokój się. Przejrzę je, nie martw się.
— Daj mi Carę do telefonu. — Naprawdę bardzo starałem się opanować mój gniew oraz trzymać nerwy na wodzy.
— Lepiej uważaj, jak rozmawiasz z moją żoną, bo inaczej skończysz bez swojego bety. — Odważył się mi zagrozić. Byłem w szoku, czy on właśnie to faktycznie powiedział? — Wybacz, Alfo, już ci ją przekazuję. — Przeprosił po paru niewygodnych sekundach, a ja wziąłem głęboki oddech, a potem usłyszałem, jak włączył tryb głośnomówiący.
— Alfo... — Usłyszałem jej głos, wówczas westchnąłem, przeczesując włosy palcami. Co ja mam z nią zrobić? Właśnie straciła syna, to miało miejsce jedynie tydzień temu.
— Caro... proszę, wyjaśnij mi szczegółowo, co się wydarzyło? — Udało mi się zapytać, zanim powiedziałbym coś, co mogłoby ją zranić.
— Oczywiście, Alfo. Dzień rozpoczął się od tego, że ruszyła z mieszkania prosto do swojego biura bez większego ruchu ulicznego po drodze. Gdy tam dotarła, za pomocą kamer mogliśmy zaobserwować mały incydent w jej biurze z facetem, z którym ma problemy, zidentyfikowanym jako Gideon. Złośliwie próbował rozlać na nią kawę, lecz udało jej się tego uniknąć. Następnie zwolniła kogoś, kto został przyłapany na nielegalnym korzystaniu z nieruchomości należących do firmy. W końcu wyszła na lunch i spotkała się z dziewczyną o imieniu Sheila. Skierowały się do centrum handlowego na czterdziestej piątej ulicy, następne zjadły lekki lunch przed przeglądaniem niektórych sklepów. Nie zwracała zbytniej uwagi na jakiekolwiek ubrania, mój instynkt podpowiada mi, że unikała pokus. Kiedy udały się do zoo, zauważyłam podążający za nimi samochód. Alex sprawdził numer rejestracyjny i zidentyfikował go jako wypożyczony pojazd. Kilka minut później udało nam się zdobyć informacje o Johnie Doe, jednak wiedzieliśmy, że to fałszywe imię.
— Cholera, była dobra, zdobyła moją pełną uwagę. — Przemknęło przez mój umysł.
— Gdy dojechaliśmy do ogrodu zoologicznego, kontynuowaliśmy monitorowanie, ale tylko z naszego auta, potem wyłączyły się alarmy, wtedy byłam już przekonana, że to źle, gdy tylko wysiadłam z samochodu, mogłam go wyczuć. Nie dostrzegłam go, ale jestem prawie pewna, że to był Gideon. Przejrzymy nagrania wideo z nadzoru Zoo, gdy tylko znajdziemy się w głównym pomieszczeniu bezpieczeństwa, lecz nie będzie to łatwe, najwyraźniej mają je na serwerze, który nie ma dostępu do sieci. Aczkolwiek jestem przekonana, iż to był on, Alfo. Dlatego, kiedy do mnie podeszła, musiałam jej coś wspomnieć. Do tej pory była ostrożna, lecz teraz musi być naprawdę czujna. Ten człowiek próbuje ją skrzywdzić poza miejscem pracy. — Warknąłem, walcząc z moim wilkiem o kontrolę. Nie zdawałem sobie sprawy, że miałem zamiar zniszczyć biurko, dopóki nie usłyszałem skrzypienia drewna. Zarówno Alex, jak i Cara milczeli.
— Dziękuję, Caro. Myślę, że to powoduje, iż moja podróż zostaje skrócona, wracam dzień wcześniej. Zamierzam dziś wieczorem złapać pierwszy możliwy lot. Dziękuję, wam obojgu... Alex?
— Tak, Alfo? — Usłyszałem go przez głośnik.
— Wyślę ci informacje dotyczące lotu, jak również oczekuję, że będziesz czekał na mnie na lotnisku. Caro, nie spuszczaj jej z oczu.
— Tak jest, Alfo — obydwoje odpowiedzieli równocześnie tuż przed tym, jak zakończyłem połączenie. Teraz musiałem zrobić trudniejszy krok, zadzwonić do mojej mate.
CZYTASZ
Simply "His"
Lupi mannariKiedy Alfa odnajdzie swoją partnerkę, nic nie może powstrzymać go przed żądaniem, roszczeniem sobie tego, co Bogini wybrała dla niego. To jego prawo. Chyba że ona jest człowiekiem. Alfy i wilkołaki żyją długowiecznie, a ich celem jest rodzina i sta...