Rozdział jedenasty.

221 9 5
                                    

Clarissa

     Byłam wytrzymała. Zdecydowanie. Zniosłam w swoim dziewiętnastoletnim życiu naprawdę wiele przykrych sytuacji, czy tragedii. Musiałam przyznać, że sama się za to podziwiałam. Nie każdy miał na tyle sił psychicznych czy choćby fizycznych, aby podnieść się z największego dołka w życiu i funkcjonować normalnie, jak gdyby dana sytuacja się nie wydarzyła. 

     Dlatego przez kilka ostatnich dni wszyscy wypytywali mnie czy na pewno było dobrze. Irytowało mnie to niemiłosiernie. Nie chciałam natomiast dać tego po sobie poznać i ostatkami sił mojej silnej woli hamowałam wszystkie głupie i bezczelne odpowiedzi jakie cisnęły mi się na język. Pieczętowałam to szerokim i szczerym uśmiechem. Przynajmniej próbowałam. 

       W spokoju spędzałam poranek na czytaniu książki, kiedy ktoś zakłócił jednak moje skupienie. Od razu krzyknęłam "Otwarte" i spojrzałam na gościa. Widząc zaspanego bruneta, zamknęłam książkę. Uśmiechnęłam się do Davisa i zaprosiłam głową do łóżka. 

       Całymi dniami przesiadywał w naszym mieszkaniu, a w nocy zajmował kanapę. Nie potrafił odstąpić mnie na jedną godzinę. Jeśli jednak się tak działo, że gdzieś wychodziłam sama, zostawałam zasypywana wiadomościami od chłopaka, który cały czas musiał utrzymywać ze mną bieżący kontakt. Martwił się. Codziennie powtarzał mi, że mu na mnie zależy. Było to już rutyną do której zdążyłam się przyzwyczaić. Przypominało mi to czasy naszego związku. Przypominało mi to przeszłość, której bałam się powrotu. Nie byłabym w stanie ponownie uzależnić się od tego chłopaka. 

        Podszedł do łóżka i schylił się, aby pocałować mnie w czoło. Było to coś na tyle naturalnego w naszej relacji, że automatycznie przymknęłam powieki przy tym geście. Odsunęłam się, robiąc mu miejsce. Od razu ułożył się obok mnie, przyciągając bliżej siebie, wtulając się w moje ciało. Mój żołądek zrobił fikołka. Cały czas żywiłam Nocnego uczuciami, które nigdy nie zgasły. Był moją pierwszą myślą każdego ranka. 

— Dzień dobry. — przywitał się, podnosząc głowę tak, aby widzieć moją twarz. 

— Dzień dobry. 

        Uśmiech pojawił się na mojej twarzy, co chłopak natychmiast odwzajemnił. Objęłam ramieniem jego talię i oparłam brodę na jego głowie. Takie poranki mogłabym mieć do końca swojego życia. Uwielbiałam czułości. Szczególnie z Ethanem. Było to coś zwykłego, ale jednak cholernie intymnego. 

— Jak się czujesz? — spytał, a ja bawiłam się jego włosami. Były tak cholernie miękkie, co dawało mi do zrozumienia, że nie dawno wyszedł spod prysznica. Musiał naprawdę wcześnie wstać, skoro była dziewiąta rano, a on zdążył się już umyć. 

— Dobrze. 

     Mówiłam naprawdę. Czułam się dobrze. Złe dni minęły, byłam u psychologa co również pomogło. Wszyscy wokół przestali być uciążliwi, a ja czułam się zdecydowanie inaczej niż podczas pobytu w szpitalu. Chłopak mruknął z aprobatą, wzmacniając uścisk wokół mojej talii. Jego zdaniem był cholernie stęskniony za mną, dlatego dbał o mnie na każdym kroku i starał się o naszą relację. Po chwili odezwał się, jakby słyszał moje myśli.

— Kocham Cię, wiesz? — słowa na moment ugrzęzły mi w gardle. Odzwyczaiłam się od takich wyznań, jednak z każdym jego słowem stawało się to łatwiejsze. Przełknęłam gulę w gardle i odetchnęłam.

— Wiem. — przyznałam. — Kocham Cię, Ethan. — mój głos brzmiał słabo, jednak to zdanie zdało się ożywić chłopaka. Podniósł głowę i spojrzał na mnie pełnym nadziei wzrokiem. Skanował moją twarz na której nadal panował uśmiech. 

Angelic FuryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz