27 maj 2008 Kolumbia, MadellinLayla
Usiadłam na schodkach przed domem ,a Melissa i Leo w tym czasie biegali dookoła domu. Minęły ponad dwie godziny gdy w końcu zobaczyłam zbliżające się auto. Ukochana czarna toyota cioci właśnie wjeżdżała na teren działki.
-Ciocia Victoria!! Wykrzyczała Melissa i ruszyła w jej stronę.
-Halo halo a wy co tutaj robicie? Gdzie wasi rodzice?
- wyjechali w jakiś sprawach służbowych czy jakoś tak- wymamrotał Leo.
Ciocia z podejrzaną miną spojrzała w moją stronę. Ja zaś szybko uciekłam wzrokiem i wpatrywałam się w ziemię ze zrezygnowaną miną. Chciałam w końcu przestać udawać. Miałam w sobie tak dużo emocji i potrzebowałam wsparcia drugiej osoby. Czekałam tylko na moment, aż zostanę z ciocią sama i będę mogła jej wszystko opowiedzieć.
Victoria była inteligentna i spostrzegawcza więc jestem pewna ,że po mojej minie od razu domyśliła się, że coś jest nie tak.
Gdy tylko przekroczyliśmy próg domu do mojego nosa od razu dotarł znany mi zapach. Te Mocne i słodkie zapachy perfum poznałabym wszędzie. Zawsze gdy tu przychodziłam byłam pod wrażeniem że można mieć w domu tak czysto. Vic mimo swojego roztrzepania nigdy nie miała bałaganu w swoim mieszkaniu( jedynie w swoim życiu – tak zawsze mawiał tata gdy kłócił się z ciocią) Wszystkie meble się błyszczały jakby były prosto z salonu. Wnętrze domu było zaprojektowane na beżowo- biało i grało to ze sobą idealnie. W tym domu wszystko było perfekcyjnie dopasowane.
Ciocia zrobiła nam pyszną zapiekankę makaronową, którą pochłonęliśmy w ciągu minuty. Cała nasza trójka była strasznie głodna.
Po zjedzeniu Victoria przyszykowała nam łóżka w pokoju dla gości, który znajdował się na piętrze od razu obok jej sypialni. Pokoik był mały ale przyjemny. Gdy się do niego wchodziło po prawej stronie stał jasno brązowy narożnik natomiast pod oknem stało jedno, pojedyncze łóżko , a obok mały stoliczek z nocną lampką.
-Dobranoc małe niegrzeczne zgredy. Jutro pobudka o szóstej trzydzieści bo musimy zdążyć do szkoły, a stąd kawałek się jedzie. I od razu mówię, że nie chce słyszeć żadnego marudzenia..- Vic spiorunowała nas wszystkich wzrokiem
-Alee..-Leo już chciał zacząć dyskusje na ten temat gdyż nienawidzi wczesnego wstawania tak samo jak nienawidzi szkoły.
-Nie ma żadnego Ale .. Leo. Prosta sprawa. Marudzisz- idziesz do szkoły z buta. A ja, melisa i Layla pojedziemy moim samochodem.
-Ale przecież to za Daleko żeby iść pieszo.
-No więc dlatego nie opłaca ci się marudzić- powiedziała ciocia z łagodnym uśmiechem na twarzy- No już spać raz dwa.
Victoria już chciała zamknąć drzwi lecz odwróciła się jeszcze na chwile i powiedziała :
-Layla pozwól na chwile. Chciałabym z Tobą o czymś porozmawiać.
Wstałam nic nie mówiąc i udałam się z ciocią po schodach w dół, do salonu. Brunetka gestem ręki wskazała mi na biały skórzany fotel. Od razu usiadłam a ona zajęła miejsce naprzeciw mnie w identycznym fotelu.
-No dobra, to co jest grane? Widziałam po twojej reakcji, że coś jest nie tak. Pamiętaj, że mi możesz wszystko powiedzieć.
Zatem opowiedziałam jej wszystko od samego początku, nie pomijając żadnego szczegółu. Podczas wracania myślami do tamtych okropnych chwil nie umiałam się nie rozpłakać. Starałam się być silna więc hamowałam napływające łzy jak tylko umiałam. Ciocia również się popłakała, nigdy nie widziałam jej smutnej, a co dopiero płaczącej. Jednakże było to całkowicie zrozumiałe.. właśnie się dowiedziała, że straciła brata i to w tak brutalny sposób.
CZYTASZ
Living a lie
ActionLayla Vasquez w wieku 13 lat straciła wszystko. W dzieciństwie musiała walczyć o przetrwanie każdego dnia. Wszystkie tragedie które ją spotkały sprawiły , że dziś Layla jest silna i bezwzględna. Gdy pewnego ranka zostaje porwana, budzi się w tajemn...