Rozdział 4

1.3K 65 13
                                    

Meadow

Więc oto znajdowałam się przed drzwiami, wręcz uwielbiając tę prostą i wygodną sukienkę. Seksowna bielizna sprawiła, że ​​poczułam się seksownie, atrakcyjnie oraz ogarnęło mnie zaniepokojenie. Gdy już miałam zapukać do drzwi jego gabinetu, usłyszałam głośny dźwięk uderzenia, prawdopodobnie pięścią, coś pękło, zatrzeszczało lub się rozbiło. Ostatecznie zapukałam, a także otworzyłam "wrota", zanim otrzymałam odpowiedź.

— Caleb? Nic ci nie jest? Wszystko w porządku?

Dostrzegłam, jak zmiażdżył telefon dłonią, podczas gdy wazon leżał na podłodze rozbity na kawałki. Odwrócił się do mnie, zauważyłam gniew, złość w jego spojrzeniu, które powoli zmieniały się w smutek. Nie wiedziałam, co go niepokoiło, lecz chciałam wymazać smutek z jego oczu.

— Meadow... — wyszeptał, po chwili zobaczyłam małe krople krwi płynące z jego ciasnego, kurczowego uścisku na zepsutym telefonie komórkowym. Podbiegłam do niego, a następnie ujęłam jego rękę, próbując zmusić go do zwolnienia chwytu.

Najpierw spojrzał na mnie zszokowany, jego ciemne oczy rozpraszały mnie przez moment, jednakże potem rozejrzałam się i dostrzegłam otwarte drzwi prowadzące do łazienki. Pociągnęłam go za sobą, a on podążył za mną w milczeniu. Gdy dotarliśmy do zlewu, odkręciłam kran i przyciągnęłam pod strumień wody jego dłoń. Krzyknął, po czym jego wzrok skierował się na jego rękę. W końcu zdał sobie sprawę z tego, co się działo, poluźnił uścisk, a ja mogłam wyciągnąć zniszczoną komórkę. Dopilnowałam, by odpowiednia ilość wody obmyła jego dłoń, nim ją zakręciłam, a potem chwyciłam ręcznik, aby delikatnie osuszyć jego rozcięcia.

— Masz szczęście, są to tylko małe, czyste "cięcia"... powinieneś spróbować kontrolować swój temperament nieco bardziej. — Zdołałam powiedzieć, byłam trochę zła na niego, że był tak lekkomyślny.

Milczał przez dłuższy czas, podczas gdy kończyłam wycierać ranną dłoń oraz owijać ją czystym ręcznikiem, sprawiając, że wyglądem przypominało to jakby rękawicę bokserską. Oparłam się chęci zachichotania. Kiedy spojrzałam na niego, pomyślałam, iż zauważyłam w jego oczach słaby, zielony blask. Wpatrywał się we mnie z niedowierzaniem.

— Nie... nie musiałaś tego robić... — ponownie wyszeptał, a ja poczułam gęsią skórkę. Telefon stacjonarny w jego gabinecie przełamał zaklęcie, które nas schwytało. I chociaż byłam smutna, widząc, jak usprawiedliwiał się, żeby iść, by odebrać, byłam wystarczająco przekonana, aby uwierzyć, iż on też odczuwał tę dziwną więź między nami. To przyciąganie...

Wyszłam z łazienki i rozejrzałam się po gabinecie, gdy rozmawiał przez telefon, stojąc przy biurku. Miałam nadzieję, że tego urządzenia nie zmiażdży, jak to wcześniej zrobił. Zobaczenie miejsca, w którym spotkałam go po raz pierwszy w nowym świetle, było bardzo odkrywcze. Mogłam zobaczyć ściany książek, które miał prawie wszędzie, żadnych obrazów, a także ogromny kominek z tą wymarzoną kanapą przed nim. Jego biurko znajdowało się obok okna, krzesło było zwrócone w stronę światła, które przez nie przechodziło. Zostałam ujęta przez surowy, ale ciepły klimat, który to wszystko dawał. Drewniana podłoga była starannie wypolerowana, ogromny dywan znajdujący się na środku pomieszczenia miał egipskie wzory i rysunki.

— Przełożę to na tyle, o ile będę mógł, minie co najmniej kilka dni. — Ostatecznie usłyszałam fragment jego rozmowy, tak naprawdę nie bardzo wzbudziła we mnie zainteresowanie. Spojrzałam na niego, on także utkwił we mnie wzrok, uśmiechnął się, przez co się zarumieniłam.

Usiadłam na wygodnej kanapie i westchnęłam, miałam ochotę wtulić się, przytulić... Ta kanapa była zdecydowanie nikczemna, sprawiała, że ​​odczuwałam emocje, wszystko, co chciałam z nim zrobić. Zaczęłam poprawiać sukienkę oraz szukać wszystkich możliwych zmarszczek, zagnieceń, jakie mogły się pojawić, zanim zauważyłam, że stał już przy mnie. Zerknęłam w górę, a następnie przygryzłam dolną wargę.

Simply "His"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz